środa, 2 lipca 2014

Rozdział 10 < 3

                                                                           Harry
Tą czcionką piszę rozmowy telefoniczne. Nie, nie wspomnienia :D, <3
-Kurwa! Nawet się nie waż!-krzyknąłem-Masz zamiar się poddać, tak? Jesteś słaby. Nie wierzę, jak w ogóle mogłem się z Tobą kumplować!-wybuchłem, niczym małe dziecko, po głupiej kłótni ze swoim kumplem, o to że ukradł mi zabawkę.-Jesteś. Słaby. George.
 -Jasne-olał moje wyzwiska.-Chcę Ci tylko powiedzieć, że jeżeli skrzywdzisz Olivię, przyjadę z drugiego końca świata, i własnoręcznie Cię zapierdolę.-niemal wyobraziłem sobie twarz George'a, który po wypowiedzeniu tych słów, chamsko uśmiecha się.
 Sarkastycznie się zaśmiałem.- O nią się kurwa martwić nie musisz. Zrobię kurwa wszystko, żeby była bezpieczna. A Tobie, radzę się nie wtrącać, bo skończysz źle-przerwałem, i ściszyłem ton, do przerażającego szeptu.-Wykończę Cię, George. Będziesz mnie błagał o litość... Sukinsynie. 
 -Tak mi się odpłacasz za pomocną dłoń, którą Ci okazałem tamtej jakże pamiętnej nocy?-jego sarkastyczne zdania, są w stanie wprowadzić mnie w totalny kurwa gniew.- Gdyby nie ja, gniłbyś teraz w więzieniu, Styles. Więc lepiej zamknij ryj. Chyba nie chcesz, żeby psy się o tym dowiedziały, co?
 Kurwa!
 -Jeżeli dobrze pamiętam, Clayton, to nie tylko Ty powstrzymałeś mnie, przed postrzeleniem chłopaka Greys. Był tam jeszcze David. Zresztą nie zgłosisz mnie na policję, Clayton.
-Z niby skąd ta pewność, Styles?
 Nadal walczysz, tak? 
- Chyba pamiętasz, co chłopak Greys próbował zrobić Twojej siostrze, co? Za bardzo go nienawidzisz, żeby zgłosić mnie za napad na kogoś, kogo nie znosisz. Myślę, że prędzej czy później, sam chciałbyś, i nie zaprzeczę, że byłbyś gotów..zabić go.
-Tak. Myślę, że to prawda. Ale jak na razie, to Ty jesteś winny za napad na niego. Znalazłem Twój słaby punkt, Styles. Teraz tak łatwo się nie wywiniesz. To ja w każdej chwili mogę zarzucić kotwicę,-ścisza głos, do potulnego, dla sprostowania, wszystko to robione jest sarkastycznie. Ten głos przypomina głos mamy, która właśnie kończy opowiadać historię. Końcówką, którą chyba wszyscy znamy ,,I żyli długo, i szczęśliwie''. Lecz to niestety nie bajka. To po prostu George -.. która pociągnie Cię na sam kurwa..pieprzony dół.
-Nie bym był tego taki pewny, George. Pamiętaj, że Ty też nie jesteś święty.
-Słuchaj.. My wyjeżdżamy. A ja rozumiem, że Olivii włos z głowy nie spadnie. Myślę, że rozumiemy się dobrze, prawda, Styles?-I znowu ten sarkastyczny śmiech.
 Kurwa, jego śmiech doprowadza mnie do zdenerwowania. A jednocześnie, mam ochotę się zaraz zrzygać.
-Powiedziałem Ci już, pojebie, że nie masz się wtrącać. Nie jestem psychopatą, kurwa.
-Z Twoim opanowaniem, wszystko jest możliwe.
-Co sugerujesz? 
-Nie wiem. Mam nadzieję, że nikt nie będzie musiał wywozić Cię w kaftanie bezpieczeństwa prosto do psychiatryka, Styles.
-O to martwić się nie musisz.-odburknąłem.
-Nie, o Ciebie nie muszę.. nawet nie chcę. Olivia ma być bezpieczna. 
-Jasnee...
-Harry, czy ona się Ciebie boi? Widziałem ją wtedy. Jest delikatna. Masz o nią kurwa dbać.
 Milczę.
-Kurwa! Boi się Ciebie?!-wrzeszczy do komórki. Mam ochotę rzucić nią o ścianę.
-Nie wpierdalaj się.
-Kurwa! Wiedziałem! Czy Ty zdajesz sobie sprawę z Tego, jak delikatna jest Olivia?! To nie jest dziewczyna dla Ciebie!-przerywa, by złapać oddech.-Pochodzicie kurwa z dwóch różnych światów. Jeżeli potrzebujesz kobiety na chwilę, to to na pewno nie jest Olivia. I jeżeli potrzebujesz twardej suki. To wybacz, ale źle trafiłeś. Weź sobie lepiej wynajmij prostytutkę, koleś. 
-Myślisz, że jest u mnie po to, bym ją straszył?! Kurwa, nie czerpię z tego przyjemności! Ona po prostu.. Po prostu..
-Po prostu kurwa co?-przerywa-Jest za delikatna, miła, opanowana?! Styles, jeżeli naprawdę Ci na niej kurwa zależy, to przestań zachowywać się jak jebany kutas.
-Możesz przestać się..wpierdalać?-wzdycham, przejeżdżając dłonią po twarzy.
-Kurwa... Serio, boję się o nią.
-George, kurwa! Nie skrzywdzę jej! Myślisz, że czerpię przyjemność z czyjegoś bólu?!
-Po prostu ma być bezpieczna. Jesteś na tyle pojebany, że mam prawo się o nią bać. My wyjeżdżamy, nara.
-Nara, pojebie.- klnę pod nosem, naciskając mocno przycisk na komórce, który w końcu odizoluje mnie, od głosu tego idioty.

