niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 18

 Justin przekręca oczami.
-Oczywiście, że nie. Gdybym chciał go zabić, zrobiłbym to już dawno temu, skarbie. A nie akurat w tamtym momencie. Harry oberwał w nogę.
 Opuszczam wzrok, Justin chce coś dodać, ale słyszymy, że chłopacy wrócili.
-Hej, Olivia.-szczerzy się do mnie Brad, a chwilę później wchodzi James i na powitanie uśmiecha się do mnie uroczo. Odwzajemniam każdy z tych gestów.
Stoję w tym samym miejscu, gdy nagle Justin do mnie podchodzi i szepcze na ucho.
-Ale nie myśl sobie, że to co zrobiłaś było odpowiednie. To było cholernie niemądre, i jeżeli jeszcze raz tak postąpisz, to czeka Cię za to kara.-nie zamierza powstrzymywać się od mówienia tego, nawet jeśli znajdujemy się w tym samym pomieszczeniu z chłopakami!
-Rozumiesz mnie, skarbie?-pyta surowo i spogląda na mnie.
 Potakuję tylko głową. Justin całuje mnie w czoło i odchodzi ode mnie, zmierzając w stronę chłopaków. Szczerzy się do nich, jakby to co działo się pomiędzy mną a nim, nie miało miejsca. Widocznie dla niego albo jest to codziennością, albo przyjemnością, gdy wie, że ma nad kimś pełną kontrolę. Co za człowiek! Wychodzę z kuchni w kierunku sypialni. Chcę wziąć prysznic i pójść spać. Po tej długiej jeździe padam z nóg!
-Nie pozwoliłem Ci wychodzić.-słyszę sprzeciw Justina.
-Jestem zmęczona.-czuję wszystkie spojrzenia chłopców na sobie, co nieco mnie krępuje.
-Powiedziałem, że nie pozwoliłem Ci wychodzić. Wracaj tutaj.
-Stary, jest zmęczona. O co Ci chodzi?-odzywa się James.
-Nigdzie się nie ruszy.-zaciska szczękę.
 Dlaczego taki jest? Strasznie zmienny, chłodny i niemiły. Kompletnie nie obchodzi go to, że bardzo rani swoimi słowami i czynami.
Justin łapie mnie mocno za nadgarstek i szarpie w stronę sypialni. Jestem tak zaskoczona jego gestem, że czuję, jak moje serce zaczyna szybciej bić.
-Co powiedział Ci Harry?-dopytuje nachalnie, gdy znajdujemy się w pokoju.
Patrzę na niego ze zdziwioną miną.-Nic.
-Lepiej Ci radzę, Skarbie. Powiedz prawdę.-widzę, że się złości i już wiem, że nie będzie dobrze!
-Przysięgam, że nie mam pojęcia o co Ci chodzi.-mówię, panikując.
-Spokojnie, Kochanie.-podchodzi i przyciska mnie do swojego ciała, a ona spina się na ten gest i naprawdę nie chcę by mnie dotykał!
-Po prostu musisz mi to powiedzieć.-szepcze mi do ucha, a ja zaciskam oczy.-Nie stanie Ci się krzywda, Skarbie, ale muszę to wiedzieć.-kładzie swoje dłonie na moich biodrach i odpycha mnie delikatne od siebie.-Spójrz na mnie, Kwiatuszku.-moje serce bije teraz naprawdę szybko i ciekawe co to za ważna rzecz, skoro tak bardzo chce to wiedzieć.. Otwieram oczy i podnoszę głowę, by na niego spojrzeć.-To jest bardzo ważne.-zaciska szczękę i dokładnie lustruje mnie spojrzeniem.
Wiem, że jest zdenerwowany, a ja się naprawdę boję, bo wiem, że w najgorszym wypadku skończy się to dla mnie źle. A tak będzie na pewno, bo nie usłyszy ode mnie tego, czego oczekuje.
