poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 4 :)

-Przyjadę po Ciebie, dzisiaj o 19:00.-powiedział Harry, nadal trzymając mnie przy sobie.
 Pogładził palcem mój policzek, patrząc mi prosto w oczy. Ja z nieśmiałości odwróciłam wzrok, on pocałował mnie w kącik ust, co nie powiem, było miło, w odróżnieniu od innych rzeczy.
 Spojrzał na mnie ostatni raz i opuścił nasz dom.
 Odetchnęłam i wróciłam do kuchni, gdzie stała moja mama.
-Kochanie, a Ty nie na randce?
-To będzie kolacja, mamo.
Uśmiechnęłam się i starałam opanować mój drżący głos, aby nie można było poznać po nim, że cokolwiek się przed chwilą wydarzyło.
-No dobrze.
Poszłam do mojego pokoju i położyłam się na łóżko.
 Rozmyślałam o tym, co dalej robić. Byłam kompletnie zagubiona, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, i jak się zachować na tej ,,randce''. A co najważniejsze, nie wiedziałam jak zachowa się Harry. Boję się.
                                                                            ****
*PUK PUK!*
Dźwięk rozbrzmiewa w pokoju, wręcz wyrywając mnie z objęć Morfeusza. Przez chwilę nie wiem co się dzieję, przez nagłe przebudzenie mnie, ale gdy dociera do mnie co mówi moja mama.
-[t.i], wstawaj! Spóźnisz się na kolację!
Szybko wstaję z łóżka, nie chcąc się spóźnić.
 Szlag!  Mogłam się prędzej przygotować, biorąc pod uwagę to, że uwielbiam dużo spać..ale po co?
 Teraz jestem skazana na rzeczy z pierwszego rzędu mojej szafy. tzn. Wybrałabym spodnie, biorąc pod uwagę Harry'ego, który chyba nie zna słowa: intymność.
 No, ale! Chyba zacznę traktować przysłowie: ,,Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje'' z większym szacunkiem. Teraz nie mam czasu na użalanie się nad moim życiem (chociaż prawdę mówiąc, za cudowne to ono nie jest). Ubrałam się i zeszłam na dół. Gdy stanęłam w kuchni, ktoś akurat zapukał do drzwi. Wiedząc, że to Harry, przełknęłam gulę, formującą się w moim gardle.
-Otworzę!
Powiedziałam z lekkim drżeniem głosu. Opanuj się!
   -Cześć-Powiedział Harry, patrząc mi prosto w oczy.
Wzięłam głęboki oddech, po czym powiedziałam mu krótkie: hej.
  Serce biło mi niemiłosiernie szybko lecz starałam się nie pozostawiać po tym śladów.
  -Pa mamo-powiedziałam.
  -Pa, [t.i].
Gdy byłam odwrócona plecami do Harry'ego, by zamknąć drzwi, wzięłam głęboki oddech. Poczułam jego ciepły oddech na skórze mojej szyi, tak, że moje ciało oblały dreszcze. Odwróciłam się w jego stronę, a on stał milimetry przed moją twarzą. Oparł mnie o drzwi, złapał za biodra i przycisnął do swojego ciała. Patrzył mi w oczy, a ja czułam jakby swoimi wypalał dziurę w moich.
 Odsunął się trochę ode mnie, nadal trzymając mnie za biodra. Przejechał wzrokiem po całym moim ciele, i wrócił ,,na moje'' oczy.
-Ślicznie wyglądasz-powiedział prosto do mojego ucha, gdy jego głowa schylona była do wysokości mojej.
Pocałował mnie w kącik ust i puścił mnie, tym samym odsuwając się ode mnie.
 Z nieśmiałości, nie wiedziałam co zrobić. Więc tylko spojrzałam na swoje buty i odepchnęłam się od drzwi, podążając za Harrym, który szedł w stronę swojego samochodu.
 Otworzył mi drzwi, a ja powiedziałam krótkie ,dzięki'.
 Wsiadłam do samochodu, a gdy oboje już w nim siedzieliśmy, spojrzałam się na Harry'ego. Potem wlepiłam wzrok w szybę.
 Moje serce cały czas mocno biło. A oddech nie był równy.
-Stresujesz się- stwierdził Harry.
-Wydaje Ci się- powiedziałam cicho.
-Nie. Wcale nie.
Powiedział, po czym zamknął moją dłoń w swojej. Moja dłoń zadrżała pod jego dotykiem, a potem ją odsunęłam, kładąc ją na moje kolano. Z nerwów przegryzłam moją dolną wargę. Nie patrzałam na Harry'ego, ponieważ bałam się jego reakcji. Wiedziałam, że się zdenerwował.
   
