poniedziałek, 29 grudnia 2014

NIESPODZIANKA! ♥

                                                                  
 Czuję, jak ktoś mocno wtula się w moje plecy. Wzdrygam się,a moje ciało spina na ten gest.
-Spokojnie.-słyszę kojący głos Davida i od razu się uspokajam.
-Jak tu wszedłeś?-pytam cicho.
-Nie zamknęłaś drzwi, Olivia.-karci mnie za to.
-Przepraszam..
Nie wiem dlaczego to mówię. Po prostu strasznie go kocham i nie chcę, by się o mnie martwił!
-Po prostu następnym razem to zrób.-całuje mnie w czubek głowy.
-W porządku..
-Martwię się o Ciebie, kochanie. Jesteś tutaj sama, jak palec. Chciałbym mieć Cię na oku. Zależy mi na Tobie i bardzo dobrze wiesz w jakiej sytuacji się znajdujemy. Nie stawiaj swojego bezpieczeństwa na drugi plan. Nigdy.-czuję jego ciepły oddech na swoim karku i zastanawiam się, co mu odpowiedzieć.
-David.. ja nie wiem czy..
-Nie chcę tego słuchać.-przerywa mi stanowczo.- Naprawdę się o Ciebie boję, malutka.
 Wiem, że ma ku temu powody, ale gdy ze mną zamieszka to kto wie, czy nie pogorszy sprawy?
 Czuję, jak odwraca mnie w swoją stronę. Spoglądam w jego niebieskie tęczówki i zastanawiam się nad tym wszystkim. Nie chcę płakać. Nie teraz.
-Nie płacz, kochanie.-głaska mnie po policzku.
-Dlaczego nie dasz sobie pomóc?-patrzy na mnie.-Pozwól mi Cię chronić...-całuje mnie czule w czoło, sprawiając, że z niewiadomego powodu robi mi się smutno. Jedna łza spływa po moim policzku.
-Skarbie..-całuje mnie w niego.
 Układa się na moim ciele i przyciska do siebie.
-Nie płacz. Nie lubię, gdy jesteś smutna.
 Wtulam twarz w jego szyję.
-Co teraz?-pytam niepewnie, bardzo bojąc się jego odpowiedzi.
-Nie myśl o tym...-gładzi mnie opiekuńczo po plecach, próbując mnie uspokoić.-Nie stanie Ci się krzywda, tego możesz być pewna.
 Jest teraz taki kochany! Wiem, że boi się o mnie, może to właśnie to skłoniło go do innego zachowania?
-Nadal się boisz?
-Czego?
-Mnie..-przerywa na chwilę.-..i tego wszystkiego co się dzieje.
 Nie, już nie tak bardzo. Ale czasami, gdy widzę jak się złościsz, mam ochotę usiąść gdzieś w kącie i stać się niezauważalną..
-Nie..-odpowiadam krótko.
-Myślałaś na tą odpowiedzią. Przecież wiem, że się mnie obawiasz. Nie skrzywdzę Cię, skarbie. Moja przeszłość jest przeszłością, jestem inny.
-Nie obawiam się Ciebie, David.-odpowiadam, troszeczkę ukrywając prawdę. Nieraz naprawdę jestem przerażona jego zachowaniem, czyli tłumacząc zwięźle również samym nim.-Boję się po prostu o to, jak zareagujesz. Nie chcę, żeby stała Ci się krzywda.-mocniej wtulam się w jego szyję, przypominając sobie ostatnie wydarzenia. Jedna łza ulatnia się spod mojej powieki. Cholera! Nie chcę znowu tego przechodzić!-Za bardzo wybuchowo i agresywnie reagujesz na niektóre sprawy. Zresztą Andrew...
Czuję, jak napina swoje mięśnie i przerywa mi stanowczo, jakby za wszelką cenę nie chciał tego słyszeć..-Nie powinnaś w ogóle o tym myśleć. Sprawy pomiędzy mną a nim, to moje i jego problemy.-wyczuwam nutkę złości w jego głosie. Przed chwilą zapewniał mnie, że nie powinnam się go bać, ale widocznie jego obietnice są dość kruche..-Jeżeli pomiędzy mną a nim zawiśnie jakiś syf, to skutecznie Cię od niego odsunę.
 Poluźniam mój uścisk na jego szyi, lecz ramiona Davida wciąż stanowczo oplatają moją talię, trzymając mnie ciasno przy sobie.
 Jak to możliwe, że w tak krótkim czasie, z kochanego, troskliwego chłopaka, znowu stał się aż tak oschły.. Tak, zdecydowanie mam powody by się go obawiać, dlatego nawet, gdy to on zamieszka ze mną pod jednym dachem, grając rolę mego ,,Anioła-Stróża'' to i tak będę skrępowana i niepewna..
 Kocham go, naprawdę. Choć to niepojęte, bo wiele razy sprawia, że płaczę, to naprawdę go kocham. Mimo, że jest niebezpieczny, to naprawdę go kocham.
