niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 7 :))

Ważna wiadomość na dole! :) Miłego czytania (rozdziału :) ) 
Wyszedłem na zewnątrz i zorientowałem się, że na moim podwórku właśnie rozkręca się jakaś impreza.
-Hej! Co tu się dzieje?!
-Oo! Styles! Jak miło Cię widzieć!-powiedział jeden z pijanych facetów. Zmierzyłem go od głowy do stop, z obrzydzeniem na twarzy. James, to z nim wiele razy konkurowałem na wyścigach motocyklowych, cóż, nie kłamiąc zawsze wygrywałem i miałem zamiar zrobić to i teraz.
-Posłuchaj! Po pierwsze zamknij się, albo zaraz Ci walnę.-powiedziałem, gdy James zaczął lamentować jak głupi, tylko sobie znane słowa, których zresztą nawet niektórzy zgromadzeni nie mogli go zrozumieć, co było widać po minach typu: ,,Ile wypiłeś?''.  Było to spowodowane przez już, jak mogę się domyślić, dość sporą dawkę alkoholu, jego język plątał się, starając ułożyć słowa w dość zgrany zespól zdania. - Po drugie, wyjdziecie grzecznie z mojego podwórka, albo Wam pomogę-powiedziałem z zaciśnięta szczęką. Usłyszałem, że drzwi od mojego mieszkania się zamykają. Cholera. Tylko nie [t.i].
-Harry?-usłyszałem jej zaspany nadal głos.
-Olivia, proszę Cię wracaj do środka.-powiedziałem starając się zabrzmieć spokojnie.
-Ale..co się dzieję?
-Oo..Witaj śliczna. Harry czy to Twoja nowa dziewczyna?-powiedział idiotycznie James.-Nie martw się kochanie, gdy Harry już Cię zdradzi albo zostawi dla innej, możesz przyjść do mnie. Z chęcią się Tobą 'zaopiekuję'.-powiedział z obrzydliwie chytrym uśmieszkiem na twarzy. Mam ochotę mu przywalić.  Dla rozluźnienia się, zacisnąłem pięści.
-Co?-wyszeptała.
-Tak, kochanie. Harry zbytnio nie angażuje się w związki. Jest takim typem chłopaka, któremu zależy tylko na jednym.-powiedział zbliżając się do niej.
Widziałem jak w jej oczach pojawiają się łzy.
-Tylko ją dotknij, a pożałujesz, James.
-Spokojnie, Harry.-zaśmiał się złośliwie.
-Olivia, do środka!-krzyknąłem, na co ona sama się wzdrygnęła.
-Ale...
-Do środka..-powiedziałem spokojniej, z nadal zaciśnięta szczeka.
[T.i] pospiesznie weszła do domu, zatrzaskując za sobą drzwi.
          [T.I]'s POV
Weszłam do domu i zamknęłam za sobą drzwi, dając upust emocjom. Poczułam się kolejny raz wykorzystana. Pusta. Brudna. Bezużyteczna.
Sama nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc wstałam, położyłam się do łózka w pokoju Harry'ego, oraz cala szczelnie okryłam się kocem. Słyszałam krzyki na podwórku. Były to pewnie wiwaty, i założę się, że ludzie zakładali się o to kto będzie lepszy, kto wygra, widocznie byli spragnieni przygód, dlatego że wiedziałam, iż Harry teraz bije się z tym facetem. Jego postawa mnie przerażała. On mnie przerażał. Jednak bałam się o niego, mimo to, że wiedziałam o tym, że Harry z nim wygra, przez ilość alkoholu w krwi faceta, mimo wszystko nie miałam odwagi tam wyjść. Czuje się uwieziona. Łzy kapią mi po policzkach strumieniami. Nie wiem co ze sobą zrobić. Jestem całkowicie pogubiona.
Usłyszałam, że drzwi się zamykają. Wiedziałam, żeto Harry. Nie byłam do końca pewna co zrobić, ale zeszłam na dol, gdy zobaczyłam Harry'ego pokręciłam głową z niezadowoleniem, miał rozcięta wargę, mimo tego, że nie było to wielkie okaleczenie nie byłam z niego dumna.