-Nie wiem o co Ci chodzi, naprawdę. Ja nawet nie zdążyłam porozmawiać z Harrym na jakiś konkretny temat.-cały czas mówię prawdę.
-Skoro tak sądzisz.-zbywa mnie i wychodzi z pokoju, a ja siadam na podłodze i opieram plecy o łóżko. Naprawdę nie potrafię zrozumieć jego zachowania.
-Wszystko w porządku, mała?-do pokoju wchodzi Brad.
-Nie całkiem..-opuszczam wzrok.
-Hej..-podnosi mój podbródek.-O co chodzi?
-Justin pytał mnie, co powiedział mi Harry. Tylko, że ja nie mam pojęcia o co mu chodzi, Brad..
-Na pewno?-lustruje mnie spojrzeniem i wygląda jakby coś wiedział na ten temat. A ja łączę brwi, ponieważ jestem zdziwiona dlaczego mi nie wierzy!
-Tak.. Na pewno.-mówię pewnie.
-W porządku.-uśmiecha się blado.-Nie przejmuj się, ja to załatwię, okay?-przytakuję głową.
-Dziękuję.-mówię, gdy Brad wychodzi z pokoju.
-Drobiazg.-odpowiada i uśmiecha się, wychodząc.
Szczerze, naprawdę cieszę się, że Brad tutaj jest. Gdyby nie on, w wielu przypadkach nie poradziłabym sobie sama.. Jest jeszcze James, ale z nim nie poznałam się bliżej, z chęcią bym to zmieniła, gdyby tylko był taki jak Brad!
Wstaję i idę do toalety. Przemywam twarz wodą i wycieram ręcznikiem.
-Olivia!-nawołuje mnie Justin.
Błagam, by tym razem nie był wściekły.
-Tak?-wchodzę do salonu i zauważam Alex..
-O Boże..-szepcę.
 Kładę dłoń na usta, by ukryć szloch, ale już po chwili moje ramiona drżą. Przecież to on ją krzywdził!
-Kwiatuszku?-Justin podchodzi do mnie i ściąga moją dłoń z ust.-Nic się nie dzieje, Skarbie.-Przyciska mnie do swojego ciała, ale ja naprawdę nie chcę by mnie dotykał. Odpycham go od siebie, co idzie mi z dziwną łatwością. Podbiegam do Alex i mocno ją przytulam.
-Zrobił Ci coś?-pytam ją. Strasznie się o nią boję i jeżeli ją skrzywdził to nawet zacznę rozważać opcję ucieczki..
-Olivia..-patrzy na mnie ze współczuciem, a ja naprawdę nie wiem o co jej chodzi.
-Skarbie..-Justin odwraca mnie w swoją stronę. Ujmuje moją twarz w swoje dłonie-Przestań płakać, nic się nie dzieje.-mówi dziwnie spokojnym głosem.-Po prostu przywiozłem ją tutaj, byś mogła spędzić z nią trochę czasu.-zdziwiona złączam brwi.-A Ty z niewiadomego powodu zaczynasz płakać.-śmieje się i ma naprawdę dobry humor!
-Ja.. nie wiedziałam.-jąkam się.
-W porządku..-uśmiecha się szeroko, ale moja twarz nie wyraża żadnych emocji. Jestem strasznie zdziwiona!
 Justin wychodzi z pokoju i zostawia nas same.
-Boże..-znowu zaczynam płakać i wtulam się w przyjaciółkę.
-Olivia, jestem cała i zdrowa!-śmieje się Alex.
-Przepraszam, że tak panikuję..-odrywam się od niej.
-No co Ty.-uśmiecha się.-Masz prawo.-odwzajemniam uśmiech.
-Na pewno nic Ci nie zrobił, Alex?
-Na pewno!-gładzi moje ramię.
-Tak się bałam..
-Jest okay. Justin mnie nie skrzywdził.-uśmiecha się.
-To dobrze.-odwzajemniam to.