 Wszedłem do pokoju, i spojrzałem na Olivię. Kurwa! Czy akurat teraz muszę ją budzić?! Najpierw muszę się uspokoić. Może rzeczywiście to chore, by Olivia się mnie bała?
 -Kochanie..Musisz wstawać.-zacząłem lekko szturchać ją po plecach.
 Leżała do mnie plecami.
 -Nie śpię..-wymamrotała.
 Czy to znaczy, że wszystko słyszała? No tak, przecież stałem na korytarzu..
Położyłem głowę na jej ramieniu, i wtuliłem się w jej plecy.
 -Przepraszam, że musiałaś tego słuchać.
  Odwróciła się do mnie, tym samym wyswobadzając się z mojego uścisku.
 Spojrzała prosto w moje oczy.
 -Harry?..-nadal była zaspana, więc przetarła oczy piąstkami.-Kto to George? I skąd mnie zna?
 Kurwa!
 -To nieważne, kochanie. Musimy się zbierać.
 Olivia cały czas na mnie patrzyła. Po prostu muszę to przed nią ukrywać.
 -Przepraszam. Po prostu nie mogę Ci tego powiedzieć w tej chwili. Może później, dobrze?
 Olivia przytaknęła głową, a ja ją przytuliłem.
-Naprawdę musimy iść.
 Olivia westchnęła.
 -Jasne..
Przebrała się i wyjechaliśmy.
-Harry..-zaczęła niepewnie-Przecież ja nie byłam w szkole od tygodnia.
 Spojrzałem na nią, a usta nawilżyłem językiem.
-Skarbie, możemy o tym teraz nie rozmawiać?
 Olivia westchnęła i odwróciła się do szyby wpatrując się w widoki za nią, a swój łokieć oparła o drzwi samochodu.
 Chwyciłem ją za dłoń.
-Przepraszam. Wiem, że to dla Ciebie wielka zmiana. Ale spróbuj się przyzwyczaić.
                                                                                                                       Olivia
-Przepraszam. Wiem, że to dla Ciebie wielka zmiana. Ale spróbuj się przyzwyczaić.
 Poczułam się, jakbym była porwana.
-Ale... Dlaczego nie mogę wrócić do domu?
 Byłam bardzo smutna. Strasznie stęskniłam się za mamą.
 Harry westchnął.
 -Po prostu... Uwierz, nie chcesz teraz znać odpowiedzi.
 Czy on się denerwuje?
  Chciałam się odezwać, ale jednak zwlekłam, patrząc na Harry'ego.
Okay. Lepiej się przymknę. Odwróciłam wzrok w stronę szyby.
 -Jeżeli tak strasznie Ci na tym zależy, to odpowiem Ci na te wszystkie pytania dzisiaj wieczorem, dobrze?
 Spojrzałam na Harry'ego. Jego brwi śmiesznie podniosły się, gdy zadał to pytanie. Nie mogłam się powstrzymać, i uśmiechnęłam się, potakując.
 -Dobrze.-powiedziałam przez chichy śmiech.
 Harry uśmiechnął się, i swój wzrok skierował na drogę.
 Mam tyle pytań, która chciałabym mu zadać..
-Harry, wiesz, że potrzebuję ciuchów na przebranie, prawda?
-Pojedziemy na zakupy.
 Moja twarz przeobraziła się w grymas, gdy usłyszałam te słowa.
-Ale ja chciałabym swoje ciuchy.-poprawiam się w fotelu-proszę.
 Spogląda na mnie.
-Zgoda.
 Uśmiecham się.

