poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 2 :)

                                                                          ******
  Otworzyłam oczy, gdy słońce padało prosto na nie. No tak, firanka wczoraj nie została zasłonięta. Ale to i dobrze, przynajmniej prędzej się obudziłam.
  Poczułam, że ręka Harry'ego nadal spoczywa na moim brzuchu. Powoli zdjęłam ją z niego, aby go nie obudzić.
 Stałam na środku pokoju, ubrana tylko w bluzkę, którą dał mi wczoraj Harry, i zastanawiałam się co dalej. Uciec bez słowa? Zostać?.. Miliony myśli błądziło mi po głowie, tworząc niezły zamęt i mętlik. Gorzej być nie może...A nie, jednak może, przecież moi rodzice zapewne martwią się o mnie na śmierć. Świetnie! [T.I], to żeś się wkopała.. Okey..przede wszystkim, najpierw muszę się uspokoić, i pomyśleć racjonalnie.
 Poszłam do toalety, aby poszukać moich wczorajszych rzeczy, bo ,,świeżych'' nie miałam. Ubrałam się i przemyłam twarz wodą, aby się trochę otrząsnąć. Wyszłam z toalety i napisałam do Harry'ego list :

,,Hey, Harry. Dziękuję Ci za to, że mogłam tutaj nocować...
                                                                
                                                                                                                                             [t.i] xoxo"

Tak, wiem. Jestem strasznie naiwna. Wiele dziewczyn zabiłoby Harry'ego, a ja mu dziękuję. Po prostu taka już jestem. Niektórzy nie umieją trzymać języka za zębami..a ja robię to za często. Jestem za...nieśmiała? Tak, myślę, że to dobre określenie.
 Szłam do domu pisząc sms-a do Mercedes, aby jak co, przytaknęła, że ja spałam u niej.
 Moi rodzice nie wybaczyliby mi tego, chociaż nic się nie stało, dla nich, przespanie się (W sensie spanie..no wiecie, tak jak wy śpicie wieczorem ;p) z mężczyzną to nie wiadomo co.
 No dobrze. ,,Spanie'' załatwione, teraz co powiedzieć rodzicom?
                                                                        ********
 Weszłam spokojnie i chicho do domu, mając nadzieję, że rodzice mnie nie usłyszą..jeżeli w ogóle śpią.
  Okey..rodziców nie ma w kuchni, zajrzę do pokoju. Otwieram drzwi i widzę jak moja mama siedzi zmartwiona na łóżku.
-Mamoo-powiedziałam chicho.
-[T.I]!! Dziecko drogie, czy Ty sobie ze mnie żartujesz?!
-Ale mamo, spokojnie. Ja Ci to wszystko wytłumaczę.
-No to proszę!
-Spałam u Mercedes..wszystko jest okey.
 Moja mama odetchnęła, lecz czułam, że nadal mi nie wierzy.
-Zadzwonię do niej.
-Ughh..jeżeli musisz..

-Cześć, Mercedes. Tu mama [T.I], chciałabym się czegoś od Ciebie dowiedzieć. Wczoraj poszłyście na imprezę, prawda? Czy [T.I] spała u Ciebie?- Moja mama zaczęła potakiwać głową. Aż w końcu powiedziała, że dziękuję, że Mercedes znalazła czas, aby odpowiedzieć na pytania mamy..moim zdaniem to było przesłuchanie, ale okey. I się rozłączyła.

Zaczęłam się się denerwować, co jeżeli Mercedes pomyślała sobie, że ja ją wczoraj ,,olałam''. Przecież ona o niczym nie wie! O nie..

-Masz szczęście... Po pierwsze, dlatego, że masz 17 lat, po drugie, że jednak nie kłamałaś. -Powiedziała moja mama..
-Idź do swojego pokoju.-powiedziała.
-Jasne- powiedziałam z wyrzutem.

                                                                          ******
Odświeżyłam się poprzez prysznic i poszłam się zdrzemnąć. Pomyślałam, że tę całą sytuację z Harrym wyjaśnię Mercedes pózniej, przy herbacie.
 Gdy się obudziłam, była godzina 12:10, pomyślałam, że nie będę dłużej zwlekać z tą rozmową. I tak chciałam ją pozostawić dla siebie..lecz jakoś muszę wytłumaczyć jej to całe nieporozumienie.