  Stara się mnie chronić, wiem to. Ale jego serce nigdy nie kochało, on po prostu nie potrafi wyznać uczuć. ,,Jego serce nigdy nie kochało'', może to i złe określenie.. Jego serce nigdy nie czuło. Jest przesiąknięte dziwnym chłodem. Kocha mnie, zależy mu na mnie, mówił mi to wiele razy, ale te słowa jakby nic nie znaczyły? Były puste? Tak, dla mnie zdecydowanie tak było i jest. Po prostu nie potrafię, nie umiem się do tego przyzwyczaić, że nie jest ,,złotym chłopcem'', nie jest moim wymarzonym księciem, o złotej duszy. Może i to fakt. Ale ma w sobie coś takiego, że po prostu ciężko mi się od niego uwolnić. Broni mnie przed wszystkim i przed wszystkimi. Ale często zapomina mojej duszy. Broni mnie tylko od wewnątrz, ale rani w środku. Robi to za każdym razem, gdy jest zły. Nie myśli nad tym, co mówi. Po prostu to robi.
 Gdy byłam na wsi u mojej babci, zawsze bardzo cieszyłam się z tego, że spotkam tam Blade'a  [czyt. Blejda], Amstaffa mojej babki. Był kochany! Szarawy, a na oku malowała się duża biała łata. Był silnym psem. Zawsze, gdy przyjeżdżałam na zimę, woził mnie na sankach, tuliłam go, gdy było mi smutno i płakałam, co przydarzało się dość często w moim młodym życiu. Cóż.. byłam typem samotnika, nigdy nie lubiłam spędzać czasu z moimi rówieśnikami, ze względu na ich charakter. Była jedna dziewczyna Laura, to u niej lubiłam przebywać. Surfowałyśmy po sieci i pisałyśmy z obcymi ludźmi śmiejąc się, jak opętane. Tylko ona, nikt inny.
 Hm, inne dziewczyny były chamskie, niemiłe i wredne. Ciągłe spory przyprawiały mnie o zawroty głowy i odruchy wymiotne. Nie będę ukrywać, nie lubiłam się kłócić, ale za to miałam dość niewyparzony język. Znaczy.. odezwałam się wtedy, gdy sytuacja tego ode mnie wymagała, i wtedy potrafiłam dopiec, oj uwierzcie! A jeżeli chodzi o Blade'a, to może on nadał by się na mojego obrońcę?
  Lecz powracając na ziemię.. nigdy jeszcze nie odezwałam się źle w stosunku do Davida. Znaczy się, kłóciliśmy się i wtedy mówiłam mu o dwa słowa za dużo.. ale nadal pozostawał ten strach? obawa? O to, że przez dodanie moich pięciu groszy będzie czekało mnie za to coś złego. Zawsze, ale to zawsze się obawiałam.
-Powracają do tematu Andrew..-odzywa się nagle zachrypnięty głos Davida, tuż przy moim uchu, wybudzając mnie z moich melancholijnych rozmyśleń i jednocześnie nieco przerażając.
-Rozmawiałem z  Joshem na temat ,,planu B''..-moje uszy wydaję się być zaciekawione wypowiedzią Davida, zaś oczy znużone. Zamykają się i otwierają, powodując, że zaczynają mnie szczypać. Po tym co David do mnie powiedział, odepchnął mnie od siebie na znaczną odległość, bym nie miała nawet ochoty go słuchać. Lecz.. czy chcę, czy nie, muszę to zrobić.- Powiedział, że na wszelki wypadek zabierze Cię do siebie.. w góry.
 Moje oczy otwierają się, dając do zrozumienia, że jestem strasznie zaskoczona propozycją jego przyjaciela, lecz David wydaje się być na nią uległy.
-W góry?-odchylam głowę, patrząc mu w oczy.
-Dokładnie.-na jego usta wkrada się zadziorny uśmieszek, i naprawdę nie rozumiem, co go tak rozbawiło do jasnej cholery!
 Odwracam głowę, nie będąc chętna na niego patrzeć. Wstałabym z ogromną chęcią, ale David nadal napiera na mnie ciałem i widocznie nie zamierza przestać..
-Nigdzie nie pojadę.-wreszcie udaje mi się wyszeptać. Odwracam twarz w jego stronę. Moje usta zaciskają się w dzióbek ze złości, a brwi lekko opadają, co sprawia, że zapewne wyglądam, jak małe, naburmuszone dziecko.
-Owszem, pojedziesz.-odpowiada poważnie.
-Nie mam zamiaru nigdzie wyjeżdżać, okej?!-podnoszę nieco głos, ale widząc złą minę Davida, zamykam oczy i wzdycham, nabierając powietrza, by się uspokoić.-Ja po prostu nie chcę stąd wyjeżdżać..-mówię już spokojnie.
-Zrozum mnie wreszcie, skarbie..-układa swoją dłoń na moim policzku.- To właśnie tam będziesz bezpieczna.. Zresztą nie wiadomo, czy będziesz musiała wyjeżdżać..-całuje mnie w czoło, a ja znów nie pojmuję jego zachowania.
-Chcę iść spać, David..-mówię nieśmiało, zakańczając temat, ze wszystkich swoich sił.
-W porządku, kochanie.
 Kładzie się obok mnie, a ja odwracam się w jego stronę i wtulam w jego bok.
 Tak czuję się bezpieczniej.
-Dobranoc.-szepcze i gładzi mnie po włosach.
-Dobranoc...-odpowiadam równie cicho.
 Po przeżyciu tego całego męczącego dnia muszę jeszcze zastanowić się nad tym, co chce zrobić David.. A mianowicie ze mną zamieszkać.