Szłam w stronę kuchni z zamiarem wzięcia apteczki, gdy Harry złapał moja dłoń, a ja ja odtrąciłam mówiąc, by przestał.. Harry chwycił moje biodra i przywarł do ściany.
-Dlaczego wierzysz w jego słowa?! Ten facet jest całkowicie pijany!-krzyknął, wiedziałam, że nie jest z tego wszystkiego zadowolony, zresztą ja też nie jestem.
-A w co mam wierzyć?-powiedziałam głosem, który już powoli zaczął mi się łamać- znamy się niecałe dwa tygodnie. Ty nie jesteś zbyt pozytywnie nastawiony do tego, by coś mi o sobie opowiedzieć. Ja natomiast opowiadam Ci o najokropniejszej rzeczy, która mi się w życiu przydarzyła-łzy zaczęły mi spływać po policzkach- nie wiem czego tak naprawdę chcesz, Harry. A co jeśli to co mówił ten facet to prawda, tylko Ty nie chcesz przyjąć tego do wiadomości?-pokręciłam głową ze smutkiem, nie patrząc na Harry'ego.
-Zależy mi na Tobie-powiedział bez krzty uczuć w tych słowach.
-Wybacz, ale ja nie wyłapałam w tych słowach żadnych uczuć.
-Może to dlatego, że niezbyt często je mowie.
-Niezbyt?
-W ogóle.
-Odpuść- powiedziałam kręcąc głową i zdejmując ręce Harry'ego z moich bioder. Odwróciłam się i szlam, gdy Harry znowu złapał mnie za biodra i po raz kolejny przywarł do ściany.
-Zrozum, ku*wa, ze jesteś dla mnie cholernie ważna!-powiedział ze złością.
-Jakoś nie umiesz tego okazać-powiedziałam smutna i wzrok oddaliłam od Harry'ego.
-Przepraszam, że nie jestem ku*wa perfekcyjny!-powiedział ironicznie.
-Co jest trudnego w powiedzeniu 'zależy mi na Tobie' z uczuciem?!-wykrzyknęłam.
Harry jeszcze bardziej się tym zdenerwował i z całą siłą uderzył w ścianę, zaraz obok mojej głowy.
  

Prawie zachłysnęłam się powietrzem. Zamknęłam oczy, a usta zasłoniłam dłonią.
-Mam już dość bicia się, z Twojego powodu!
-Z mojego powodu?!-wykrzyczałam- Czyli to moja wina, że wściekasz się, za każdym razem, gdy ktoś powie Tobie coś..Twoim zdaniem nieodpowiedniego? Zastanów się Harry. Na wszystko reagujesz agresja. To nie jest okay.-dodałam już spokojniej.
  Harry odsunął się trochę ode mnie i przetarł twarz dłońmi. A ja korzystając z okazji wyminęłam go i poszłam do toalety. 'Głupie' miejsce na przemyślenia, ale z racji tego, ze za bardzo nie wiem, gdzie mam się podziać muszę nacieszyć się właśnie nią. Osiadłam na zimnych kafelkach, które szczerze mówiąc mnie wtedy nie obchodziły. Znowu zaczęłam płakać, a Harry, gdy zorientował się gdzie jestem zaczął dobijać się do drzwi, z nadzieja, ze je otworze. Na co się oczywiście nie zapowiadało. Harry przeklinał co chwile i walił w drzwi z coraz większa silą.
-Olivia, błagam Cię, otwórz drzwi [!]-powiedział, siląc się na spokojny ton. Ja ani drgnęłam. Słyszałam, jak dzwoni telefon Harry'ego. Po kilku sygnałach Harry nadal nie odbierał. Ale gdy telefon zaczął dzwonić po raz 6, Harry klnąc odebrał go. Słyszałam jak z kimś rozmawia...wręcz krzyczy.
-Olivia...[?] Musze wyjść. Zostaniesz sama w domu?
-Jasne.-powiedziałam ironicznie, bo przecież nie mam innego wyboru.
