piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdzial 5 ;)

                                                                     Przeczytaj notkę, pod rozdziałem! ;)
     Harry's POV
Obudziłem się i czułem, jak [t.i] mocno się we mnie wtula.  Delikatnie chwyciłem jej drobna dłoń i ściągnąłem ją z mojego torsu, starając się jej nie obudzić i poszedłem do toalety.
-Nigdy nie można mieć chwili spokoju-jęknąłem z niezadowoleniem, gdy usłyszałem mój telefon.
-Halo-powiedziałem z ironiczną grzecznością.
-Cześć, Harry. Ciebie również miło widzieć-powiedział Rob.
-Tak, tak. Do rzeczy-powiedziałem z lekkim zdenerwowaniem.
-Jesteś z tą Twoją [t.i]-ą?-powiedział Rob, ozywając jej imienia w zdrobnieniu.
-Nie używaj jej imienia w zdrobnieniu, okey?-powiedziałem wkurzony, bo wiedziałem, że nie mówi tego, z tego powodu, że ją lubi. On coś ukrywa.
-Jasne-powiedział, przedłużając ,,a''.
-Dzięki-powiedziałem ironicznie.
Zastała grobowa cisza, którą postanowiłem przerwać.
-Ale może do rzeczy?
-Ach, tak. Jasne-odparł-rozmawiałem ostatnio z pewnym kolesiem. Powiedział, że z chęcią by [t.i]..ekhem. Ten tego.-powiedział z zakłopotaniem.
-Wy..-powiedziałem, z lekkim zdenerwowaniem, skrócając ten wyraz z powodu Rob'a. Nie ukrywajmy..koleś jest bardzo wstydliwy.
-Emm..dokładnie. I powiedział coś o tym, ze kiedyś się z nią spotkał, ze byli na kolacji.
-Kiedy to było?!-powiedziałem sfrustrowany. Ona jest moja..i tylko moja.
[...]
Wszedłem do pokoju, w którym spała [t.i]. Gdy rozmawiałem z Rob'em, przeniosłem się na korytarz, nie chcąc jej obudzić.
[T.i] leżała odkryta na łóżku, ja zdenerwowany rzuciłem telefon na szafę, hałasując i od razu budząc i przykuwając tym uwagę [t.i]. Nikt nie ma prawa jej dotykać, całować..a nawet spojrzeć na nią. Podchodziłem do łóżka [t.i]..
  [T.I]'S POV
Harry zmierzał do mnie ze zdenerwowaniem malującym się na twarzy. A jego wzrok, nie był ciepły ani miły..nie taki jak wczoraj. Dzisiaj był zimny i oschły.
Ze szybkim oddechem i wzmocnionym tentem, zaczęłam się odruchowo cofać, nie dbając o to, że mogę spaść z łózka..w tym momencie chciałam być jak najdalej Harry'ego.
  Gdy nagle złapał mnie on za kostkę i energicznie do siebie przyciągnął, powodując, że ja leżałam na plechach, a on był nade mną, kładąc ręce, na których znajdowały się tatuaże po obu stronach mojej twarzy.  
Czułam jego ciepły oddech na moich zarumienionych policzkach. Zamknęłam oczy, bojąc się tego, co zaraz może zrobić.
Harry zaczął całować moje ciepłe usta, tym samym gładząc moje uda i zjeżdżając z pocałunkami na szyje.
-Co powiedziałabyś na randkę z Thomas'em..Rodriguez'em?-zapytał wprost do mojego ucha. Po chwili mocno ścisnął moje pośladki, powodując, że mocno wciągnęłam powietrze, prawie się nim dławiąc.
-Hmm?..Zgodziłabyś się?..Czy możne nie?-zapytał swoim zachrypniętym głosem, i spowodował tym, że mój oddech zaczął przyspieszać z sekundy na sekundę. Podczas, gdy w moich oczach zbierały się lży..i czułam, że długo ich nie powstrzymam. Związane one były z Thomasem..nie łącza mnie z nim zbyt dobre kontakty.
-Harry..proszę-wychwalam, ciężko oddychając i ledwo co łapiąc powietrze. Próbowałam mu uciec, odsuwając się trochę biodrami, ale to nic nie dało, ponieważ Harry przywarł swoimi nogami do moich, tak, że nie mogłam się ruszyć. (Leżałam tułowiem na łóżku, a moje stopy(do kolan) zwisały z niego)
-Nie uciekaj mi-powiedział z zaciśnięta szczęką.
 Włożył rękę pod moja bluzkę i gładził palcem miejsca pod piersiami, aż do linii majtek.  Oddychałam coraz szybciej.
 Gdy nagle przypomniałam sobie, co stało się kilka miesięcy temu. Całą sytuację związana z Thomasem.
Całuje mnie po szyi. Dotyka po wrażliwych miejscach..i..oskarża o śmierć jego siostry. A potem..a potem on mnie zgwałcił. Zrobił coś, co jest chyba najokrutniejszą karą dla kobiety. Ale..za co? Dlaczego ja?
Zagłębiłam się w tych myślach. Kompletnie odcinając się od świata rzeczywistego. Czułam, że moje policzki są bardzo mokre od łez.
-[t.i]?-zapytał Harry. I czułam, że mówi te słowa z zatroskaniem.-O co chodzi?-zapytał, tym razem klęcząc przed łóżkiem. Moje ręce drżały ze strachu, a serce bilo nierównomiernie. Ze stresu i ze strachu, nagle rzuciłam się na szyję Harry'emu, mocno się wtulając. Na początku Harry zdziwił się, ale potem, czując mój strach, przycisnął mnie do swojego ciała.
-Shhh..-powiedział uspokajającym tonem i pocałował mnie w skroń.
Oczy strasznie mnie szczypały, ale nie mogłam płakać. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam. Prawdę mówiąc bardzo chciałam. Bardzo chciałam wygnać z siebie te emocje, poprzez łzy.
-Dlaczego płaczesz?-zapytał zmartwiony.
Głośno wciągnęłam powietrze, ale żadne słowa nie wypłynęły z moich ust.
-Czy to przeze mnie?
Pokręciłam przecząco głową.
Harry wypuścił powietrze, czując ulgę.
-Wiec...?
Harry's POV
-Wiec...?-zapytałem się [t.i], która cały czas przestraszona wtulała się we mnie. Było mi jej bardzo szkoda, widząc ją w takim stanie. Żadna inna kobieta tak na mnie nie działała. Nie wiem co się dzieje, gdy jestem blisko niej. Po prostu zachowuję się ja jakiś mięczak. Zawsze wszyscy mieli o mnie takie zdanie : ,,Kobieta na jedną noc''. W sumie, taka prawda. Żadna kobieta nie była tak wrażliwa jak ona. Zależało im tylko na jednym. Wykorzystywali facetów..chociaż w sumie, ja wykorzystuje kobiety. Nieraz mam wyrzuty sumienia, ale później znowu to robię. To jest jak jakieś cholerne uzależnienie.  
  [t.i] uratowałbym przed całym światem, zrobiłbym wszystko, aby tylko czuła się bezpiecznie.
  Ale nie rozumiem o co chodzi. Skoro nie o mnie to...może o Thomasa? Przecież łzy pojawiły się w jej oczach, gdy o nim wspomniałem.
-..Czy to Thomas? Chodzi o Thomasa?
  Słyszałem jak [t.i] podciąga nosem i zaczyna płakać. Wszystko jasne. Zabiję gnoja.
-Spokojnie..-próbowałem ją uspokoić, mocno ja tuląc. Bylem zdenerwowany, jak cholera, ale próbowałem zachować te emocje dla siebie, by bardziej nie przerazić [t.i].
-Powiedz..co on Ci zrobił?-zacząłem spokojnie.
[t.i] odsunęła się ode mnie, patrząc na mnie, a następnie z wielkim zainteresowaniem, zaczęła skanować swoje palce u dłoni.
Delikatnie złapałem jej podbródek, by na mnie spojrzała.
-[t.i], powiedz prawdę. Martwię się o Ciebie-powiedziałem, patrząc w jej oczy, na których malował się strach i smutek.
-On..-zaczęła niepewnie. Spojrzałem na nią z żalem, gdy łzy zaczęły z powrotem spływać po jej zaczerwienionych policzkach.
 Może on ją zgwałcił?! Jeżeli tak..przysięgam..zabiję go.
  -[t.i]- zacząłem z zniecierpliwieniem-czy on Cię..zgwałcił?-zapytałem, próbując jej nie zranić. Ale nie udało mi się, bo [t.i] wybuchła płaczem. Objąłem ją i mocno do siebie wtuliłem.
Gdy tylko [t.i] do siebie dojdzie, pojadę tam..do ku**y nędzy, pojadę do jego domu, znajdę go nawet jakbym miał wspiąć się na Mount Everest.
Wstałem i złapałem [t.i] delikatnie za dłoń, każąc jej odpocząć.
-Przecież niedawno wstałam-wymamrotała.
-To nic. Odpocznij-powiedziałem, i gdy [t.i] położyła się, przykryłem ja kocem, całując w skroń.
-Harry.-wstała do pozycji siedzącej.
-Spokojnie. Zaraz przyjdę-powiedziałem, gdy miałem zamiar pójść do toalety i przemyć moja zmęczoną twarz.
Gdy wróciłem, objąłem ramieniem [t.i], która leżała plecami do mnie, i przykryta była po same uszy. Wzdrygnęła się, ale gdy zrozumiała, że to ja, odwróciła się i mocno we mnie wtuliła, podczas, gdy ja, opiekuńczo objąłem ja ramieniem, bawiąc się jej włosami. Czułem jak powoli jej oddech staje się równy, i jak [t.i] powoli się rozluźnia. Kur*a! Jak można być takim sukins*nem, żeby zrobić coś takiego kobiecie?! Nie ręczę za siebie, gdy go spotkam, przysięgam.