 Gdy się budzę, wychodzę z łóżka, ponieważ przebudza mnie natarczywe pukanie w drzwi. Jest 7:30! Otwieram drzwi, a moim oczom ukazuje się Cassie. Kochana!
-Cassie!-raduję się na jej widok.
 Cassie to niska dziewczyna, która sięga mi do ramion, dlatego zawsze czuję się dziwnie, gdy ją do siebie tulę. Ma czarne włosy do ramion i brązowe oczy. Przyjaźnimy się już bardzo długo, a sama sądzę, że jest idealną przyjaciółką!
-Witaam!-uśmiecha się do mnie i wpada mi w ramiona.
-Co się stało, że przyszłaś do mnie tak wcześnie?-zapraszam ją do domu.
-Po prostu chciałam Cię odwiedzić i sprawdzić, jak sobie radzisz.
Uśmiecham się do niej.-Jest w porządku, Cassie. Przyszedł do mnie David..-mówię cicho.
-David?-dziwi się.-Wow. Wreszcie się Tobą zainteresował?
-Cassie!-patrzę na nią spod ukosa.-On po prostu..
-Troszczy się o Ciebie?-przerywa mi i patrzy na mnie wyczekująco.
-Tak..-odpowiadam po chwili.
-To dobrze. Naprawdę nie chcę się z Tobą kłócić i wtrącać w Twój związek, ale jesteś moją przyjaciółką i martwię się. Wiesz co dzieje się pomiędzy nami i wiesz jaki jest David. Musisz być bezpieczna i mieć oczy dookoła głowy, Olivia, pamiętaj o tym.-uśmiecha się ponuro.
-Wiem, Cassie.-tylko tyle zdołam powiedzieć i zapraszam ją do salonu.
-Chcesz może herbaty?-pytam.
-Z chęcią.-uśmiecha się szeroko, co odwzajemniam.
-Trzymaj.-mówię po chwili, podając jej kubek.
-Dzięki, na dworze jest naprawdę zimno!-marudzi.
-Całe szczęście nie zdążyłam się jeszcze o tym przekonać.-wytykam do niej język i śmieję się.
-Olivia..-zaczyna niepewnie.
-O co chodzi?-pytam i uśmiecham się do niej.
-Naprawdę jesteś szczęśliwa z Davidem?-pyta, a mój humor od razu gorzknieje.
Opuszczam głowę na dół i zastanawiam się na tym pytaniem.
-On..-mruczę.-Wiesz jaki jest.-spoglądam na nią.-Nieraz naprawdę się go obawiam, ale troszczy się o mnie i zależy mu na mnie.
 Te słowa brzmią tak sztucznie, że zaraz chyba wybuchnę śmiechem.
-Tak, wiem jaki jest. Dlatego się o Ciebie boję, Olivia. Uważaj na siebie, okej? -odstawia kubek na stół i cmoka mnie w policzek.
-Naprawdę..-stoi przy drzwiach.-Bądź czujna.-uśmiecha się pocieszająco i znika w drzwiach.
Cóż.. Przyszła po to, by mi to powiedzieć? Kocham ją, ale jeżeli rzeczywiście tylko to miała mi do powiedzenia to nie czuję się z tym dobrze, ponieważ sama zdaję sobie sprawę z tego, że muszę uważać. A to w jakiej sytuacji się znajduję, tylko upewnia mnie w tym, że potrzebuję normalnych znajomości. Nawet tych szalonych. Ja po prostu muszę żyć normalnie. Nie zamartwiając się codziennie nad sobą. Zapomnieć o tym wszystkim. Ale wszyscy widocznie nie dają mi tego zrobić.
Muszę iść się przejść, przewietrzyć, pomyśleć.
Idę do pokoju, w którym nadal śpi David. Wybieram sobie ciuchy i zamykam szafę.
-Dzień Dobry.-słyszę Davida. Spoglądam w jego stronę, a on uśmiecha się do mnie zadziornie. Wywracam oczami, ale na mojej twarzy mimowolnie pojawia się uśmiech.
-Gdzieś się wybierasz?-pyta.
-Idę się przejść.
-Pójdę z Tobą.
-David..-chciałam pójść na spacer, by się odświeżyć i pomyśleć w samotności, ale widocznie nie jest mi dane..
-Żadnego marudzenia.-uśmiecha się i ma dziwnie dobry humor!-Po prostu chcę Cię mieć na oku, skarbie.-całuje mnie w czoło i wychodzi z pokoju.