 -Hej, Mercedes. Tu [T.I], czy znalazłabyś chwilę, aby ze mną dzisiaj porozmawiać..przy herbacie?
-Jasne, mała!-powiedziała z radością..czy ona się nie denerwuje?
-Uff..Okey, dzięki. To może za 25 minut przy Starbucks'ie?
-Okey!
-Papa, Kocham Cię!
-Ja Ciebie też kocham! 

Cóż, a może ona się wcale nie denerwuje? I tak wolę, żeby wszystko było jasne.
 Przyszykowałam się w toalecie, nakładając tylko tusz do rzęs.
 Ubrałam się w tę bluzę i czarne legginsy.

                                                                       *******
 Podążałam właśnie do Starbucks'a, gdy nagle zobaczyłam grupkę mężczyzn, stojących przy jakiejś siłowni..czy coś.
 Jeden przykuł moją uwagę, a szczególnie jego loki. Czy to Harry? Nie, proszę nie! Moje oczy, nie wiem dlaczego, ale zaszkliły się. Szybko przetarłam je dłońmi, nie pozwolając łzom wypłynąć. Gdy weszłam do Starbucks'a.
 -Hej, Merc!-zawołałam szczęśliwie do przyjaciółki, z ,,troszkę'' wymuszonym uśmiechem.
 -Hej, mała!....Coś nie tak?
 - Nie. Znaczy..tak.
Na twarzy Mercedes, pojawił się grymas.
-Co znowu nie tak?-powiedziała
-Ech....Przepraszam, że Cię wczoraj zostawiłam w tym klubie..i dziękuję za poratowanie mnie.- uśmiechnęłam się, próbując tym razem wyglądać jak najnaturalniej.
-Zawsze!- Uśmiechnęła się do mnie pocieszająco. Kocham ją!
Siedziałyśmy trochę w ciszy. Gdy  nagle Mercedes ją przerwała.
-Lecz..Widzę, że coś nadal jest nie tak. Mów..śmiało- zachęciła mnie uśmiechem.
-Więc...Nie bez powodu zostawiłam Cię wczoraj w tym klubie. Wiesz...Wczoraj ,,poznałam'' pewnego chłopaka i...
-Aaaaa-poruszyła śmiesznie brwiami, na co mimowolnie się zaśmiałam. Kocham spędzać z nią czas. Kocham ją!
-Nie, Merc. Nie to co myślisz-uśmiechnęłam się do niej.
-Okey, okey.-zaśmiała się, co odwzajemniłam.
-No więc..-pokazałam jej malinkę, która zakryta była kapturem.
-Mhmm..-uśmiechnęła się.
-Nie. Nie została ona zrobiona z moim poparciem. Po prostu. Ona zaczął mnie całować. I..i..no i po prostu..-Mój głos ściszał się za każdym wypowiedzianym przeze mnie słowem.
-Zrobiliście to?-zapytała zszokowana
-Nie. No co Ty.
-Uff..
Uśmiechnęłam się.
-Czekaj, czekaj! Czy ten drań Cię zgwałcił?!
-Nie. Znaczy się..dotykał mnie i całował czego nie popierałam. Nie wiem, czy...
-Zabiję go jak go spotkam, k*rwa!
-Nie! Proszę. Bo może się to dla mnie skończyć gorzej.
-Okey...No to może, na poprawę humoru, zapraszam ,,panią'' na obejrzenie miasta. Hmm?-Zapytała z uśmiechem.
-Owszem, dobry pomysł-zaśmiałam się.
Wyszłyśmy ze Starbucks'a zwiedzając miasto.
-[T.I], zdajesz sobie sprawę z tego, że nawet nie zamówiłyśmy herbaty?-zaśmiała się Merc.
Lekceważąco kiwnęłam ręką śmiejąc się, co ona odwzajemniła.
 Szłyśmy przez cały czas śmiejąc się i rozmawiając, gdy nagle do Merc ,,przyszedł'' sms.
-O co chodzi?-zapytałam.
-Umm..-powiedziała nadal czytając.-..Posłuchaj, u pewnego kolesia odbywa się impreza, może pójdziemy? Wiem..że masz teraz niesmak do imprez, ale proszę. Dla mnie.
A co jeśli go spotkam. Albo kogoś jeszcze gorszego? Boję się..
-Okey-westchnęłam ciężko-Ale..! Masz mnie nie opuszczać.
-Jasne!-Przytuliła mnie-chodźmy już