       -----------------------------------------------------------------------------------------------
      Hei! :D Jak spodobał Ci się rozdział (Postanowiłam pisać w osobie 2, myślę, że to milej brzmi, według ,,uszu'' czytacza :)
 So. Się porobiło ;o Ciekawe jak Harry zareaguje w kolejnym rozdziale, nie?! :D
 Tym razem, proszę Cię, jeżeli czytasz Zostaw komentarz.:) DAM TOBIE I INNYM CZYTACZOM, 
PEWIEN LIMIT :) MUSI BYĆ POD TYM POSTEM 30 KOMENTARZY! BO WIDZĘ, ŻE JUŻ SIĘ NIE STARASZ ;) MI BARDZO ZALEŻY, ABY POD POSTEM BYŁO CHOCIAŻ 30 KOMENTARZY..ALE OCZYWIŚCIE WIĘCEJ=MILEJ :) PAMIĘTAJCIE, ŻE DLA WAS TO CHWILA, A DLA MNIE WIELKA MOTYWACJA I NADZIEJA, ŻE NIE PISZĘ TEGO SAMA
 DLA SIEBIE :) (:( ) 

                                           TRZYMAJCIE SIĘ!
                                                                                                                                   Oliwia :)
 PS. WASZ rekord! :) <3 
     (z wczoraj. Jeżeli nie widzicie, co jest bardzo możliwe, jest tam 57 wyświetleń! Bardzo się cieszę z tego powodu! <3) wesolej Wielkanocy, Miski! <3 
          