  Czy oni kiedyś przestaną traktować mnie jak małe dziecko?
Przebieram się i wychodzimy z domu, uprzednio go klucząc.
David chwyta moją dłoń i splata nasze palce, rozglądając się dziwnie po okolicy.
-Coś nie tak?-pytam niepewnie.
-Wszystko w porządku.-uśmiecha się do mnie, a ja to odwzajemniam.
 Spacerujemy, obserwuję okolicę, ponieważ jest śliczna! Zima nadchodzi co jest świetnie widać! Na drzewach i trawie znajduje się szron, a liście drzew są naprawdę białe!
-Halo?-David odbiera telefon.
-Tak, w porządku.-odpowiada.
-Nie, nie ma nas w domu. Cześć.-rozłącza się.
-Kto to był?-pytam zaciekawiona.
-Cassie..
-Cassie?-złączam brwi.
Sięgam po swój telefon i dzwonię do niej.
-Hej, Cassie.-zaczynam.
-Olivia!-raduje się.-Dobrze, że dzwonisz. Właśnie rozmawiałam z Davidem..
-Wiem, właśnie dlatego dzwonię.-milknę.-Coś nie tak?
-Wszystko w porządku! Po prostu myślałam, że jesteś w domu. Chciałam z Tobą porozmawiać na temat naszej porannej rozmowy. Przepraszam, Olivia. Nie powinnam była wtrącać się w Twoje sprawy. Potrzebujesz odetchnąć od tego wszystkiego, zasługujesz na to, a ja niepotrzebnie mieszam Ci w głowie. Trzymasz się?
-Cassie.-śmieję się cicho, bo jej głos jest naprawdę przejęty, a przecież nikogo nie zabiła!-Wszystko okay, martwisz się, wiem. Nie musisz przepraszać, ale racja, mam już dosyć rozmów na ten temat.-uśmiecham się, chociaż bardzo dobrze wiem, że tego nie widzi.
-Przysięgam, że już nigdy więcej nie odezwę się na ten temat!-chichocze.-Możesz być pewna! Spotkamy się dzisiaj?
-Nie wiem, Cassie.
-Ach, David..-wzdycha.
-Przepraszam, okay? Na pewno zadzwonię, gdy się zastanowię. W porządku?-pytam, bo zdaję sobie sprawę z tego, że dawno nie spędzałyśmy czasu razem. No, oprócz tego poranka. Ale to się nie liczy.
-Jasne! Ale pomyśl nad tym, bo nie widziałyśmy się dłuugo!
-W porządku, Cassie.-śmieję się.
-Kończymy?-pyta.-Muszę jeszcze wyjść z Jassie.-mówi.
-Okaay.-mówię.-Moment. Mogłabyś przyjść z Jassie, gdy już napiszę?
-Pewnie!
-Fajnie.-uśmiecham się.-Trzymaj się!
-Pa! Kocham!
-Ja też.-śmieję się.-Czeeść!
 Chowam telefon do kieszeni.
-Wszystko w porządku?-pyta David.
-Jasne.-uśmiecham się.
-Pamiętasz co Ci wczoraj mówiłem?
-Co takiego?-złączam brwi.
-Chciałbym zostać z Tobą w domu, żeby móc Cię pilnować.
-David.. Ja nie jestem małym dzie..-przerywa mi.
-Cholera, Olivia!-złości się i widzę, jak zaciska szczękę.-Nie chodzi o to, bardzo dobrze to wiesz! Powinnaś być bezpieczna, a będąc sama w domu tak nie jest!-jest wściekły.
-Chodzi mi o to, że każdy rozmawia ze mną tylko na ten temat. Mam tego dosyć, wiesz?-spoglądam na niego.-Naprawdę potrzebuję jakoś odreagować.
 -Każdy się o Ciebie martwi, skarbie.-podchodzi do mnie i mnie przytula-Nie odtrącaj nas, w porządku? To jest naprawdę dla Twojego dobra.
-Nie zamierzam Was odtrącać, David...-mocno się w niego wtulam.
-Więc o co chodzi?
-Mówiłam już. Po prostu za dużo rozmów ciągnie się tylko na ten temat. Ciągłe:Jak się czujesz?, Wszystko z Tobą w porządku? Jesteś bezpieczna? Nawet, gdy spotykam się z Cassie...-wzdycham.
David gładzi mnie po plecach, nic nie mówiąc.
-Wracamy?-pytam.
-Jasne.-odpowiada David.