Szłyśmy w kierunku jakiejś...siłowni?! Co kur... Nie. Wzdrygnęłam się, co Merc zauważyła.
-[t.i] Wszystko dobrze?
-Umm..tak, nie przejmuj się.-Na mojej twarzy pojawił się grymas.
-Wiesz, jeżeli nie chcesz, nie musimy iść. Po prostu powiedz.
-Nie, Jest..okey.-Uśmiechnęłam się.
-No okey.-powiedziała, sama nieprzekonana czy aby na pewno mi wierzy.
Wchodząc do siłowni, poczułam odór alkoholu. Nieprzyjemne.
-Impreza w siłowni. Całkiem oryginalne..ale dziwne. Nie sądzisz?-zapytała mnie Merc.
Cały czas myślałam o chłopaku, którego widziałam..A może to nie był Harry? Może po prostu tak się boje, że moja wyobraźnia płata mi figle?...Sama już nie wiem.
-..No i posłuchaj, już nigdy więcej nie pójdę na zakupy z moim chłopakiem, to coś strasznego..uwierz-zaśmiała się Mercedes. Co ona właściwie mówiła?
-...A gdy poszliśmy do sklepu z butami..chciałabyś widzieć jego minę..i..[t.i], czy Ty mnie w ogolę słuchasz?- zapytała mnie z lekkim wyrzutem, Merc.
-Emm..przepraszam Mercedes. Ale..
-Cały czas o tym myślisz?-uśmiechnęła się pocieszająco-nie martw się, z czasem zapomnisz. 
-Wątpię. Ale dziękuję Ci. A tak w ogóle, nie masz wyrzutów sumienia, ze poszłyśmy bez Alex i Jordan?-zapytałam.
-Daj spokój. -zaśmiała się-to duże dziewczynki..co prawda tylko o rok starsze od nas, ale dorosłe. Musiały dzisiaj iść na przesłuchanie o pracę.-uśmiechnęła się.
-No okey.-uśmiechnęłam się.
Tańczyłyśmy, śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy. Ja dzisiaj ograniczyłam sobie alkohol, nie chcąc wpaść w kolejne kłopoty. Chociaż..u mnie to bez alkoholu się obejdzie, żeby wplątać się w jakieś gówno.
  Nagle zrobiło mi się duszno i niedobrze. 
-Merc! Zaraz wracam!- powiedziałam, próbując przekrzyczeć muzykę.
-Jasne! Uważaj na siebie, mała!-odpowiedziała. Na co ja się tylko uśmiechnęłam, co miało oznaczać, że to zrobię.
Wyszłam na dwór, siadając na pobliską ławkę. Słyszałam śmiechy i rozmowy innych ludzi. Spojrzałam na grupkę mężczyzn, którzy o czymś rozmawiali i głośno się śmiali. Jeden z nich spojrzał w moja stronę. Ten wzrok był dziwny..przeszywający na wskroś i wyczuwalny na kilometr...a co najważniejsze, skądś mi znany...
 Pospiesznie wstałam z ławki, kierując się do klubu. Słyszałam, ze ten ktoś cały czas za mną idzie. Próbowałam zachować spokój, ale nie wychodziło mi to.
-Olivia!-powiedział...Harry?! Mocno chwycił moje przedramię i odwrócił mnie w swoją stronę.
-Nieładnie tak komuś uciekać z łóżka..nie sądzisz? 
-Czego Ty chcesz?!-powiedziałam. Czułam, że zaraz się załamie. Nie chciałam płakać. Nie chciałam pokazywać kolejnej osobie, jaka jestem słaba i jak łatwo jest mnie zranić. Nie chciałam tego. Bałam się. Ciągle się boje..
-.....Chcę Ciebie. I wiesz co? Ktoś, powiedział mi kiedyś, ze jeżeli coś się chce, to się to bierze.  Wiec postanowiłem go posłuchać.-powiedział Harry, przyciągając mnie bliżej siebie i drugą ręka odsłaniając moja szyje, na której cały czas znajdowała się malinka. 
 Czułam jak moje oczy pokrywają się łzami.
-Puść mnie-powiedziałam cicho i wciągnęłam głębiej powietrze-Chcę wracać do domu.
-Odwiozę Cię-powiedział..a raczej zażądał.
-Nie, dzięki..Wrócę z przyjaciółką.