-----------------------------------
30

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 4 :)

-Przyjadę po Ciebie, dzisiaj o 19:00.-powiedział Harry, nadal trzymając mnie przy sobie.
 Pogładził palcem mój policzek, patrząc mi prosto w oczy. Ja z nieśmiałości odwróciłam wzrok, on pocałował mnie w kącik ust, co nie powiem, było miło, w odróżnieniu od innych rzeczy.
 Spojrzał na mnie ostatni raz i opuścił nasz dom.
 Odetchnęłam i wróciłam do kuchni, gdzie stała moja mama.
-Kochanie, a Ty nie na randce?
-To będzie kolacja, mamo.
Uśmiechnęłam się i starałam opanować mój drżący głos, aby nie można było poznać po nim, że cokolwiek się przed chwilą wydarzyło.
-No dobrze.
Poszłam do mojego pokoju i położyłam się na łóżko.
 Rozmyślałam o tym, co dalej robić. Byłam kompletnie zagubiona, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, i jak się zachować na tej ,,randce''. A co najważniejsze, nie wiedziałam jak zachowa się Harry. Boję się.
                                                                            ****
*PUK PUK!*
Dźwięk rozbrzmiewa w pokoju, wręcz wyrywając mnie z objęć Morfeusza. Przez chwilę nie wiem co się dzieję, przez nagłe przebudzenie mnie, ale gdy dociera do mnie co mówi moja mama.
-[t.i], wstawaj! Spóźnisz się na kolację!
Szybko wstaję z łóżka, nie chcąc się spóźnić.
 Szlag!  Mogłam się prędzej przygotować, biorąc pod uwagę to, że uwielbiam dużo spać..ale po co?
 Teraz jestem skazana na rzeczy z pierwszego rzędu mojej szafy. tzn. Wybrałabym spodnie, biorąc pod uwagę Harry'ego, który chyba nie zna słowa: intymność.
 No, ale! Chyba zacznę traktować przysłowie: ,,Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje'' z większym szacunkiem. Teraz nie mam czasu na użalanie się nad moim życiem (chociaż prawdę mówiąc, za cudowne to ono nie jest). Ubrałam się i zeszłam na dół. Gdy stanęłam w kuchni, ktoś akurat zapukał do drzwi. Wiedząc, że to Harry, przełknęłam gulę, formującą się w moim gardle.
-Otworzę!
Powiedziałam z lekkim drżeniem głosu. Opanuj się!
   -Cześć-Powiedział Harry, patrząc mi prosto w oczy.
Wzięłam głęboki oddech, po czym powiedziałam mu krótkie: hej.
  Serce biło mi niemiłosiernie szybko lecz starałam się nie pozostawiać po tym śladów.
  -Pa mamo-powiedziałam.
  -Pa, [t.i].
Gdy byłam odwrócona plecami do Harry'ego, by zamknąć drzwi, wzięłam głęboki oddech. Poczułam jego ciepły oddech na skórze mojej szyi, tak, że moje ciało oblały dreszcze. Odwróciłam się w jego stronę, a on stał milimetry przed moją twarzą. Oparł mnie o drzwi, złapał za biodra i przycisnął do swojego ciała. Patrzył mi w oczy, a ja czułam jakby swoimi wypalał dziurę w moich.
 Odsunął się trochę ode mnie, nadal trzymając mnie za biodra. Przejechał wzrokiem po całym moim ciele, i wrócił ,,na moje'' oczy.
-Ślicznie wyglądasz-powiedział prosto do mojego ucha, gdy jego głowa schylona była do wysokości mojej.
Pocałował mnie w kącik ust i puścił mnie, tym samym odsuwając się ode mnie.
 Z nieśmiałości, nie wiedziałam co zrobić. Więc tylko spojrzałam na swoje buty i odepchnęłam się od drzwi, podążając za Harrym, który szedł w stronę swojego samochodu.
 Otworzył mi drzwi, a ja powiedziałam krótkie ,dzięki'.
 Wsiadłam do samochodu, a gdy oboje już w nim siedzieliśmy, spojrzałam się na Harry'ego. Potem wlepiłam wzrok w szybę.
 Moje serce cały czas mocno biło. A oddech nie był równy.
-Stresujesz się- stwierdził Harry.
-Wydaje Ci się- powiedziałam cicho.
-Nie. Wcale nie.
Powiedział, po czym zamknął moją dłoń w swojej. Moja dłoń zadrżała pod jego dotykiem, a potem ją odsunęłam, kładąc ją na moje kolano. Z nerwów przegryzłam moją dolną wargę. Nie patrzałam na Harry'ego, ponieważ bałam się jego reakcji. Wiedziałam, że się zdenerwował.
   