                                                          ***********
Gdy jechaliśmy w stronę restauracji, po mojej stronie szyby, zauważyłam, że w jakieś miejsce przyjechała karetka i policja.
-Harry. Spójrz-Powiedziałam zmartwiona, nadal wlepiając wzrok w miejsce za oknem.
 Spojrzałam na Harry'ego, który patrzał na dwa samochody, które tam stały.
 Był zdenerwowany, ale nie wiem o co.
-Harry (?)
Zniżył brwi i spojrzał na mnie.
-Zaczekaj tu.-rozkazał, otwierając drzwi samochodu.
 W ostatniej chwili zdążyłam go zatrzymać, trzymając go za przedramię.
-Chcę iść z Tobą..proszę-powiedziałam cicho. Nie chciałam zostawać w tym samochodzie sama.
-Masz tutaj zostać. Muszę coś załatwić-powiedział stanowczo, patrząc mi w oczy.
Ja tylko oparłam się o siedzenie i westchnęłam.
 Harry wyszedł z samochodu i skierował się do miejsca wypadku, jak mniemam.
 Cały czas go obserwowałam, podszedł do jakiegoś mężczyzny i zaczął z nim rozmawiać. Nie wiedziałam dokładnie o czym, ponieważ miałam zamkniętą szybę. Kurczę! Nie wiem jak ją otworzyć. No to trochę poszpieguję! Wybacz Harry.
 Wyszłam z samochodu, chicho zamykając drzwi.
Ukryłam się za jednym z samochodów i słuchałam o czym rozmawiają.
-Jeden mężczyzna jest w bardzo dobrym stanie, dlatego tylko opatrzyliśmy jego rany na czole i już mógł wracać do domu.
-I to wszystko? Żadnego przesłuchania ani nic?!-Harry widocznie był zdenerwowany. CO się stało?-Przecież on go mógł zabić! W sumie. Kto wie, czy on to w ogóle przeżyje..
-W sumie, to rozmawia on z naszą pielęgniarką. Ale proszę się nie denerwować. Zaraz damy panu jakieś tabletki uspokajające.-lekarz zaczął lamentować jak głupi, że Harry za bardzo się przejmuje i, że nie ma się martwić.
-Ma pan rację. Po co mam się denerwować. Sam sobie poradzę. Do widzenia!-powiedział, co miało oznaczać, że Harry bardziej denerwuje się przez lekarza a nie przez całą zaistniałą sytuację.
   Odwrócił się i szedł w stronę jednego mężczyzny. To był, o ile się nie mylę, ten mężczyzna, o którym mówił tamten lekarz.
 Zaczekał, aż skończy on rozmawiać z pielęgniarką i poszedł za nim na parking, tak aby tamten facet go nie zauważył. Cały czas ich szpiegowałam. Harry postukał palcem w ramię tego faceta, a gdy ten się odwrócił, Harry mocno uderzył go z pięści w twarz. Nie! Proszę, niech on się znowu nie bije! Tylko nie to!
 Patrzałam jak Harry, uderza tego faceta, pięściami w twarz. Raz. Drugi. I trzeci.
 Muszę go powstrzymać. ZNOWU.
-Harry!-krzyknęłam
-[t.i]? Co Ty tutaj robisz?! Miałaś zostać!-krzyknął na mnie.
Harry patrzał na mnie. A mężczyzna, który był cały poturbowany na twarzy, otrzeźwiał i uderzył Harry'ego w twarz. Kurde!
 Harry zareagował i znowu zaczął go bić. Jeżeli czegoś nie zrobię, to oni się pozabijają. A szczególnie Harry tego faceta..zabije.
 -Harry! Przestań-powiedziałam i przytuliłam się do jego pleców, wiedząc, że to zadziała, i że Harry się uspokoi. Gdy poczulam, ze miesnie Harry'ego sie rozluzniaja, puscilam go i wstalam.
  -Wracajmy- powiedziałam spokojnie, łapiąc go za rękę.
 Wychodziliśmy z parkingu, zostawiajac za soba mezczyzne, ktory byl strasznie pobity przez Harry'ego. Szczerze, bylo mi troche go szkoda. Nigdy nie chcialabym byc na jego miejscu. Zreszta. Kto by chcial?
  -Nie martw sie o niego. Zasluzyl sobie.-powiedzial Harry, patrzac na mnie. Jednak nie dodalo mi to otuchy, bo caly czas na mojej twarzy widac bylo zdenerwowanie.