-Więc co robimy?-pyta Alex.
-Nie mam pojęcia.. Internet nie wchodzi w grę.-mówię smutna.
-No właśnie..-Alex milknie.
-Wiesz co? Mam pewien pomysł. Może uda mi się namówić Justina.-uśmiecham się do niej, ale prawda jest taka, że strasznie się boję. Wychodzę z pokoju i schodzę na dół, gdzie mam nadzieję, że go spotkam. Nasze teraźniejsze mieszkanie jest wielkie i prawda jest taka, że nawet nie zdążyłam zapoznać się z nim całym!
-Justin?-próbuję zwrócić jego uwagę, gdy widzę go, oglądającego telewizję.
-O co chodzi, Skarbie?-uśmiecha się do mnie promiennie i nie rozumiem jego zachowania.
-Bo..-mówię, opuszczając głowę.
-Śmiało!-śmieje się. Naprawdę zaskakuje mnie swoim dzisiejszym zachowaniem.
-Czy mogłabym wyjść z Alex na spacer?-podnoszę głowę, by zobaczyć, jak zareaguje.
-Och, Skarbie..-złącza brwi.-Wiesz, że to niemożliwe. Nie mogę ryzykować.-macha przecząco głową.-Przykro mi, ale w każdej chwili mogłabyś uciec.
-Nie zrobię tego.-patrzę na niego.-Przecież nawet nie wiem gdzie jesteśmy, Justin.
 Tak bardzo chciałabym by się zgodził.
-Przykro mi, Kwiatuszku. Naprawdę nie mogę się na to zgodzić.-mówi stanowczo i macha przecząco głową.
 Smutna odwracam wzrok.
-Ale..-odwraca mój podbródek.-Możesz urządzić sobie babski wieczór, jeżeli chcesz.
-Naprawdę?-podnoszę brwi.
-Tak. Ale będę musiał zakluczyć dom. Pojadę do Jamesa i Brada, bo są u naszych kumpli, dość niedaleko, dlatego bądźcie grzeczne.-uśmiecha się.
 Zakluczyć dom?
 Ostatecznie podchodzę do niego i przytulam go, bo to i tak najlepsza rozrywka od jakiegoś miesiąca.
-Dziękuję, Justin.-mówię skrępowana.
-Nie ma sprawy, Skarbie.-całuje mnie w czoło.
-Jeżeli będziecie miały na coś ochotę to wszystko znajduje się w kuchni, w porządku?-mówi, ubierając się.
Macham potakująco głową.-Dziękuję.-powtarzam, Justin uśmiecha się tylko i wychodzi, a po chwili słyszę dźwięk przekręcającego klucza.
-Alex!-biegnę pospiesznie do pokoju.
-Co się dzieje?-patrzy na mnie przerażonym wzrokiem.
-Nic.-śmieję się.-Spokojnie. Po prostu Justin pozwolił nam urządzić sobie babski wieczór!
-Słucham? Pozwolił?
-Tak, Alex. Pozwolił.
-Nie wierzę, naprawdę?-patrzy na mnie, a w jej wzroku wypatruję się smutku.
-Tak!
-To cudownie!
-Też tak sądzę.-uśmiecham się do niej.
-Obejrzymy coś?-pytam.
-Z chęcią.
Schodzimy z powrotem na dół i przełączamy kanały na telewizorze.
-Poszukam lodów!-krzyczę podekscytowana.
-Świetnie!-przytakuje mi Alex.
 Zmierzam w stronę kuchni, myśląc nad tym wszystkim. To naprawdę dziwne.. przecież zostałam porwana! Relacje pomiędzy mną a Justinem nie są takie, jak powinny. Cóż.. ale z dwojga złego, lepszy jest taki Justin, niż jego ,,zła strona''..
-Wszystko w porządku?-pyta Alex.
-Tak.-ironia... Przecież nawet nie zauważyłam, jak tu przyszła.