                                                          ***********
Gdy jechaliśmy w stronę restauracji, po mojej stronie szyby, zauważyłam, że w jakieś miejsce przyjechała karetka i policja.
-Harry. Spójrz-Powiedziałam zmartwiona, nadal wlepiając wzrok w miejsce za oknem.
 Spojrzałam na Harry'ego, który patrzał na dwa samochody, które tam stały.
 Był zdenerwowany, ale nie wiem o co.
-Harry (?)
Zniżył brwi i spojrzał na mnie.
-Zaczekaj tu.-rozkazał, otwierając drzwi samochodu.
 W ostatniej chwili zdążyłam go zatrzymać, trzymając go za przedramię.
-Chcę iść z Tobą..proszę-powiedziałam cicho. Nie chciałam zostawać w tym samochodzie sama.
-Masz tutaj zostać. Muszę coś załatwić-powiedział stanowczo, patrząc mi w oczy.
Ja tylko oparłam się o siedzenie i westchnęłam.
 Harry wyszedł z samochodu i skierował się do miejsca wypadku, jak mniemam.
 Cały czas go obserwowałam, podszedł do jakiegoś mężczyzny i zaczął z nim rozmawiać. Nie wiedziałam dokładnie o czym, ponieważ miałam zamkniętą szybę. Kurczę! Nie wiem jak ją otworzyć. No to trochę poszpieguję! Wybacz Harry.
 Wyszłam z samochodu, chicho zamykając drzwi.
Ukryłam się za jednym z samochodów i słuchałam o czym rozmawiają.
-Jeden mężczyzna jest w bardzo dobrym stanie, dlatego tylko opatrzyliśmy jego rany na czole i już mógł wracać do domu.
-I to wszystko? Żadnego przesłuchania ani nic?!-Harry widocznie był zdenerwowany. CO się stało?-Przecież on go mógł zabić! W sumie. Kto wie, czy on to w ogóle przeżyje..
-W sumie, to rozmawia on z naszą pielęgniarką. Ale proszę się nie denerwować. Zaraz damy panu jakieś tabletki uspokajające.-lekarz zaczął lamentować jak głupi, że Harry za bardzo się przejmuje i, że nie ma się martwić.
-Ma pan rację. Po co mam się denerwować. Sam sobie poradzę. Do widzenia!-powiedział, co miało oznaczać, że Harry bardziej denerwuje się przez lekarza a nie przez całą zaistniałą sytuację.
   Odwrócił się i szedł w stronę jednego mężczyzny. To był, o ile się nie mylę, ten mężczyzna, o którym mówił tamten lekarz.
 Zaczekał, aż skończy on rozmawiać z pielęgniarką i poszedł za nim na parking, tak aby tamten facet go nie zauważył. Cały czas ich szpiegowałam. Harry postukał palcem w ramię tego faceta, a gdy ten się odwrócił, Harry mocno uderzył go z pięści w twarz. Nie! Proszę, niech on się znowu nie bije! Tylko nie to!
 Patrzałam jak Harry, uderza tego faceta, pięściami w twarz. Raz. Drugi. I trzeci.
 Muszę go powstrzymać. ZNOWU.
-Harry!-krzyknęłam
-[t.i]? Co Ty tutaj robisz?! Miałaś zostać!-krzyknął na mnie.
Harry patrzał na mnie. A mężczyzna, który był cały poturbowany na twarzy, otrzeźwiał i uderzył Harry'ego w twarz. Kurde!
 Harry zareagował i znowu zaczął go bić. Jeżeli czegoś nie zrobię, to oni się pozabijają. A szczególnie Harry tego faceta..zabije.
 -Harry! Przestań-powiedziałam i przytuliłam się do jego pleców, wiedząc, że to zadziała, i że Harry się uspokoi. Gdy poczulam, ze miesnie Harry'ego sie rozluzniaja, puscilam go i wstalam.
  -Wracajmy- powiedziałam spokojnie, łapiąc go za rękę.
 Wychodziliśmy z parkingu, zostawiajac za soba mezczyzne, ktory byl strasznie pobity przez Harry'ego. Szczerze, bylo mi troche go szkoda. Nigdy nie chcialabym byc na jego miejscu. Zreszta. Kto by chcial?
  -Nie martw sie o niego. Zasluzyl sobie.-powiedzial Harry, patrzac na mnie. Jednak nie dodalo mi to otuchy, bo caly czas na mojej twarzy widac bylo zdenerwowanie.
  -Wiem..-powiedzialam, nabralam powietrza i otworzylam usta, zeby jeszcze cos dodac. Ale chyba zabraklo mi odwagi. Harry nic ju nie mowil, tylko pocalowal mnie w skron i mocniej scisnal moja dlon.
  -Dlaczego nie zostałaś?-zapytał, z lekkim zdenerwowaniem w głosie, gdy przebylismy wieksza czesc drogi, jadac samochodem.
  -No bo...nie wiem.-stwierdziłam. Byłam po prostu ciekawa. Ale nie powiem tego.
  -Właśnie-powiedział.
 Siedziałam przez chwilę milcząc.
  -Przepraszam..-powiedziałam nieśmiało-Ale..dlaczego miałam zostać?
Harry przez chwilę milczał, by po chwili spojrzeć na mnie.
-A gdyby on Ci coś zrobił?-zapytał.
Nie odpowiadałam.
-..Obroniłbyś mnie-powiedziałam nieśmiało, i oblałam się rumieńcem.
Harry zaśmiał się chicho, gdy spojrzał na moje poliki. Dzięki!
 -To fakt-powiedział.
 -..Harry.-powiedziałam i zrobiłam przerwę-Co się właściwie stało?-zapytałam nieśmiało-wiesz..jeżeli nie chcesz mówić, to..-nie dokończyłam, bo Harry mi przerwał.
 -Mój dobry kumpel, właściwie prawie mój brat, ma problemy. Zaciągał długi u dość niefajnych ludzi. Pomagałem mu jak mogłem. Ale późnej zaczął nie przyjmować ode mnie tych pieniędzy. Zaczęli mu grozić. No i stało się..co się stało-powiedział ze łzami w oczach.