  -Wiem..-powiedzialam, nabralam powietrza i otworzylam usta, zeby jeszcze cos dodac. Ale chyba zabraklo mi odwagi. Harry nic ju nie mowil, tylko pocalowal mnie w skron i mocniej scisnal moja dlon.
  -Dlaczego nie zostałaś?-zapytał, z lekkim zdenerwowaniem w głosie, gdy przebylismy wieksza czesc drogi, jadac samochodem.
  -No bo...nie wiem.-stwierdziłam. Byłam po prostu ciekawa. Ale nie powiem tego.
  -Właśnie-powiedział.
 Siedziałam przez chwilę milcząc.
  -Przepraszam..-powiedziałam nieśmiało-Ale..dlaczego miałam zostać?
Harry przez chwilę milczał, by po chwili spojrzeć na mnie.
-A gdyby on Ci coś zrobił?-zapytał.
Nie odpowiadałam.
-..Obroniłbyś mnie-powiedziałam nieśmiało, i oblałam się rumieńcem.
Harry zaśmiał się chicho, gdy spojrzał na moje poliki. Dzięki!
 -To fakt-powiedział.
 -..Harry.-powiedziałam i zrobiłam przerwę-Co się właściwie stało?-zapytałam nieśmiało-wiesz..jeżeli nie chcesz mówić, to..-nie dokończyłam, bo Harry mi przerwał.
 -Mój dobry kumpel, właściwie prawie mój brat, ma problemy. Zaciągał długi u dość niefajnych ludzi. Pomagałem mu jak mogłem. Ale późnej zaczął nie przyjmować ode mnie tych pieniędzy. Zaczęli mu grozić. No i stało się..co się stało-powiedział ze łzami w oczach.
 -Jest dla Ciebie ważny.-powiedziałam cicho i łagodnie-Prawda?-dodałam.
-Taa-zaśmiał się z nerwów.
 -Przykro mi..-powiedziałam.
 Harry tylko odwrócił się w moją stronę i posłał mi mały uśmieszek.
-Wiesz..nie jedźmy już na tę kolację.-powiedziałam.-trzeba to opatrzyć-dodałam, patrząc na jego ranę na czole.
-Tez tak sądzę-powiedział, zmieniając kierunek jazdy.
                                                                           ********
Dojechaliśmy do domu Harry'ego, ten otworzył mi drzwi od samochodu, za co, jak wcześniej, podziękowałam.
 Zaczęłam opatrywać (nie wiem, czy dobrze napisałam xd) ranę Harry'ego, gdy weszliśmy do domu, Harry trochę utrudniał mi tę ,,robotę'', ponieważ przez cały czas się na mnie patrzał, a dokładniej, prosto w moje oczy.
 Gdy skończyłam, Harry podziekowal i  zaproponował mi herbatę. Usiedliśmy przy stole i rozmawialiśmy.
 -Um..Harry, wiesz co, jest 22:00..chyba muszę się już zbierać-stwierdziłam
 -Nie. Proszę..zostań. Potrzebuję teraz towarzystwa.-powiedział smutny.
 -Wow. Pierwszy raz, to Ty mnie o coś prosisz-zaśmiałam się.-Okey. Mogę zostać, ale nie wiem co powiem mojej mamie. Przypominam Ci, że nie jestem jeszcze pełnoletnia.
 -No tak. Zapomniałem, że jesteś jeszcze smarkulą.-zażartował.
 -Ej!-zaśmiałam się-nie pozwalaj sobie.
 -Jestem o dwa lata od Ciebie starszy, kochanie.
 -Nie kochaniuj-powiedziałam z uśmiechem.
 Harry tylko się uśmiechnął. A ja wyciągnęłam telefon, zastanawiając się co napisać mamie.
 ,,Hej Mamo :* 
            Zostaję na noc u koleżanki.
                                                                                                                      Nie martw się,
                                                                                                                                              [t.i] <3''
Uśmiechnęłam się do ekranu i schowałam telefon do torby.
 -Pamiętasz jeszcze gdzie jest łazienka?-zapytał Harry.
 -Taa..-powiedziałam z uśmiechem, wstając od stołu.
 -A! [t.i], wyciągnij sobie jakąś bluzkę z mojej szafy.-powiedział Harry, uśmiechając się.
 -Dzięki!-krzyknęłam ze schodów, na co Harry tylko się zaśmiał.
 Wyciągnęłam jakąś dłuższą koszulkę z logo, bodajże The Rolling Stones, z szafy Harry'ego, aby ten zboczeniec nie miał się już więcej na co patrzeć.