-Masz te lody?
-Nie, jeszcze nie znalazłam.-uśmiecham się.
-Ok, pomogę.-odwzajemnia uśmiech.
-Mam!-mówi i wracamy do salonu.
 Ostatecznie lody, które wybraliśmy, a właściwie, które nam wpadły w ręce to lody czekoladowe! Idealnie!
-Spójrz. Lubisz ten film?-zwracam się do Alex, palcem wskazując na film, który właśnie leci na ekranie.
-Jack Sparrow? -Nie. -Jak to nie? -Kapitan Jack Sparrow, słonko.-cytuję fragment filmu, który uwielbiam, śmiejąc się przy tym.
-Piraci z Karaibów!-piszczy Alex.
-Dokładnie!
-I właśnie dlatego jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami.-chichocze, a ja jej wtóruję.
 Wpatrujemy się w film, a obrazy, które wyświetlają się na ekranie przechodzą mi przed oczami, nie pozostawiając po sobie nic, ponieważ cały czas myślę o tym wszystkim, chociaż wiem, że nie powinnam. Przecież chciałam się odprężyć!
-Olivia..-Alex macha mi ręką przed oczami.-Zamyśliłaś się, wszystko w porządku?
-Tak, jest okay.-mówię i uśmiecham się, wzrok z powrotem przenosząc na ekran telewizora.
-Wiesz co?-zaczyna Alex.-Naprawdę nie myślałaś jeszcze nigdy nad ucieczką, Olivia?
Zaskakuje mnie tym, ale odpowiadam:-Nie, jeszcze nigdy. Nie odważyłabym się, Alex.-wzdycham.-Chyba jestem za słaba, wiesz?
-Nie mów tak!-złości się, a na jej czole pojawiają się zmarszczki.-To, że tyle zniosłaś sądzi o tym, że jesteś bardzo, ale to bardzo odważna!
 Opuszczam głowę i uśmiecham się lekko, milcząc.
-To ja chciałam się zabić..-dlaczego o tym wspomina?-Nie Ty. To ja jestem słaba.
-Alex!-krzyczę na nią, łącząc brwi w złości.-Po pierwsze: Nie powinnaś w ogóle o tym myśleć, a po drugie: Jesteś odważna, bo nadal tu jesteś! Nigdy tak nie mów..
-Okaay.. Obydwie jesteśmy.-mruga do mnie zadziornie, próbując rozładować atmosferę.
-Masz rację, jesteśmy! I powinnyśmy takie być, okay? Do samego końca!-wystawiam małego palca, a Alex splata go ze swoim na znak obietnicy.
-To mi się podoba.-mówię, śmiejąc się.-A teraz powróćmy do oglądania.
Odwracamy się do telewizora, a w pokoju panuje lekki mrok. Napisy końcowe.
-Seriooo?-marudzę.
-No i widzisz co narobiłaś?-daje mi kuksańca w bok, śmiejąc się, a ja jej wtóruję.
 Wyłączamy telewizor, zapalamy światło i sprzątamy po sobie. Ostatecznie spędziłyśmy razem trzy i półgodziny!
 Zmierzamy na górę, gdy nagle drzwi się otwierają.
-Cześć, dziewczyny!-mówią chłopacy.
-Hej..-odpowiadam cicho.
-Chodź do mnie, Skarbie.-mówi Justin, a ja skrępowana obecnością wszystkich podchodzę do niego i on przyciska mnie do siebie.
-Jestem tak cholernie zmęczony.-wtula twarz w moje włosy.
 Uśmiecham się lekko.
-Jak się bawiłyście, Skarbie?
-W porządku.
 Bardzo się cieszę, że się zgodził!
-To dobrze.-odpowiada.-Leć do sypialni, ja zaraz przyjdę.-mówi i odrywa się ode mnie.