                                                                                                                            *
Dotarliśmy na miejsce, myślę. Kolejne miejsce, które przyprawia mnie o dreszcze. Dlaczego zawsze tak reaguję? Nie wiem, ale nie lubię tego..
 Harry otwiera mi drzwi i podaje rękę, aby pomóc mi wyjść,  nie reaguję na ten gest. Wpatruję się w teren, który otacza mnie dookoła. Za bardzo się boję, żeby wykona jakikolwiek ruch.
-Idziesz?- pyta lekko poddenerwowany.
 Otwieram usta, nie do końca pewna tego co powiedzieć.
-Czy..to aby na pewno konieczne?
-Raczej wolałbym Cię tutaj nie zostawiać samej.
 Patrzę na niego, a potem jeszcze raz skanuję wzrokiem to miejsce.
-Ale.. ja nie chcę..
-Czego znowu się boisz?-pyta i opuszcza dłoń, którą cały czas trzymał w górze, wzdłuż swojego ciała, czując porażkę.
-Nie chcę Ci teraz tego opowiadać.
 Harry wzdycha.
-Uwierz mi, nie chcesz tutaj zostawać.
-A teraz lepiej chodź-mówi.
 Wychodzę z samochodu i zamykam drzwi. Odwracam się, a Harry stoi tuż za mną. Odruchowo odsuwam się o krok, lądując na drzwiach samochodu.
-O co chodzi?-pyta ponownie Harry.
 Patrzę na niego, a następnie odwracam wzrok.
-Nie chcę o tym mówić..
 Harry chwyta mnie za podbródek i odwraca w swoim kierunku.
-A powinnaś.
-Zaczynam się o Ciebie powoli bać.-mówi opiekuńczym głosem i przytula mnie do siebie.
 Co się właśnie dzieje?
-O co Ci chodzi?-pytam zmieszana, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej i odpychając się lekko od niego.
-Nieważne. Wsiadaj do auta.-mówi oschle.
 Już się pogubiłam.
-Ale..czy nie miałeś..
-Wsiadaj.-przerywa mi.
Lekko się wzdrygam przez ton jego głosu. Wsiadam do samochodu, by nie drażnić Harry'ego. Po wejściu do auta, patrzę na Harry'ego, otwierając usta, by coś powiedzieć, ale odwracam się w stronę szyby i milknę, słysząc tylko jak Harry wzdycha.