Harry westchnął ciężko, a po chwili słyszałam jak zamyka drzwi mieszkania. Świetnie.  Wyszłam z łazienki i przemyłam twarz. Zastanawiałam się nad tym, że skoro nie ma tutaj teraz Harry'ego. To..to jest właśnie moja szansa. Mogę uciec...ale nie. Boję się, że jeżeli mnie złapie, będzie ze mną jeszcze gorzej. Co jak wpadnie w szał? Ale..ryzyk fizyk.Jednak ucieknę. Może (na pewno) wyjdzie mi to na dobre. O ile Harry mnie nie złapie. Wyszłam niepewnie z domu, myśląc o tym, co stanie się, gdy ucieknę. A przede wszystkim gdzie mam uciec? Do cioci? Nie. Będzie wypytywała co się stało.. na pewno. Więc..do Mercedes? Tak! Do Mercedes! Pewniejszym już krokiem, zaczęłam podążać w stronę domu  koleżanki, który na szczęście (lub pech) znajdywał się DOŚĆ niedaleko. Wtem nagle usłyszałam, jakieś kroki. nie zważając na nie, na początku szłam w normalnym tempie, ale gdy ludzka ciekawość wzięła górę, to odwróciłam się i spojrzałam na osobę za mną, którą okazał się być...Harry. Był widocznie zdenerwowany. Nagle moje ciśnienie diametralnie podskoczyło, a ja sama ze strachu zaczęłam uciekać. Słyszałam, że Harry zaczął mnie gonić. Co nie spodobało się mi, ponieważ moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej (o ile to w ogóle możliwe).
-Olivia, kurwa! Zatrzymaj się, do cholery!- krzyczał Harry. Ja nie zważałam na jego polecenia, tylko przyspieszyłam. Skręciłam w lewą uliczkę.
-Zachciało Ci się uciekać, tak? Kurwa pożałujesz-usłyszałam jak mówi to pod nosem, a mimo to, nie wytrzymałam i pierwsza łza, stworzyła mokrą ścieżkę na moim policzku.
Biegłam coraz szybciej, a moje nogi dawały wrażenie jakby były zrobione z waty. Niemiłe.  Ręce drgały ze strachu i nie mogłam opanować oddechu. Biegłam do Mercedes, a dom był niedaleko mnie. Nie chciałam się poddawać, nie w tym momencie, w którym jestem już prawie u celu. Odwróciłam się, i spojrzałam na Harry'ego, który był coraz bliżej mnie. Jego żyły były doskonale widoczne na szyi i rękach. Przeraziłam się i chyba to dodało mi siły, ponieważ przyspieszyłam i biegłam nie zważając na to, że nogi zaczęły mnie niemiłosiernie boleć. Gdy byłam już prawie przy drzwiach domu Mercedes, nagle zdarzyło się to, czego nie chciałam. Harry złapał mnie za ręce i pchnął na ścianę która znajdowała się w ciemnej uliczce. Tam gdzie nikogo nie było, i gdzie nie miałabym szans na jakikolwiek ratunek. Uderzyłam o nią głową, ale nie tak solidnie, żebym miała się bać o to, że będę miała raka mózgu..czy coś. Mimo wszystko nie mogłam zaliczyć tego do czegoś najmilszego. Harry podszedł do mnie, dłońmi oparł się po bokach mojej głowy. Ja zamknęłam oczy, oczekując najgorszego. Harry oplótł ręce wokół mojej talii i przywarł swoim ciałem do mojego. W takiej sytuacji, ja byłam całkowicie przygwożdżona go chłodnego muru. To było jak ostatni gwóźdź do trumny.
-Co chciałaś zrobić, księżniczko?-zapytał Harry, wprost do mojego ucha. Nie odpowiedziałam. Odgarnął moje długie włosy z mojego ramienia i swoje usta trzymał przy moim uchu, opatulając je ciepłym oddechem. Otworzyłam na chwilę powieki, by sprawdzić czy nigdzie nie ma nikogo, bym mogła wezwać pomoc. Najgorsze było to, że w okolicy było pusto. Jakby Harry sobie to wszystko zaplanował. Ale tak nie jest, bo nie wiedział, że ucieknę..prawda? Okay. Już sama zaczynam wątpić w swoje słowa...
-Co chciałaś zrobić?-jego szczęka była zaciśnięta, podobnie jak jego dłonie na moich biodrach. To zdanie wypowiedział z naciskiem na każde z słów.
Wzięłam głęboki oddech.-..Uciec..-powiedziałam po zamknięciu oczu.