-Powiedziałem, że Cię odwiozę. A Twoja przyjaciółka poradzi sobie sama.-powiedział swoim zachrypniętym głosem, prosto do moje ucho.
-Oszalałeś?-zapytałam go zmieszana- Nie, nie zostawię jej samej..nie ma mowy.
-A właśnie, że kurwa zostawisz. Rozumiesz?!-wybuchnął Harry, a ja zaczęłam się bać.
Mam na myśli pewien plan, może się uda, może nie, lecz chcę być jak najdalej od Harry'ego.
-Okey-powiedziałam.
Harry puścił mnie. A ja skorzystałam z okazji i zaczęłam biec. Nie wiem gdzie, ponieważ teraz nie wpuściliby mnie do klubu..była za duzo kolejka. Biegłam po prostu jak najdalej od Harry'ego.
-A wiec wyścig się zaczął, piękna.-szepnął sobie Harry pod nosem.
Biegłam,  chciałam skręcić w uliczkę...lecz w ślepą..w ślepą uliczkę.
  Było tutaj pełno pijaków.  Taa..no i znowu wpakowałam się w kłopoty.
-No hej, piękna.-powiedział jeden.
Zaczął mnie dotykać, po miejscach, które ewidentnie o to nie prosiły. 
-Hej! Spierdalaj od niej, stary!-krzyknął Harry. Jeju, teraz naprawdę cieszyłam się, że go widzę.
-Ale uspokój się, Styles! My się tylko pobawimy, a potem ja sobie weźmiesz, prawda?-zwrócił do mnie.
Na mojej twarzy pojawił się tylko grymas a serce biło mi jak młotem.
-Powiedziałem, że masz się od niej kurwa odpierdolić!-krzyknął Harry, a mnie przeszły mnie dreszcze. I w sumie, nie wiedziałam czy mam się cieszyć, czy bać, ze on tutaj jest?
Facet odepchnął mnie od siebie, pchając w stronę Harry'ego, a ten złapał mnie i postawił za sobą, kryjąc mnie swoim ciałem.
-A wiec chcesz się bić, Styles?-powiedział ten facet.
Harry podszedł do tego faceta i mocno uderzył go w szczękę, a ten już po pierwszym uderzeniu stracił równowagę i upadł. Harry nadal kopał  go i klął, chcąc chyba rozładować w pewien sposób emocje.
-Harry!-krzyknęłam-Proszę przestań.-powiedziałam chicho. Bałam się go, widząc go w takim stanie.
  Usiadłam na zimnej ziemi i oparłam o równie chłodne cegły, podciągając kolana do głowy. Płakałam. Znowu pokazałam, ze jestem słaba..że..jestem za bardzo delikatna na to wszystko co dzieje się dookoła.
-Olivia..-powiedział Harry delikatnym głosem-Hej.....skarbie, proszę nie płacz-powiedział podnosząc mój podbródek bym na niego spojrzała. Uśmiechnął się słabo i przytulił mnie do siebie, a ja lekko się wzdrygnęłam. Nie potrafiłam mu jeszcze w pełni zaufać. Nie byłam gotowa. Podciągnęłam nosem i ręką przetarłam oczy nadal wtulając sie w Harry'ego-Już po wszystkim, kochanie..-powiedział uspokajającym głosem. I nie wiem dlaczego, lecz tak to na mnie działało. Kojąco.-Dziekuję Ci, Harry.-powiedziałam prosto do jego ucho.
-Zawsze będę Cię chronił. Nie pozwolę..by ktokolwiek Cie zranił. Nigdy.-powiedział, na co ja się uśmiechnęłam. I nie wiem dlaczego..lecz wierzyłam mu.

                                                                                                                                          *****
                                                                                                     Opis końcowy dodam jutro..ciii :d        idźcie spać, moje robaczki <3    PS jest 21:35 :p Papa <3 Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by S1K