                                                                                                                              *
Lubię czytać książki. A najbardziej lubię je dlatego, że są w nich rozdziały. Oddzielają te złe momenty, od tych dobrych. Chciałabym, by ten rozdział się skończył. Bym mogła spokojnie przejść do innego, omijając ten smutny.
 Harry wchodząc do mieszkania, rzuca się na kanapę, totalnie mnie olewając. Zrezygnowana udaję się do sypialni i siadam na łóżku. Po raz pierwszy rozglądam się po pokoju, dokładniej go lustrując. Oglądam zdjęcia, aż na którymś z nich, dostrzegam małego Harry'ego. Rozpoznaję go po loczkach.
 Dwoje małych dzieci beznamiętnie stoją razem w swoich objęciach, wpatrując się z uśmiechem w aparat, który zrobił im właśnie zdjęcie. Bardzo pamiątkowe. Urocze. A za nimi jest studnia. Beżowa. I.. chwila. Skąd to wiem? Nagle do pokoju wchodzi Harry. Gdy mnie dostrzega, spogląda na mnie z dziwnym spojrzeniem w oczach.
-Myślę, że to czas, byś odpowiedział mi na kilka pytań.-mówię cicho.
 Harry podchodzi do mnie, wyjmuje mi zdjęcie z rąk (nawet nie wiem, kiedy po nie sięgnęłam). Chwyta mnie za dłoń, siada na łóżku, mnie sadza na swoich kolanach, tuląc się do moich pleców.
-Przepraszam Cię.. Naprawdę. Tak nie miało być.-zaczyna majaczyć.
-Ale Harry. O co chodzi?-pytam zdezorientowana.
-Olivia. Twoje dzieciństwo wcale nie było takie kolorowe.-przerywa na chwilę.-Co Twoi rodzice mówili o Twojej przeszłości?.. O Twoim dzieciństwie?
-Nie wiem..-to pytanie mnie lekko zdziwiło-Zawsze mówili, że nie pamiętają.
-Nie sądziłaś nigdy, że to dziwne, by rodzice nie pamiętali dzieciństwa swojej jedynej córki, skarbie?-pyta Harry opiekuńczo.
-Ja..nie wiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
-Może najwyższa pora, by zacząć?
 Całkowicie go nie rozumiem..
-Harry..Do czego Ty zmierzasz?-pytam cicho.
-Olivia. Pamiętasz coś z okresu 5 lat?
-Całkowicie nie.
-Kochanie..W wieku 5 lat, zostałaś adoptowana. A raczej..porwana.
 Moje serce zaczyna bić mocniej.
-Co?!-próbuję krzyknąć, wyswobadzając się z objęć Harry'ego. Ale jedyne co z tego wychodzi, to cichy szept.
 Harry niemal wyskakuje z łóżka i podbiega do mnie. Zakrywam twarz dłońmi i odwracam się plecami do Harry'ego, nadal krzycząc. Nie panuję nad sobą.
-To nie może być prawda. Ty kłamiesz, proszę, powiedz że kłamiesz!
 Harry chwyta mnie od tyłu, łapiąc mnie również za nadgarstki, próbując mnie opanować.
-Puść mnie! Nienawidzę Cię!-krzyczę na niego, jednocześnie szarpiąc się, by uwolnić się z objęć Harry'ego. Sama nie wiem dlaczego. Przecież tak naprawdę jestem mu wdzięczna.
-Olivia. Musisz się uspokoić.-szepcze mi do ucha, zacieśniając uścisk tak, że nie mogę się ruszyć.
-Spokojnie.-całuje mnie w czubek głowy, a ja łapczywie wciągam powietrze. Moje policzki są mokre od łez. Harry odwraca mnie do siebie, po czym ociera mi policzki z łez. Całuje mnie lekko w usta. Po czym przytula mocno do siebie.
 Proszę..chcę, by ten rozdział się już skończył.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Od razu PRZEPRASZAM, że dodałam tak późno! :( Ale rozdział nie był dokończony, więc no. Przepraszam, naprawdę. Myślałam, że się wyrobię, ale jednak nie, bo potem mama prosiła mnie, bym poszła się już kąpać, i bym zjadła kolację. PRZEPRASZAM! :((

 + Zmieniam warunek na 11 kom :) Szkoda, że nie dajecie rady z komentarzami :( No ale.. Kocham Was, do następnego! <3



                                                                                                                                    ---
                                                                                                                                    11



Szablon by S1K