-Nieładnie.-powiedział, założył kosmyk moich włosów za ucho.
-Dlaczego chciałaś to zrobić?-powiedział szorstko.
Nie odpowiedziałam. Otworzyłam usta, ale żadne słowa z nich nie wypłynęły.
-Spójrz na mnie.-rozkazał.
Nie odpowiedziałam.
-Olivia, kurwa!-zdenerwował się.
 Ja na jego słowa zadrgałam w strachu. Otworzyłam oczy i spojrzałam na jego poczerwieniałą z gniewu twarz. Moje serce biło bardzo szybko.
Przyciągnął mnie do siebie.
-Odpowiedz.
-Bo...się Ciebie boję-powiedziałam cicho.
Zamknęłam mocno oczy, z których poleciały łzy. Tego się nie da kontrolować.
-Przestań płakać.-powiedział ostro, łapiąc mnie za biodra i przygwożdżając mnie do ściany.
   Przestań, Harry. Powiedziałam sobie w myślach, chociaż wiedziałam, że Harry mi nie odpowie, coś podpowiadało mi, że musiałam to powiedzieć.
-Olivia!-krzyknął, gdy łzy nie przestawały mi spływać po policzkach. Drżącymi dłońmi otarłam łzy z policzków. Gdy spojrzałam na mój nadgarstek, był on przecięty i sączyła się z niego krew. To musiało się zdarzyć, gdy uciekałam Harry'emu. Westchnęłam i gdy spojrzałam ukradkiem na Harry'ego, ze smutkiem na twarzy, naciągnęłam rękaw jak najbardziej się dało i odwróciłam wzrok. Moje nogi nadal były jak z waty, i przysięgam, że gdyby nie Harry, dawno temu upadłabym na ziemię. Widziałam, jak Harry potrząsa głową.
-Próbowałem być miły.-powiedział przybliżając się do mnie. Harry górował nade mną wzrostem (nie wspominając o sile), dlatego jego usta znajdowały się teraz mnie więcej nad moimi oczami. Zamknęłam je, gdy znajdował się bardzo blisko mnie. Za blisko. 
-Ale Ty widocznie nie potrafisz tego uszanować-powiedział. A po moich policzkach znowu zaczęły spływać łzy. Położyłam swoje małe dłonie na torsie Harry'ego, próbując go odepchnąć. Ale on ani drgnął. Tylko się zaśmiał.
-Harry, proszę Cię. Puść mnie.-wychlipałam.
-Nie.-powiedział szorstko.
-Harry...proszę.-tu otworzyłam oczy.
-Nie-powtórzył.
Nagle i energicznie przyciągnął mnie do siebie, na co ja z przerażeniem od razu i mocno zamknęłam oczy.
-Jesteś taka delikatna...-powiedział, głaszcząc mój policzek.
-Harry- szepnęłam, lekko go pchając. Wiedziałam, że z takim położeniem, w którym się znajdowałam nie wygram z nim. Ale chciałam mu dać do zrozumienia, że strasznie się go boję. Ale..on w ty momencie był...bezuczuciowy, szorstki  i niedelikatny. Po prostu się zdenerwował. Zależy jak kto odbiera słowo ,po prostu'.
-Boisz się.-dodał, uśmiechając się z wyższością i odsłaniając moją szyję, która okryta była włosami. Chłodny wiatr opatulił moją szyję, na której w tym momencie pojawiła się gęsia skórka. Pocałował mnie lekko w nią lekko, mimo to, zadziałało to jak gwóźdź do trumny, ponieważ znowu więcej łez zaczęło spływać mi po policzkach.
 Staliśmy tak przez chwilę, ja z rękoma na torsie Harry'ego. A on z silnymi rękoma, które szczelnie trzymały moje biodra, bym nie mogła mu uciec. Bałam się. Bardzo. Kolejne łzy spływały mi po twarzy, przez co zaczęło robić mi się jeszcze zimniej. Moje oczy powoli się zamykały. Wydaje mi się, że jestem osłabiona. Nie mam siły. W rękach, w nogach i w niczym innym. Poczułam, że Harry mocniej ściska mnie w talii. Przerażona zamknęłam oczy. Ale okazało się, że Harry tylko przerzucił mnie sobie przez ramię.