 Wykąpałam się bez żadnych incydentów, ubrałam i wyszłam z łazienki.
Harry leżał na łóżku i...spał? O Boże, nigdy nie widziałam go w spokojniejszym stanie.
 Położyłam się obok niego i wtuliłam.
Czułam jak obejmuje mnie ramionami.
 -Nie śpisz?-szepnęłam.
 -Nie. Jeszcze nie.-powiedział.
Wyswobodziłam się z jego uścisku i usiadłam po turecku, patrząc się cały czas na Harry'ego.
 Harry zaśmiał się.
 -Co?-zapytałam z uśmiechem.
 -Nic.-uśmiechnął się-tylko, to po prostu moja ulubiona bluzka-powiedział patrząc na logo, które znajdowało się na koszulce.
 Spojrzałam na nie-O...przeprasz-nie dokończyłam.
 -Nie. Nie w tym sensie.-zaśmiał się.-ślicznie Ci w niej-dodał.
Na co ja się zarumieniłam i zakryłam twarz dłońmi.
 Harry zaśmiał się i przytulił mnie. W takim stanie, położyliśmy się na łóżko.
-Harry..O co chodziło z Twoim kolegą?-zapytałam-wiem, że już mi to tłumaczyłeś, ale chodzi mi o te jego długi. Po co je brał? I dlaczego?-spytałam nieśmiało.
 -Chodzi o to, że Dan miał kiedyś problemy z narkotykami.-powiedział wzdychając-Skończyło się to parę lat temu, ale nadal nie spłacił długów-dokończył bawiąc się przez cały czas moimi włosami-ostrzegali go, że źle się do dla niego skończy, jeżeli ich nie spłaci..starał się, ale w końcu nie dał rady...ale psychicznie. Brał dużo leków, na które też wylało się sporo pieniędzy.
-Czyli..nie wytrzymał psychicznie, przez to, że mu grozili. Tak?-zapytałam cicho, patrząc na Harry'ego.
Harry tylko przytaknął głowa i uśmiechnął się do mnie. I tak wiedziałam, że jest mu smutno. Zostało mi to od małego. Zawsze wszystkim doradzałam, i mimo młodego wieku, wszystko wiedziałam o życiu.
-I tak widzę, że jest Ci smutno.-powiedziałam, cały czas patrząc się mu w oczy.
Harry tylko zaśmiał się nerwowo.
-Jest dla mnie jak młodszy brat. Nie chce żeby zmarł.-powiedział
-Wiem-powiedziałam uśmiechając się, aby dodać mu trochę otuchy-widzę to-dodałam.
-Chodźmy już lepiej spać-powiedział Harry po chwili ciszy, mocniej mnie do siebie tuląc.
-Dobranoc, [t.i].
-Dobranoc, Harry.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Dzień Dobry!
                               

Lub jeżeli ktoś czyta wieczorem..
 ..Dobry Wieczór!
                                             
                                                nie, no co Wy. Kocham Was, moje foczki! <3 
                                                        A tak na serio..innego nie znalazłam xd 
                                                           ale przynajmniej jest zabawny :)

Hej! Wróciłam :) Dziękuję za każdy komentarz pod poprzednim rozdziałem...jest nadzieja! :D
No więc. Ja powoli szaleję przez moją chorobę :( tzn. Katar, kaszel i bolące gardło. Związek niezrównany <3
                                 
                                                                      zabawna ja! ;d
 Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba. Harry troszkę się zmienił, nie sądzicie? :) A może zachowuje się tak chwilowo? Nieraz tak nieraz tak?
 Ps ..w następnych rozdziałach się dowiecie :)
                                            Low ja!
PS Rozdział dodaję o 12:08. Ale był w wersjach roboczych, od poniedziałku, ponieważ wróciłam z Berlina w niedzielę i byłam zmęczona długą drogą :)
                                                                         Low, Lowlowlowlwowlwol <3


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by S1K