-Okay. Dobranoc.-mówię, lecąc wzrokiem po twarzach wszystkich, oni odpowiadają, a ja wracam do sypialni, biorę kąpiel i wskakuję do łóżka. Alex musiała pewnie pójść do swojego pokoju. Nie będę go szukała, bo naprawdę nie wiem, gdzie mógłby być, zresztą ona na pewno już śpi. Jest 21:45.
 Na meblu znajduję jakieś pisemko. Wow! Nie wiedziałam, że Justin lub ktokolwiek je kupuje!
Na każdych stronach jest coś o gwiazdach, no tak. Przez ten miesiąc zdążyłam już zapomnieć jak to jest z tymi wszystkimi gazetami. Ale na jednej stronie znajduję ogłoszenie, które informuje o moim zaginięciu! Cóż.. miesiąc to bardzo długo, na pewno się martwią.
 Momentalnie do głowy przychodzi mi myśl o tym co Harry mówił mi już kupę czasu temu. Że mama, która teraz się mną opiekuje nie jest moją prawdziwą mamą. Skąd w ogóle to wiedział? Mam nadzieję, że będę miała jeszcze szansę się go o to spytać..
Odkładam gazetę na jej miejsce i przykrywam się jeszcze szczelniej kołdrą.
Słyszę, jak Justin bierze prysznic i po chwili kładzie się obok mnie.
Odwracam się w jego stronę.-Dziękuję, że pozwoliłeś mi dzisiaj spędzić trochę czasu z Alex.
-Nie ma sprawy. Cieszę się, że nie zrobiłaś żadnych głupstw, Olivia.-uśmiecha się i całuje mnie w czoło, tuli do siebie, a ja zasypiam.



-Kwiatuszku, proszę, obudź się.-Justin szturcha moje ramię.
-Błagam, zostaw mnie, jestem zmęczona.-przykrywam się kołdrą.
-Skarbie, musisz wstać.-wyczuwam złość w jego głosie więc leniwie się podnoszę.
-O co chodzi?-pytam zaspana.
-Musisz stąd wyjechać.
-Co?-pytam zdziwiona.-Ale..
-Za chwilę dojdzie tu do strzelaniny, musisz wyjechać.
-Do strzelaniny?-otwieram lekko usta ze zdziwienia.
-Tak. To jest nadal mafia, Kochanie.
-Proszę, zaufaj mi. James odwiezie Cię w bezpieczne miejsce.
-Nie może zrobić tego Brad?-pytam z nadzieją.
-Dlaczego akurat Brad, Skarbie?-łączy brwi.-Wydaje mi się, że jesteście ze sobą dziwnie zżyci.
-Justin...-moje ramiona opadają ze zdziwienia, jakie wywarły na mnie jego słowa.-Przecież to z Bradem znam się lepiej niż z Jamesem.
-W porządku, skoro tego chcesz..-przerywa.-Ale musimy się pospieszyć, Skarbie.
 Wychodzę z łóżka i zmierzam w stronę toalety.
-Trzymaj.-Justin podaje mi koszulę. Dzięki Bogu!
-Dzięki.-uśmiecham się.
 Pędem się przebieram i schodzimy na dół.
-Gotowa?-pyta Brad.
-Tak, tak sądzę.-uśmiecham się lekko.
Justin mocno mnie przytula, a następnie delikatnie całuje w policzek, czym mnie zaskakuje!
-Bądźcie czujni, okej?-Justin patrzy na mnie, a następnie wzrok przenosi na Brada.
-W porządku, Stary.-odpowiada Brad.
 Podchodzę niepewnie do Jamesa.
-Chodź tu!-przyciska mnie do siebie, a na moją twarz wtarga uśmiech.
-Wiesz, pomimo, że ze sobą dużo nie rozmawialiśmy..-gładzi mnie po plecach.-..mogę powiedzieć, że naprawdę Cię polubiłem, mała.
 Śmieję się.-Dzięki, miło to słyszeć. 
Wzdrygam się, gdy słyszę strzał.