-Co robisz?-zapytałam cicho i nieśmiało.
-Idziemy do domu.-powiedział szorstko.
Westchnęłam ciężko i poddałam się.

                                                                            ****
Harry nadal trzymał mnie na ramieniu, gdy wchodziliśmy do bodajże łazienki. Chwycił mnie mocniej w talii i ostrożnie postawił na kafelkach. Ja prawie straciłabym równowagę i upadła na podłogę, gdyby nie Harry, który w ostatniej chwili złapał mnie za biodra.
-Ostrożnie.-powiedział i spojrzał na mnie, a ja odwróciłam wzrok.-poczekaj tu na mnie.-polecił mi i zamknął za sobą drzwi łazienki.
 Ja usiadłam na zimnej desce sedesowej i cierpliwie czekałam na Harry'ego, który do tej pory się nie zjawił. Na meblu leżała jakaś torba, bodajże do treningu, z której wystawało zdjęcie. Na początku go nie dotykałam, ale po raz kolejny ludzka ciekawość wzięła górę i sięgnęłam po przedmiot, oglądając go. Mały Harry? Mama Harry'ego? Nie wiem.. Moje przemyślenia przerwał Harry, który wparował do łazienki. Od razu położyłam zdjęcie na bok. Gdy zobaczył, że nie leży ono na swoim pierwotnym miejscu, spojrzał raz na mnie, raz na zdjęcie. Ze zdenerwowaniem rzucił ciuchy, które przed chwilą trzymał na bok i ruszył w moją stronę. Czyżbym zrobiła coś nie tak? Chwycił mnie mocno za nadgarstki i postawił do pionu, rozdarł bluzkę, która do tej pory znajdowała się na moim ciele.
-Harry!-krzyknęłam..a raczej próbowałam.
-Czy ktoś kazał Ci grzebać w moich rzeczach?!-krzyknął na mnie, a ja wzdrygnęłam się na ton jego głosu.
-Przepraszam..ja myślałam, że...-próbowałam się wytłumaczyć.
-To następnym razem, kurwa w ogóle nie myśl!
Rozdarł moją spódniczkę i zdjął moje buty. Przeraziłam się na to co chce mi zrobić.
-Harry...nie-szepnęłam i odwróciłam się, chcąc uciec.
-Przestań mi kurwa uciekać!
 Chwycił mnie mocno za biodra na co zamknęłam oczy, i odwrócił w swoją stronę. Zwinnym ruchem przerzucił mnie sobie przez ramię i wsadził do prysznica.
 Chwycił słuchawkę od prysznica i zaczął lać na mnie zimną wodę.
-Harry! Przestań!-krzyknęłam-Ta woda jest zimna!
Harry wziął moją dłoń chcąc ją obmyć, ale ja wyrwałam ją.
-Daj mi te cholerną dłoń!
-Nie.
-[t.i]. Kurwa lepiej Ci radzę, nie wkurwiaj mnie!
 Niepewnie dałam Harry'emu moją dłoń i gdy poczułam pieczenie, odruchowo lekko ją cofnęłam, ale Harry mocniej ją chwycił i przyciągnął.
  Harry wziął ręcznik i owinął nim moje mokre ciało. Objął mnie w pasie i wyciągnął z prysznica.
-Odwróć się.
-Ale..
-Odwróć się!
 Przerażona wykonałam jego polecenie. Harry zaczął wycierać mi włosy. Przecież sama umiem to zrobić.. Chwycił energicznie ręcznik, który do tej pory znajdywał się na moim ciele. Moje półnagie ciało oblała gęsia skórka.
 -Podnieś ręce.-powiedział, gdy w dłoniach trzymał bluzkę.
-Ale..przecież sama umiem się..
-Olivia!
Podniosłam ręce w górę, a Harry ubrał mnie w swoją bluzkę.
-Chodź.-powiedział i zaczął iść w stronę wyjścia z łazienki. Ja stałam jak ten słup.
-Jesteś kurwa głucha?!- krzyknął, po czym podszedł do mnie i po raz kolejny dzisiejszego dnia, przerzucił mnie sobie przez ramię.
-Zaczynasz mnie już powoli wkurzać!-krzyknął, gdy otwierał drzwi od swojego pokoju. Postawił mnie na ziemi.