                                                                                                           **
 Wszystko w porządku, Olivia? 
      Cassie xx

   Hm, no tak, zapomniałam do niej napisać!

 Przepraszam, że nie napisałam. Zapomniałam, wybacz. Porozmawiam z Davidem, ponieważ chce tutaj zostać na dłużej. Później Ci to wytłumaczę, obiecuję. 
      Olivia xoxo

 W takim razie nie chcę być nachalna.. Możemy spotkać się kiedy indziej, wiesz że nie mam nic przeciwko. Tak jak nie znoszę Davida, cieszę się, że z Tobą zostanie, nie będziesz sama, to jest najważniejsze. Trzymaj się ciepło, ściskam! 
              Cassie, Twoja najlepsiejsza przyjaciółka xx

 Uśmiecham się do ekranu telefonu.

 Chciałaś spotkać się w jakiejś ważnej sprawie? Jeżeli tak, załatwię to i możesz przyjść do mnie o 13:00 :) 
     Olivia, Twoja jeszcze bardziej najlepsiejsza przyjaciółka xo

     Tak, to jest dość ważne, myślę, że powinnaś to wiedzieć. Przyjdę, trzymaj się!
                           Cassie xoo
Skoro tak..
-David?
Wchodzę na górę, do mojego pokoju. David leży na moim łóżku i spogląda na mnie.
-O co chodzi?
-Przychodzi do mnie Cassie. Nie masz nic przeciwko?
-Skarbie..-marszczy brwi i wstaje rozbawiony.
 Podchodzi do mnie i staje naprzeciwko.
-Nie musisz się mnie pytać o coś takiego.-uśmiecha się uroczo.-Co prawda nie przepadamy za sobą, ale jeżeli chcesz się z nią spotkać to oczywiście, że nie mam nic przeciwko, kochanie.-uśmiecham się do niego, całuję w policzek i informuję, że idę się przejść.
 Wychodzę z domu i idę w stronę parku. Ukryłam przed Davidem to, że przed chwilą strasznie źle się poczułam, ponieważ od razu zrobiłby z igły widły, a tego nie chcę. Siadam na ławce i zamykam oczy, by pooddychać.
-Cześć..-ktoś mówi nieśmiało.
 Uchylam powieki i podnoszę głowę, by dostrzec twarz tej osoby.. Ann.
-Hej..-odpowiadam zmieszana.
-Wiesz..-zaczyna niepewnie i siada obok mnie.-Pomimo, że nieraz potrafimy się nieźle posprzeczać, to naprawdę nie zasłużyłaś na to co się stało. Bardzo Ci współczuję i mam nadzieję, że po tym strasznym wydarzeniu dojdziesz do siebie.-uchylam usta, by zadać jej pytanie, które korci mnie od samego początku, gdy Ann powiedziała ,,nie zasłużyłaś na to co się stało''. Lecz ona szybko cmoka mnie w policzek i znika z mojego pola widzenia.  Naprawdę nie wiem o co mogło jej chodzić, przecież wszystko jest w porządku. Cóż.. napiszę do Cassie by przyszła już teraz. Muszę z kimś pogadać, a nie chcę robić tego z Davidem. Sama nie wiem dlaczego, ale po prostu czuję, że Cassie to ta odpowiednia osoba.

 Cassie, mam prośbę.. Mogłabyś przyjść już teraz? Proszę..
            Olivia xx

        Jasne, skarbie! O co chodzi? Coś się stało? 
               Cassie xo

     Błagam, po prostu przyjdź..
          Olivia x

            W porządku!
              Cass

      Wychodzę z parku i kieruję się w stronę domu. Wchodzę i zajmuję miejsce na kanapie.
Po dobrych pięciu minutach słyszę pukanie do drzwi.
-Cześć, Cassie.-uśmiecham się blado.
-Olivia!-przytula mnie mocno.-Co się dzieje?
-Sama nie wiem..-kręcę głową.
-W porządku..-idzie ze mną do salonu.
-Więc co ważnego chciałaś mi przekazać?-pytam.
-Olivia..zanim cokolwiek powiem, nie płacz, nie denerwuj się ani nic z tych rzeczy.. błagam..obiecaj mi to, dobrze?
-Cassie..nie mogę Ci tego obiecać, ponieważ nie mam pojęcia co zaraz chcesz mi powiedzieć. Sama nie wiem jak zareaguję..
Cassie opuszcza wzrok i skanuje podłogę, by po chwili go podnieść i znowu spojrzeć na mnie.-Dostałam telefon, który na setkę miał być do Ciebie.-stopuje, nie będąc pewną, co powiedzieć.-Olivia..-spogląda na mnie, a ja boję się tego, co od niej usłyszę..-ktoś zadzwonił i powiedział, że Twoi rodzice mieli wypadek.
 Moje serce na chwilę przestaje bić, a moje oczy się szklą. Nie mam pojęcia co powiedzieć i co zrobić w takiej sytuacji. Zaciskam usta i opuszczam głowę.
-Czy..przeżyli?-ocieram rękawem łzy.
-Nie wiem, nie chcieli powiedzieć mi więcej, gdy dowiedzieli się, że jestem Twoją przyjaciółką, a nie kimś z rodziny.
-Olivia..-spoglądam na nią.-musisz do nich oddzwonić i dowiedzieć się o co chodzi, okay?-chwytam jej telefon i podążam do kuchni.