 -Jest dla Ciebie ważny.-powiedziałam cicho i łagodnie-Prawda?-dodałam.
-Taa-zaśmiał się z nerwów.
 -Przykro mi..-powiedziałam.
 Harry tylko odwrócił się w moją stronę i posłał mi mały uśmieszek.
-Wiesz..nie jedźmy już na tę kolację.-powiedziałam.-trzeba to opatrzyć-dodałam, patrząc na jego ranę na czole.
-Tez tak sądzę-powiedział, zmieniając kierunek jazdy.
                                                                           ********
Dojechaliśmy do domu Harry'ego, ten otworzył mi drzwi od samochodu, za co, jak wcześniej, podziękowałam.
 Zaczęłam opatrywać (nie wiem, czy dobrze napisałam xd) ranę Harry'ego, gdy weszliśmy do domu, Harry trochę utrudniał mi tę ,,robotę'', ponieważ przez cały czas się na mnie patrzał, a dokładniej, prosto w moje oczy.
 Gdy skończyłam, Harry podziekowal i  zaproponował mi herbatę. Usiedliśmy przy stole i rozmawialiśmy.
 -Um..Harry, wiesz co, jest 22:00..chyba muszę się już zbierać-stwierdziłam
 -Nie. Proszę..zostań. Potrzebuję teraz towarzystwa.-powiedział smutny.
 -Wow. Pierwszy raz, to Ty mnie o coś prosisz-zaśmiałam się.-Okey. Mogę zostać, ale nie wiem co powiem mojej mamie. Przypominam Ci, że nie jestem jeszcze pełnoletnia.
 -No tak. Zapomniałem, że jesteś jeszcze smarkulą.-zażartował.
 -Ej!-zaśmiałam się-nie pozwalaj sobie.
 -Jestem o dwa lata od Ciebie starszy, kochanie.
 -Nie kochaniuj-powiedziałam z uśmiechem.
 Harry tylko się uśmiechnął. A ja wyciągnęłam telefon, zastanawiając się co napisać mamie.
 ,,Hej Mamo :* 
            Zostaję na noc u koleżanki.
                                                                                                                      Nie martw się,
                                                                                                                                              [t.i] <3''
Uśmiechnęłam się do ekranu i schowałam telefon do torby.
 -Pamiętasz jeszcze gdzie jest łazienka?-zapytał Harry.
 -Taa..-powiedziałam z uśmiechem, wstając od stołu.
 -A! [t.i], wyciągnij sobie jakąś bluzkę z mojej szafy.-powiedział Harry, uśmiechając się.
 -Dzięki!-krzyknęłam ze schodów, na co Harry tylko się zaśmiał.
 Wyciągnęłam jakąś dłuższą koszulkę z logo, bodajże The Rolling Stones, z szafy Harry'ego, aby ten zboczeniec nie miał się już więcej na co patrzeć.
 Wykąpałam się bez żadnych incydentów, ubrałam i wyszłam z łazienki.
Harry leżał na łóżku i...spał? O Boże, nigdy nie widziałam go w spokojniejszym stanie.
 Położyłam się obok niego i wtuliłam.
Czułam jak obejmuje mnie ramionami.
 -Nie śpisz?-szepnęłam.
 -Nie. Jeszcze nie.-powiedział.
Wyswobodziłam się z jego uścisku i usiadłam po turecku, patrząc się cały czas na Harry'ego.
 Harry zaśmiał się.
 -Co?-zapytałam z uśmiechem.
 -Nic.-uśmiechnął się-tylko, to po prostu moja ulubiona bluzka-powiedział patrząc na logo, które znajdowało się na koszulce.
 Spojrzałam na nie-O...przeprasz-nie dokończyłam.
 -Nie. Nie w tym sensie.-zaśmiał się.-ślicznie Ci w niej-dodał.
Na co ja się zarumieniłam i zakryłam twarz dłońmi.
 Harry zaśmiał się i przytulił mnie. W takim stanie, położyliśmy się na łóżko.
-Harry..O co chodziło z Twoim kolegą?-zapytałam-wiem, że już mi to tłumaczyłeś, ale chodzi mi o te jego długi. Po co je brał? I dlaczego?-spytałam nieśmiało.
 -Chodzi o to, że Dan miał kiedyś problemy z narkotykami.-powiedział wzdychając-Skończyło się to parę lat temu, ale nadal nie spłacił długów-dokończył bawiąc się przez cały czas moimi włosami-ostrzegali go, że źle się do dla niego skończy, jeżeli ich nie spłaci..starał się, ale w końcu nie dał rady...ale psychicznie. Brał dużo leków, na które też wylało się sporo pieniędzy.
-Czyli..nie wytrzymał psychicznie, przez to, że mu grozili. Tak?-zapytałam cicho, patrząc na Harry'ego.
Harry tylko przytaknął głowa i uśmiechnął się do mnie. I tak wiedziałam, że jest mu smutno. Zostało mi to od małego. Zawsze wszystkim doradzałam, i mimo młodego wieku, wszystko wiedziałam o życiu.
-I tak widzę, że jest Ci smutno.-powiedziałam, cały czas patrząc się mu w oczy.
Harry tylko zaśmiał się nerwowo.
-Jest dla mnie jak młodszy brat. Nie chce żeby zmarł.-powiedział
-Wiem-powiedziałam uśmiechając się, aby dodać mu trochę otuchy-widzę to-dodałam.
-Chodźmy już lepiej spać-powiedział Harry po chwili ciszy, mocniej mnie do siebie tuląc.
-Dobranoc, [t.i].
-Dobranoc, Harry.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Dzień Dobry!
                               