-Więc po co to wszystko? Dlaczego po prostu nie dasz mi spokoju?
-Idź spać-powiedział oschle, ignorując moje pytanie. Ja stałam i nie wykonałam jego polecenia.
-Ja pierdole..-szepnął sobie pod nosem, podszedł do mnie i wziął mnie na ręce, po czym położył na łóżko, a sam miał zamiar pójść w stronę szafy. Ja wstałam do pozycji siedzącej na łóżku i chciałam wstać. Ale Harry zniżył się i ręce oparł po bokach mojego ciała i (nie wiem czy zrozumieliście ;) Chodzi o to, że ona siedzi na łóżku ( nogi na łóżku też są :D) a on podchodzi i opiera ręce po obu stronach jej ciała. ;) ) spojrzał mi w oczy.
-Idź. Spać. -powiedział z naciskiem na każde słowo, a ja widziałam jak zaciska szczękę. Jego twarzy była centymetry od mojej.
 Ja westchnęłam lekko i położyłam się w stronę ściany. Po chwili poczułam, że łóżko się ugina i Harry chwycił mnie mocno w talii, na co jak to miałam w zwyczaju, zamknęłam oczy. Przyciągnął mnie BARDZO blisko siebie. Tak, że wręcz nie mogłam się ruszyć.
-Harry...-zamarudziłam, ponieważ ściskał mnie bardzo mocno.
-Bardzo nie spodobało mi się to co dzisiaj zrobiłaś.-powiedział spokojnie, ale mimo to w jego głosie słyszałam coś czego nie potrafię, a nawet nie chcę nazywać.-I mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy, tak?-zignorował to, że to wszystko bardzo mnie boli.
 Wciągnęłam głęboko powietrze.
-..tak..-powiedziałam, gdy jedna łza spłynęła mi po policzku.
-Miałem taką nadzieję-skomentował szorstko, po czym pocałował mnie w szyję. Druga łza. Trzecia. I straciłam rachubę.
-Harry..proszę Cię przestań. To boli.-załkałam, gdy ścisnął mnie bardzo mocno. Położyłam swoje małe dłonie, na dużych Harry'ego i pchałam je w dół, by Harry zrozumiał, że to naprawdę boli, ale moja bezsilność mi nie pomagała. Uścisk nie zelżał, tylko Harry ciaśniej oplótł mnie ramionami, zabierając swoje dłonie z moich bioder i dając mi tym wielką ulgę.
-Odwróć się do mnie.-powiedział oschle.
 Udawałam, że śpię, ale chyba nie jestem za dobrym aktorem, albo to Harry wie wszystko.
-Kurwa! Wiem, że nie śpisz!
 Wzdrygnęłam się na ten ostry ton. Niepewnie, z drżącymi dłońmi odwróciłam się do Harry'ego, którego szczęka była zaciśnięta.
 Harry otarł łzę z mojego policzka, z twarzą, która tak naprawdę nie wyrażała żadnych emocji, ale można było się domyślić, że jest w jakiś sposób zdenerwowany.
-Przestań płakać.-powiedział ostro.
 Mocno zacisnął pięść na moim biodrze i przycisnął mnie do swojego torsu. Nigdy w życiu nie byłam tak blisko żadnego mężczyzny. A bycie tak blisko przy Harry'm, facecie nieobliczalnym, takim który może zrobić kompletnie wszystko, przyprawiało mnie o jeszcze większe dreszcze.

------------------------------------------------------------------------------------------------
 Taki w prezencie, ponieważ pod 6 rozdziałem nie było 30 komentarzy ( :( ). Bardzo Was proszę...
                              Komentujcie! :)

Ponieważ dla mnie te słowa wiele znaczą. 