-Halo?-w słuchawce rozbrzmiewa głos jakiejś kobiety.
-Dzień Dobry. Z tej strony Olivia Moss.-próbuję opanować drżenie mojego głosu.
-Czy mogłaby mi Pani udzielić informacji na temat wypadku moich rodziców? 
-Czy na pewno jest Pani ich córką? Wolelibyśmy, by przyjechała Pani do szpitala. 
-Tak, jestem ich córką.
-Proszę zaczekać.
 Czy naprawdę nie mogą po prostu udzielić mi tych wiadomości?!
-Przykro mi, ale to będzie niemożliwe. Musi Pani przyjechać do szpitala.

 Wzdycham ciężko.
-Dobrze. Niech będzie.
-Naprawdę mi przykro, ale to są prywatne wiadomości, a nie mamy pewności, czy jest Pani ich córką.
-Dobrze, rozumiem. Zjawię się dzisiaj w szpitalu. Przepraszam, ale czy mogłaby mi Pani podać miejsce?
-Tak, oczywiście..

                                                                                                    **
-Jak tam?-pyta mnie Cassie.
-Nie chcieli wyjawić informacji.. Martwię się, Cassie.-patrzę na nią, a po chwili siadam obok na kanapie.-Mam przyjechać do szpitala, tam się wszystkiego dowiem.
-Boże! Dlaczego Ci po prostu nie powiedzieli?!
-Nie wiem, naprawdę.. Twierdzą, że są to prywatne wiadomości, więc..
 Cassie wzdycha i pociera pocieszająco moje ramię.
-Musisz porozmawiać z Davidem, Olivia.-mówi, a ja patrzę się tępo w ścianę.
-O czym tak w ogóle chciałaś ze mną porozmawiać?
Wzdycham.
-Spotkałam w parku Ann, powiedziała, że bardzo mi współczuje i nie zasłużyłam na to, co się stało.. Skąd ona w ogóle o tym wiedziała, Cassie?
-Nie mam pojęcia. Dlaczego nie zapytałaś?
-Zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.
-Zostawię Cię teraz samą. Zapomniałam przyjść z Jassie, wybacz. Przyjdę później, dzisiaj, lub jutro.
-Ah i..-staje w drzwiach.-Porozmawiaj z Davidem.-cmoka w moją stronę i uśmiecha się blado, co próbuję odwzajemnić.

 Gdy Cass wyszła, postanowiłam pogadać o tym z Davidem. Czy chcę, czy nie chcę i tak się o tym dowie, ponieważ będzie musiał zawieźć mnie do szpitala.
-David..-szepcę, wchodząc do pokoju. Gdy zauważam go śpiącego uśmiecham się nijako i kładę na łóżku, wtulając w jego plecy.
 Jak mam w ogóle zacząć ten temat?
Chłopak odwraca się w moją stronę, odgarnia moje włosy, które spadają na twarz i całuje mnie w czoło.


-Słyszałem o czym rozmawialiście.-kładzie swoją dłoń na tyle mojej głowy.
-Nie jestem dumny z tego co kiedyś zrobiłem, ale musisz to wiedzieć..
 Podnoszę głowę i spoglądam na niego, domagając się by mi to wytłumaczył.
Odwracam głowę, słysząc dźwięk telefonu.
 Wzdycham ciężko i podnoszę się z łóżka. Podchodzę do komody i podnoszę komórkę.

-Wszystko im wytłumaczyłam i powiedzą Ci, co dzieje się z Twoimi rodzicami.-słyszę głos Cassie w słuchawce.
-Dziękuję Ci!
-Drobiazg. Oddzwoń do nich, ok? Trzymaj się, w porządku?
-Dziękuję, pa!
-Pa.