Lub jeżeli ktoś czyta wieczorem..
 ..Dobry Wieczór!
                                             
                                                nie, no co Wy. Kocham Was, moje foczki! <3 
                                                        A tak na serio..innego nie znalazłam xd 
                                                           ale przynajmniej jest zabawny :)

Hej! Wróciłam :) Dziękuję za każdy komentarz pod poprzednim rozdziałem...jest nadzieja! :D
No więc. Ja powoli szaleję przez moją chorobę :( tzn. Katar, kaszel i bolące gardło. Związek niezrównany <3
                                 
                                                                      zabawna ja! ;d
 Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba. Harry troszkę się zmienił, nie sądzicie? :) A może zachowuje się tak chwilowo? Nieraz tak nieraz tak?
 Ps ..w następnych rozdziałach się dowiecie :)
                                            Low ja!
PS Rozdział dodaję o 12:08. Ale był w wersjach roboczych, od poniedziałku, ponieważ wróciłam z Berlina w niedzielę i byłam zmęczona długą drogą :)
                                                                         Low, Lowlowlowlwowlwol <3


Rozdział 2 :)

                                                                          ******
  Otworzyłam oczy, gdy słońce padało prosto na nie. No tak, firanka wczoraj nie została zasłonięta. Ale to i dobrze, przynajmniej prędzej się obudziłam.
  Poczułam, że ręka Harry'ego nadal spoczywa na moim brzuchu. Powoli zdjęłam ją z niego, aby go nie obudzić.
 Stałam na środku pokoju, ubrana tylko w bluzkę, którą dał mi wczoraj Harry, i zastanawiałam się co dalej. Uciec bez słowa? Zostać?.. Miliony myśli błądziło mi po głowie, tworząc niezły zamęt i mętlik. Gorzej być nie może...A nie, jednak może, przecież moi rodzice zapewne martwią się o mnie na śmierć. Świetnie! [T.I], to żeś się wkopała.. Okey..przede wszystkim, najpierw muszę się uspokoić, i pomyśleć racjonalnie.
 Poszłam do toalety, aby poszukać moich wczorajszych rzeczy, bo ,,świeżych'' nie miałam. Ubrałam się i przemyłam twarz wodą, aby się trochę otrząsnąć. Wyszłam z toalety i napisałam do Harry'ego list :

,,Hey, Harry. Dziękuję Ci za to, że mogłam tutaj nocować...
                                                                
                                                                                                                                             [t.i] xoxo"

Tak, wiem. Jestem strasznie naiwna. Wiele dziewczyn zabiłoby Harry'ego, a ja mu dziękuję. Po prostu taka już jestem. Niektórzy nie umieją trzymać języka za zębami..a ja robię to za często. Jestem za...nieśmiała? Tak, myślę, że to dobre określenie.
 Szłam do domu pisząc sms-a do Mercedes, aby jak co, przytaknęła, że ja spałam u niej.
 Moi rodzice nie wybaczyliby mi tego, chociaż nic się nie stało, dla nich, przespanie się (W sensie spanie..no wiecie, tak jak wy śpicie wieczorem ;p) z mężczyzną to nie wiadomo co.
 No dobrze. ,,Spanie'' załatwione, teraz co powiedzieć rodzicom?
                                                                        ********
 Weszłam spokojnie i chicho do domu, mając nadzieję, że rodzice mnie nie usłyszą..jeżeli w ogóle śpią.
  Okey..rodziców nie ma w kuchni, zajrzę do pokoju. Otwieram drzwi i widzę jak moja mama siedzi zmartwiona na łóżku.
-Mamoo-powiedziałam chicho.
-[T.I]!! Dziecko drogie, czy Ty sobie ze mnie żartujesz?!
-Ale mamo, spokojnie. Ja Ci to wszystko wytłumaczę.
-No to proszę!
-Spałam u Mercedes..wszystko jest okey.
 Moja mama odetchnęła, lecz czułam, że nadal mi nie wierzy.
-Zadzwonię do niej.
-Ughh..jeżeli musisz..

-Cześć, Mercedes. Tu mama [T.I], chciałabym się czegoś od Ciebie dowiedzieć. Wczoraj poszłyście na imprezę, prawda? Czy [T.I] spała u Ciebie?- Moja mama zaczęła potakiwać głową. Aż w końcu powiedziała, że dziękuję, że Mercedes znalazła czas, aby odpowiedzieć na pytania mamy..moim zdaniem to było przesłuchanie, ale okey. I się rozłączyła.

Zaczęłam się się denerwować, co jeżeli Mercedes pomyślała sobie, że ja ją wczoraj ,,olałam''. Przecież ona o niczym nie wie! O nie..

-Masz szczęście... Po pierwsze, dlatego, że masz 17 lat, po drugie, że jednak nie kłamałaś. -Powiedziała moja mama..
-Idź do swojego pokoju.-powiedziała.
-Jasne- powiedziałam z wyrzutem.

                                                                          ******
Odświeżyłam się poprzez prysznic i poszłam się zdrzemnąć. Pomyślałam, że tę całą sytuację z Harrym wyjaśnię Mercedes pózniej, przy herbacie.
 Gdy się obudziłam, była godzina 12:10, pomyślałam, że nie będę dłużej zwlekać z tą rozmową. I tak chciałam ją pozostawić dla siebie..lecz jakoś muszę wytłumaczyć jej to całe nieporozumienie.

 -Hej, Mercedes. Tu [T.I], czy znalazłabyś chwilę, aby ze mną dzisiaj porozmawiać..przy herbacie?
-Jasne, mała!-powiedziała z radością..czy ona się nie denerwuje?
-Uff..Okey, dzięki. To może za 25 minut przy Starbucks'ie?
-Okey!
-Papa, Kocham Cię!
-Ja Ciebie też kocham! 

Cóż, a może ona się wcale nie denerwuje? I tak wolę, żeby wszystko było jasne.
 Przyszykowałam się w toalecie, nakładając tylko tusz do rzęs.
 Ubrałam się w tę bluzę i czarne legginsy.