                        Bardzo dziękuję ,,Ciemność zło'' za skomentowanie poprzedniego rozdziału. Dziękuję, kochana! Mam nadzieję, że wytrwasz ze mną i z fanfikiem do samego końca! Bardzo, bardzo dziękuję. <3
  
             PS Jeszcze jedna ważna wiadomość
Komentarze pod rozdziałem 6, liczą się jako dodanie następnego :) Tzn. Jeżeli w rozdziale 6 będzie 30 komentarzy, pojawi się rozdział 8! :) A jeżeli w tym będzie 30 komentarzy, to pojawi się kolejny ,,plusowy'' rozdział! :)







sobota, 3 maja 2014

Rozdział 6!! :)

                                                                      Harry (wolisz żebym tak podpisywała czyiś punkt widzenia, czy Harry's POV?:) Pamiętaj, że liczy się Twoje zdanie! :) ) PS Przeczytajcie notkę pod rozdziałem, proszę. :) 

   Otworzyłem leniwie powieki, i ziewnąłem, usta zasłaniając dłonią. [t.i] leżała wtulona u boku mojego ciała.
 Nadal nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Dlaczego on jej to zrobił. Wiem, że jest to dla niej ciężkie, lecz mimo wszystko chciałbym dowiedzieć się więcej na temat tego gwałtu.
 Delikatnie ,,odkleiłem'' od siebie [t.i] i wstałem aby pójść do toalety. Załatwiłem się, umyłem i wyszedłem z łazienki, gdy zobaczyłem [t.i], która stoi przy łóżku i przeciera nadal ospałe oczy dłońmi. Zauważyłem, że płakała, więc podszedłem i mocno ją przytuliłem, aby tylko poczuła się bezpiecznie.



Kurde! Chyba faktycznie mi na niej zależy. Na początku sam się do tego nie przyznawałem. Ale teraz mogę przyznać, że jest dla mnie cholernie ważna. Teraz nie wyobrażam sobie mojego nudnego dotychczas życia bez niej.                                                                                                                                                   
-Płakałaś?-zapytałem, z nutą stwierdzenia w głosie.                                                                               
Gdy nie dostałem odpowiedzi westchnąłem ciężko ze zrezygnowaniem i nos zatopiłem we włosach [t.i].  
Sam już nie wiedziałem co robić. Byłem za przeproszeniem w dupie. Dlaczego najważniejszych dla mnie ludzi, zawsze spotykają nieprzyjemności? Nieraz sam chciałbym być kobietą, żeby móc się wypłakać. Wiem, głupie. Ale mimo wszystko prawdziwe.                                                                                              Ręką opiekuńczo gładziłem plecy [t.i], czekając aż się uspokoi. Sam nie wiem kiedy porozmawiać z nią o tej sprawie. Boję się o to, czy znów nie wpadnie w panikę. Raz kozie śmierć.                                             
-[t.i]..                                                                                                                                                        
-Hmm...?-mruknęła.                                                                                                                                     Wciągnąłem głęboko powietrze.                                                                                                                  
-Chciałbym się dowiedzieć czegoś na temat TEGO-powiedziałem, nie umiejąc ułożyć zdania.                     
[t.i] odsunęła się i spojrzała na mnie ze strachem i łzami w oczach.                                                                
-Nie. Proszę..nie-powiedziała cofając się. Już odwróciła się i chciała odejść, by uniknąć jakiejkolwiek rozmowy na ten niepożądany przez nią temat, gdy ja złapałem ją za biodra odwracając w moją stronę i patrząc jej w oczy.                                                                                                                                       -Wiem, że ten temat jest dla Ciebie przytłaczający, ale proszę, opowiedz mi chociaż dlaczego on to zrobił     [t.i] spojrzała na mnie, a następnie wzrok wlepiła w tylko sobie znanym kierunku.                                         -Dobrze..-powiedziała, sama nie do końca przekonana swoim słowom.                                                         Złapałem ją za rękę, po czym usiedliśmy na łóżku. Spojrzałem na [t.i] wyczekującym wzrokiem.                   -Kiedyś, gdy jeszcze nie znałam Thomasa, znałam jego siostrę. Katy-uśmiechnęła się na przypomnienie o swojej jak mniemam przyjaciółce.- Byłyśmy ze sobą bardzo blisko. Lecz mimo to, ona z jakiegoś powodu, nie chciała mnie zapoznać ze swoim bratem. Gdy przyszłam na jej 18 urodziny, chcąc nie chcąc musiałam go poznać. Z tego co się dowiedziałam bardzo troszczył się o Katy, była dla niego najważniejsza i bardzo ją kochał.