    Dzwonię pod wcześniejszy numer szpitala i odbiera bodajże ta sama kobieta co wtedy.
-Słucham? 
-Dzień Dobry..
-Ach, to Pani!-mówi, przerywając mi. Jakim cudem poznała mnie po głosie?!-Bardzo przepraszam, że nie udzieliłam Pani wtedy informacji na temat wypadku Pani rodziców, po prostu no.. chyba Pani rozumie, prawda?
-Tak, oczywiście..-wzdycham.
-Dobrze więc, Olivia Moss, tak?
-Tak.
-Pani rodzice żyją, tylko..-zamieram.-Przepraszam, pomyłka. Pani mama jest w bardzo dobrym stanie, natomiast tata.
 Boże..
-Pani tata umarł. Przykro mi.-mówi, a ja czuję, jak łzy spływają mi po policzkach.
-Dobrze..-mówię, ścierając łzy.-..Dziękuję, do widzenia.
-Naprawdę mi przykro!.. Do widzenia.

 Rozłączam się i odkładam komórkę na miejsce.  Zakrywam twarz dłońmi i nie mogę w to uwierzyć!
-Wszystko w porządku, skarbie?
-Moi rodzice mieli wypadek. Tata zginął.-mówię i czuję, jak głos mi się łamie.
 Podchodzi i przyciska mnie do swojego ciała, a ja mocno się w niego wtulam, szlochając cicho.
-Chcesz jechać do szpitala?
-Nie, nie dzisiaj.-odpowiadam, ponieważ naprawdę nie mam ochoty widzieć na dodatek mojej mamy, leżącej w szpitalu.
 David gładzi mnie po plecach, nic nie mówiąc.


                             

                                                                                                    **

    
Kąpię się i kładę obok Davida. Bardzo dziwnie się zachowuje i nie wiem, co mam o tym myśleć..
Oplata mnie ramionami i przyciąga do siebie.-David..-wyswobadzam się i siadam po turecku.-O co chodzi?
-Nie rozumiem..-marszczy brwi, ale ja doskonale wiem, że on coś ukrywa.
-Nie udawaj. Przecież widzę, że coś się dzieje.-patrzę na niego wyczekująco.
-Musisz coś wiedzieć.-siada.-Tak naprawdę nic nie wiesz, nie wiesz nic o swoim dzieciństwie, ani o czymkolwiek.
Marszczę brwi, zdziwiona jego słowami.
-Bardzo mi przykro, bo wiem, że to co zaraz powiem Cię zrani.
 Nie odzywam się, bo tak naprawdę nie wiem, co powiedzieć.
-Twój tata, nie był Twoim biologicznym ojcem. To wszystko było ustawione, zapewne Twoja mama chciała Ci to powiedzieć, ale nie wiedziała, kiedy to zrobić.
-Jak to?-pytam, marszcząc brwi.
-Wiem, to niepojęte, ale tak jest, Olivia.
 Kręcę głową a z moich oczu płyną łzy i mam nadzieję, że on sobie żartuje, chociaż wiem, że tak nie jest, bo takie żarty są nie na miejscu.
-Przepraszam, ale muszę to sobie przemyśleć.-chcę wstać z łóżka, ale David mnie zatrzymuje, chwytając za moją dłoń.
-Tylko proszę, nie złość się, ani nie płacz, w porządku?
-Okay..-szepcę cicho.
 David całuje mnie w czoło, a ja wzdycham cicho i podnoszę się z łóżka.