                                                                       *******
 Podążałam właśnie do Starbucks'a, gdy nagle zobaczyłam grupkę mężczyzn, stojących przy jakiejś siłowni..czy coś.
 Jeden przykuł moją uwagę, a szczególnie jego loki. Czy to Harry? Nie, proszę nie! Moje oczy, nie wiem dlaczego, ale zaszkliły się. Szybko przetarłam je dłońmi, nie pozwolając łzom wypłynąć. Gdy weszłam do Starbucks'a.
 -Hej, Merc!-zawołałam szczęśliwie do przyjaciółki, z ,,troszkę'' wymuszonym uśmiechem.
 -Hej, mała!....Coś nie tak?
 - Nie. Znaczy..tak.
Na twarzy Mercedes, pojawił się grymas.
-Co znowu nie tak?-powiedziała
-Ech....Przepraszam, że Cię wczoraj zostawiłam w tym klubie..i dziękuję za poratowanie mnie.- uśmiechnęłam się, próbując tym razem wyglądać jak najnaturalniej.
-Zawsze!- Uśmiechnęła się do mnie pocieszająco. Kocham ją!
Siedziałyśmy trochę w ciszy. Gdy  nagle Mercedes ją przerwała.
-Lecz..Widzę, że coś nadal jest nie tak. Mów..śmiało- zachęciła mnie uśmiechem.
-Więc...Nie bez powodu zostawiłam Cię wczoraj w tym klubie. Wiesz...Wczoraj ,,poznałam'' pewnego chłopaka i...
-Aaaaa-poruszyła śmiesznie brwiami, na co mimowolnie się zaśmiałam. Kocham spędzać z nią czas. Kocham ją!
-Nie, Merc. Nie to co myślisz-uśmiechnęłam się do niej.
-Okey, okey.-zaśmiała się, co odwzajemniłam.
-No więc..-pokazałam jej malinkę, która zakryta była kapturem.
-Mhmm..-uśmiechnęła się.
-Nie. Nie została ona zrobiona z moim poparciem. Po prostu. Ona zaczął mnie całować. I..i..no i po prostu..-Mój głos ściszał się za każdym wypowiedzianym przeze mnie słowem.
-Zrobiliście to?-zapytała zszokowana
-Nie. No co Ty.
-Uff..
Uśmiechnęłam się.
-Czekaj, czekaj! Czy ten drań Cię zgwałcił?!
-Nie. Znaczy się..dotykał mnie i całował czego nie popierałam. Nie wiem, czy...
-Zabiję go jak go spotkam, k*rwa!
-Nie! Proszę. Bo może się to dla mnie skończyć gorzej.
-Okey...No to może, na poprawę humoru, zapraszam ,,panią'' na obejrzenie miasta. Hmm?-Zapytała z uśmiechem.
-Owszem, dobry pomysł-zaśmiałam się.
Wyszłyśmy ze Starbucks'a zwiedzając miasto.
-[T.I], zdajesz sobie sprawę z tego, że nawet nie zamówiłyśmy herbaty?-zaśmiała się Merc.
Lekceważąco kiwnęłam ręką śmiejąc się, co ona odwzajemniła.
 Szłyśmy przez cały czas śmiejąc się i rozmawiając, gdy nagle do Merc ,,przyszedł'' sms.
-O co chodzi?-zapytałam.
-Umm..-powiedziała nadal czytając.-..Posłuchaj, u pewnego kolesia odbywa się impreza, może pójdziemy? Wiem..że masz teraz niesmak do imprez, ale proszę. Dla mnie.
A co jeśli go spotkam. Albo kogoś jeszcze gorszego? Boję się..
-Okey-westchnęłam ciężko-Ale..! Masz mnie nie opuszczać.
-Jasne!-Przytuliła mnie-chodźmy już
Szłyśmy w kierunku jakiejś...siłowni?! Co kur... Nie. Wzdrygnęłam się, co Merc zauważyła.
-[t.i] Wszystko dobrze?
-Umm..tak, nie przejmuj się.-Na mojej twarzy pojawił się grymas.
-Wiesz, jeżeli nie chcesz, nie musimy iść. Po prostu powiedz.
-Nie, Jest..okey.-Uśmiechnęłam się.
-No okey.-powiedziała, sama nieprzekonana czy aby na pewno mi wierzy.
Wchodząc do siłowni, poczułam odór alkoholu. Nieprzyjemne.
-Impreza w siłowni. Całkiem oryginalne..ale dziwne. Nie sądzisz?-zapytała mnie Merc.
Cały czas myślałam o chłopaku, którego widziałam..A może to nie był Harry? Może po prostu tak się boje, że moja wyobraźnia płata mi figle?...Sama już nie wiem.
-..No i posłuchaj, już nigdy więcej nie pójdę na zakupy z moim chłopakiem, to coś strasznego..uwierz-zaśmiała się Mercedes. Co ona właściwie mówiła?
-...A gdy poszliśmy do sklepu z butami..chciałabyś widzieć jego minę..i..[t.i], czy Ty mnie w ogolę słuchasz?- zapytała mnie z lekkim wyrzutem, Merc.
-Emm..przepraszam Mercedes. Ale..
-Cały czas o tym myślisz?-uśmiechnęła się pocieszająco-nie martw się, z czasem zapomnisz. 
-Wątpię. Ale dziękuję Ci. A tak w ogóle, nie masz wyrzutów sumienia, ze poszłyśmy bez Alex i Jordan?-zapytałam.
-Daj spokój. -zaśmiała się-to duże dziewczynki..co prawda tylko o rok starsze od nas, ale dorosłe. Musiały dzisiaj iść na przesłuchanie o pracę.-uśmiechnęła się.
-No okey.-uśmiechnęłam się.
Tańczyłyśmy, śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy. Ja dzisiaj ograniczyłam sobie alkohol, nie chcąc wpaść w kolejne kłopoty. Chociaż..u mnie to bez alkoholu się obejdzie, żeby wplątać się w jakieś gówno.
  Nagle zrobiło mi się duszno i niedobrze. 
-Merc! Zaraz wracam!- powiedziałam, próbując przekrzyczeć muzykę.
-Jasne! Uważaj na siebie, mała!-odpowiedziała. Na co ja się tylko uśmiechnęłam, co miało oznaczać, że to zrobię.