-Kurwa!-Justin klnie, a James wypuszcza mnie ze swoich ramiona.
-Obiecuję, że nic Ci się nie stanie!-Justin ujmuje moją twarz w swoje dłonie.-Musicie już jechać.
-Justin całuje mnie w czoło.
-Uważajcie na siebie!-krzyczę, biegnąc za Bradem w stronę tylnego wyjścia.
 Wsiadam do auta i odjeżdżamy. Mam dziwne przeczucie, że już ich nie zobaczę..
-W porządku?-pyta mnie Brad.
-Tak, jest okej.-odpowiadam, uśmiechając się blado.
 Cholera! W ogóle nie powinnam być smutna! Przecież on mnie porwał!
-Brad?
-Tak?
-Czy.. mogłabym wrócić z powrotem do Harry'ego?
-Cholera, Olivia..-patrzy na mnie.-Gdyby Justin się o tym dowiedział..
-Proszę..
-Nie, to jest bardzo zły pomysł i zdajesz sobie z tego sprawę.
-Błagam..-po moim policzku spływa łza.-Gdzie w ogóle masz zamiar jechać?
-To nie jest przemyślane, ale najprawdopodobniej do hotelu.
-Proszę.. Brad.
-Olivia..to, że pomagałem Ci wtedy, gdy miałaś problem z Justinem nie znaczy, że zrobię to teraz. Potrafię ugryźć, uwierz. Zresztą cholera! Nie możesz mnie prosić o coś takiego!
-Brad..-łzy ciekną mi po policzkach, ponieważ wiedza o tym, że mogę wrócić, lecz to zależy tylko od Brada, jest jeszcze bardziej bolesna..-Proszę, dlaczego nie dasz mi do niego wrócić?
-Nie płacz, w porządku?-przeciera twarz dłonią.-Po prostu nie mogę tego zrobić, okej?
 Opieram się o siedzenie i odwracam wzrok, wbijając go w szybę, ale łzy nadal ciekną mi po policzkach.
-Naprawdę chcesz wrócić?
-Tak..-opuszczam wzrok, a po chwili przenoszę go na Bradleya.-Nawet nie wiesz jak bardzo.
-Kurwa..-znowu przeciera twarz wolną dłonią.-Nie wierzę, że to robię!
 Czy to znaczy, że się zgodził?
-Dziękuję!-wtulam się w niego.-Boże, naprawdę Ci dziękuję!
-Tak, tak. Prowadzę, mała.-słyszę jak cicho chichocze.
-Dziękuję..-mówię ciszej i odklejam się od niego.
 Uśmiecham się, a Brad to odwzajemnia i już po chwili zmieniamy kierunek jazdy.
 Myślałam, że nigdy się to nie wydarzy, i że już nie zobaczę Harry'ego..

Tak się cieszę..

-------------------------------------------------------------
(:)..
Wiecie co? Chyba każdy początek mojej wypowiedzi będzie zaczynał się na ,,przepraszam'' :D . Boże, nie wierzę, że znowu nawaliłam, ale w odpowiedzi napisałam, dlaczego tak długo powstawał.
Jeżeli będziecie chcieli to dodam niedokończony kawałek tego (niespodzianki) już dzisiaj. (ale ktoś dzisiaj musi skomentować ;) ) No chyba, że jutro po szkole :)
 Buziole! <3 Kocham

                                                       11
 

2 komentarze:

  1. Komentuje !! xD
    Mam dzisiaj zadziwiająco fajny humor i będzie dłuższy komentarz :)
    Notu mam nadzieję że ta twoja niespodzianka to to co ja mam na myśli :D
    Notu do nn
    Pozdrawiam
    Ciemność :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co masz na myśli? :D Ja też wczoraj miałam dobry humor! :D Dzisiaj taki w miarę :D No powiedzmy, że jest fajny ;)

      Kocham <3

      Usuń

Szablon by S1K