                                                                                                   **

 Usiadłam na zimnych kafelkach w łazience, zamykając za sobą drzwi i mając nadzieję, że to mnie od czegoś uchroni, może od całego świata?
 Teraz siedzę i rozmyślam nad tym wszystkim. Boże! Straciłam tatę! Co z mamą, co ze mną?!
Wybucham głośnym płaczem i wstaję, zrzucając wszystkie akcesoria z szafki, nie zwracając uwagi na to czy są one szklane, czy też nie. Zaczynam teraz go obwiniać.. dlaczego się poddał?! Dlaczego nas zostawił?! Boże, przecież my sobie nie poradzimy!
 Siadam z powrotem na kafelki i nadal płaczę.
-Olivia!-David puka w drzwi.
-Kochanie, otwórz!-słyszę w jego głosie okropny ból.
Przyciągam kolana do brody i szlocham cicho. Chcę być po prostu sama!
-Olivia, skarbie, błagam, otwórz drzwi.-mówi spokojnie, ale ja się nie ruszam.
 Słyszę głośny trzask, a po chwili chłopak wchodzi do łazienki i widzę kątem oka, że jest zdziwiony tym widokiem.
-Skarbie..-klęka przy mnie i przyciska do siebie.
 A ja ciągle płaczę i po prostu nie potrafię się uspokoić. Dlaczego to tak boli?
-Proszę, przestań płakać.-mówi łamiącym się głosem i ujmuje moją twarz w swoje dłonie, a ja milknę i wpatruję się w niego.
 -Proszę cię, powiedz, że to w porządku.-gładzi mnie delikatnie kciukiem po policzku-Że nie mówiąc Ci o tym, chciałem Cię chronić.-zaciskam usta, ponieważ nie mogę znieść bólu w jego głosie.-Chciałem Cię chronić.-stwierdza i przyciska swoje czoło do mojego, na co wzdycham przeciągle. Tak bardzo nie chcę, by był teraz blisko mnie. Przez to robię się jeszcze bardziej smutna.-Tak kurewsko chciałem, żebyś nigdy nie dowiedziała się o tym co stało się , gdy byłaś mała..
 Gdy byłam mała? Czyli jednak ciągle nie mówi mi prawdy.. nie mówi mi wszystkiego.
-David..-chwytam jego dłoń, spoczywającą na moim policzku i lekko ją ściskam-Co stało się, gdy byłam mała?
 Wzdycha i spogląda na mnie, nie odzywając się.
-Proszę.-kładę dłoń na jego policzku.-Muszę to wiedzieć. To było moje dzieciństwo, a ja kompletnie nic z niego nie pamiętam, David.
 Ściąga moją dłoń ze swojego policzka i przyciska usta do moich kostek.
-Tak bardzo żałuję tego, co zrobiłem, gdy byłem młodszy. Gdyby nie ja, prawdopodobnie to wszystko potoczyłoby się inaczej. Przepraszam, kochanie.
Marszczę brwi.-Nie możesz obwiniać się o coś takiego..-chłopak przygląda się moim mokrym śladom na policzkach i ściera kciukiem jeden z nich.
-Mój ojciec był policjantem. Miałem wtedy bodajże 10 lat i gdy bawiłem się w jego biurze odnalazłem jakieś papiery. Sprawa dotyczyła rozwodu Twoich rodziców. Poszło o to, że Twoja mama zdradziła Twojego ojca, co nie było prawdą, lecz on jej nie wierzył i po wielu sporach doszli do wniosku, że lepiej załatwić tę sprawę w sądzie. A raczej takiego zdania był tylko on.-przerywa.-Gdy mój ojciec wszedł do domu i usłyszałem zamykane drzwi, po prostu się przestraszyłem. Chciałem szybko odłożyć ją na swoje miejsce, ale ona wtedy się podarła i po prostu spanikowałem. Wiem, że to głupie, ale byłem mały i nie wiedziałem co zrobić. Schowałem kartkę do mojej kieszeni, a pewnego dnia, gdy ta sprawa w sądzie miała się wyjaśnić, tata nie miał wystarczająco dużo dowodów, ani tych właśnie papierów. No i po błaganiach i przekonaniach Twojej mamy, Twój ojciec i tak się z nią rozwiódł, i ona znalazła sobie innego, tego faceta, który umarł w szpitalu. To nie był Twój ojciec..
 Wpatruję się w niego, próbując to sobie jakoś racjonalnie poukładać.
-Przepraszam..-mówi i gładzi mój policzek.
 Oplatam ramionami jego szyję i wtulam się w niego.-To nie Twoja wina. Skąd w ogóle miałeś wiedzieć, że właśnie tak to się skończy?
-Naprawdę jest mi przykro i gdybym tylko mógł, cofnąłbym czas..
-Boże, David.-odsuwam się od niego i kładę swoją dłoń na jego policzku.-Nie mam Ci tego za złe, dobrze? Przestań przepraszać.-mówię, próbując się uśmiechnąć.
Ujmuje moją twarz w swoje dłonie.-Jesteś cudowna..-całuje moje czoło i sprawia, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I tak wiem, że nikt z Was tego dzisiaj nie skomentuje, ale postanowiłam dodać zwiastun już dzisiaj, żebym rano mogła dodać rozdział The Scream, bo no cóż.. dzisiaj nie zmieściłam się w czasie, niestety.  :) BŁAGAM, OCEŃCIE TEN (ROZDZIAŁ) ZWIASTUN! CO O NIM SĄDZICIE? :)) 
  Lubicie takie uczuciowe rozdziały? :) Mam nadzieję, że tak, bo mi się bardzo, bardzo fajnie go pisało! :D ;) ♥  No więc oceńcie i na dole link do mojego ASKA i jeżeli chcecie, zaglądajcie, pytajcie. Będę mogła nawet dodawać tam spojlery :)) Buźkam! ♥♥♥
                    PAMIĘTAJCIE O ZOSTAWIENIU OPINII :) MIŁEJ NOCY! ☺  
http://ask.fm/ThescreamFF

2 komentarze:

  1. Hejuuu
    Szczęśliwego nowego roku !
    To rozdziało - zwiastun jest świetny , ale podejrzewała że coś się stanie , ehhh za długo siedzę w blogerze żeby nie wiedzieć xD
    Pozdrawiam
    I weeny
    Ciemność :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to widocznie zgadłaś, że coś się stanie! :D Dziękuję, za miłe słowa! <3
      Pozdrawiam! ♥♥♥

      Usuń

Szablon by S1K