Wyszłam na dwór, siadając na pobliską ławkę. Słyszałam śmiechy i rozmowy innych ludzi. Spojrzałam na grupkę mężczyzn, którzy o czymś rozmawiali i głośno się śmiali. Jeden z nich spojrzał w moja stronę. Ten wzrok był dziwny..przeszywający na wskroś i wyczuwalny na kilometr...a co najważniejsze, skądś mi znany...
 Pospiesznie wstałam z ławki, kierując się do klubu. Słyszałam, ze ten ktoś cały czas za mną idzie. Próbowałam zachować spokój, ale nie wychodziło mi to.
-Olivia!-powiedział...Harry?! Mocno chwycił moje przedramię i odwrócił mnie w swoją stronę.
-Nieładnie tak komuś uciekać z łóżka..nie sądzisz? 
-Czego Ty chcesz?!-powiedziałam. Czułam, że zaraz się załamie. Nie chciałam płakać. Nie chciałam pokazywać kolejnej osobie, jaka jestem słaba i jak łatwo jest mnie zranić. Nie chciałam tego. Bałam się. Ciągle się boje..
-.....Chcę Ciebie. I wiesz co? Ktoś, powiedział mi kiedyś, ze jeżeli coś się chce, to się to bierze.  Wiec postanowiłem go posłuchać.-powiedział Harry, przyciągając mnie bliżej siebie i drugą ręka odsłaniając moja szyje, na której cały czas znajdowała się malinka. 
 Czułam jak moje oczy pokrywają się łzami.
-Puść mnie-powiedziałam cicho i wciągnęłam głębiej powietrze-Chcę wracać do domu.
-Odwiozę Cię-powiedział..a raczej zażądał.
-Nie, dzięki..Wrócę z przyjaciółką.
-Powiedziałem, że Cię odwiozę. A Twoja przyjaciółka poradzi sobie sama.-powiedział swoim zachrypniętym głosem, prosto do moje ucho.
-Oszalałeś?-zapytałam go zmieszana- Nie, nie zostawię jej samej..nie ma mowy.
-A właśnie, że kurwa zostawisz. Rozumiesz?!-wybuchnął Harry, a ja zaczęłam się bać.
Mam na myśli pewien plan, może się uda, może nie, lecz chcę być jak najdalej od Harry'ego.
-Okey-powiedziałam.
Harry puścił mnie. A ja skorzystałam z okazji i zaczęłam biec. Nie wiem gdzie, ponieważ teraz nie wpuściliby mnie do klubu..była za duzo kolejka. Biegłam po prostu jak najdalej od Harry'ego.
-A wiec wyścig się zaczął, piękna.-szepnął sobie Harry pod nosem.
Biegłam,  chciałam skręcić w uliczkę...lecz w ślepą..w ślepą uliczkę.
  Było tutaj pełno pijaków.  Taa..no i znowu wpakowałam się w kłopoty.
-No hej, piękna.-powiedział jeden.
Zaczął mnie dotykać, po miejscach, które ewidentnie o to nie prosiły. 
-Hej! Spierdalaj od niej, stary!-krzyknął Harry. Jeju, teraz naprawdę cieszyłam się, że go widzę.
-Ale uspokój się, Styles! My się tylko pobawimy, a potem ja sobie weźmiesz, prawda?-zwrócił do mnie.
Na mojej twarzy pojawił się tylko grymas a serce biło mi jak młotem.
-Powiedziałem, że masz się od niej kurwa odpierdolić!-krzyknął Harry, a mnie przeszły mnie dreszcze. I w sumie, nie wiedziałam czy mam się cieszyć, czy bać, ze on tutaj jest?
Facet odepchnął mnie od siebie, pchając w stronę Harry'ego, a ten złapał mnie i postawił za sobą, kryjąc mnie swoim ciałem.
-A wiec chcesz się bić, Styles?-powiedział ten facet.
Harry podszedł do tego faceta i mocno uderzył go w szczękę, a ten już po pierwszym uderzeniu stracił równowagę i upadł. Harry nadal kopał  go i klął, chcąc chyba rozładować w pewien sposób emocje.
-Harry!-krzyknęłam-Proszę przestań.-powiedziałam chicho. Bałam się go, widząc go w takim stanie.
  Usiadłam na zimnej ziemi i oparłam o równie chłodne cegły, podciągając kolana do głowy. Płakałam. Znowu pokazałam, ze jestem słaba..że..jestem za bardzo delikatna na to wszystko co dzieje się dookoła.
-Olivia..-powiedział Harry delikatnym głosem-Hej.....skarbie, proszę nie płacz-powiedział podnosząc mój podbródek bym na niego spojrzała. Uśmiechnął się słabo i przytulił mnie do siebie, a ja lekko się wzdrygnęłam. Nie potrafiłam mu jeszcze w pełni zaufać. Nie byłam gotowa. Podciągnęłam nosem i ręką przetarłam oczy nadal wtulając sie w Harry'ego-Już po wszystkim, kochanie..-powiedział uspokajającym głosem. I nie wiem dlaczego, lecz tak to na mnie działało. Kojąco.-Dziekuję Ci, Harry.-powiedziałam prosto do jego ucho.
-Zawsze będę Cię chronił. Nie pozwolę..by ktokolwiek Cie zranił. Nigdy.-powiedział, na co ja się uśmiechnęłam. I nie wiem dlaczego..lecz wierzyłam mu.

                                                                                                                                          *****
                                                                                                     Opis końcowy dodam jutro..ciii :d        idźcie spać, moje robaczki <3    PS jest 21:35 :p Papa <3 Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)
Szablon by S1K