-powiedziała, spuszczając wzrok. Kochał?- Gdy podczas urodzin Katy, rozmawiałam z nią, powiedziała mi, że zaprosiła nowo poznanego kolegę, który bardzo jej się spodobał. Zapoznała mnie z nim. Nawet go polubiłam, ale nic więcej. No i potem..on zaczął-nie mogła ułożyć zdania.                                     -Też chciał Ci to zrobić?-przerwałem jej.                                                                                                     -Nie wiem, chyba tak, ale mimo wszystko zdążyłam mu uciec. Ale całą tę akcję widziała Katy, która zaczęła myśleć, że próbuję jej ,,ukraść'' chłopaka. Wszystko jej wytłumaczyłam, ale mimo wszystko nasza znajomość skończyła się właśnie w tym momencie, w którym ona pomyślała, że coś łączy mnie z tym chłopakiem.-zrobiła przerwę- Katy bardzo potem płakała. Nienawidziła mnie-powiedziała ze łzami w oczach- W końcu nie wytrzymała psychicznie i..popełniła samobójstwo. Gdy jej brat Thomas dowiedział się, dlaczego tak się stało, także mnie znienawidził. Zrobił to, ponieważ jak powiedział: ,,Chcę żebyś poczuła się tak jak ona''.-dokończyła, a ja zamarłem. Nie wiedziałem co zrobić, gdy patrzałem na roztrzęsioną [t.i], której kilka łez zdążyło wypłynąć z powiek. Przytuliłem ją zatapiając nos w jej włosach. [t.i] mocno się we mnie wtuliła.                                                                                                                                                -Przepraszam, że byłem taki nachalny. Może rzeczywiście nie powinnaś mi tego opowiadać.-powiedziałem, ponieważ czułem się z tym dziwnie. Tak jakby dręczyły mnie wyrzuty sumienia.                                             -Nie. Cieszę się, że w końcu to z siebie wyrzuciłam-powiedziała, po tym jak głośno wciągnęła powietrze. 
 -Harry-powiedziała patrząc na mnie-obejrzymy jakiś film?-zapytała nagle ni stąd ni zowąd.                           Zaśmiałem się, patrząc na nią ze złączonymi w zdziwieniu brwiami.                                                                 -No co? Chcę obejrzeć film-powiedziała niczym małe naburmuszone dziecko.                                                -Niech Ci będzie-powiedziałem roześmiany łapiąc [t.i] za rękę.                                                                   -Tak!-słyszałem jak szepcze pod nosem, na co się zaśmiałem.                                                                       
[T.I]
Usiedliśmy wygonie na kanapie, a Harry postanowił, że on wybierze film.                                                     -Hmm..Może Titanic?-zapytał ze śmieszną miną znawcy.                                                                               Pokiwałam głową w geście zaprzeczenia. Na co Harry zdziwiony spojrzał na mnie.                                       -No co?-powiedziałam równie zdziwiona.                                                                                                     -Każda kobieta lubi oglądać Titanica-powiedział, na co ja się zaśmiałam.                                                      
-No właśnie. Każda. Ja chcę coś oryginalnego-powiedziałam już poważnie. Na co zdziwiony Harry począł szukać innego filmu, dla moich wymagań.                                                                                                         -Co powiesz na..,,Kocha, lubi, szanuje''?                                                                                                     Energicznie pokiwałam głową na tak. Harry znowu się zaśmiał. Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem, na co ja zdziwiona wtuliłam się w niego.                                                                                                             Po obejrzeniu połowy filmu i zawstydzających mnie scenach, w których można się domyśleć, że wyglądałam jak burak, stwierdziłam, że jest mi zimno, o czym świadczyła gęsia skórka, która pojawiła się na moich ramionach i nogach (cały czas byłam w bluzce Harry'ego). Harry spojrzał na mnie, po czym wstał i zaczął szukać czegoś w szafie. Po chwili wrócił z mięciutkim, jak mogłam wywnioskować z daleka, kocykiem, po czym mi go wręczył.                                                                                                      
-Dziękuję.-powiedziałam wzruszona tym miłym gestem. Harry tylko uśmiechnął się. Nogi podciągnęłam do klatki piersiowej i szczelnie zakryłam się kocem. Harry spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach, na co ja się zarumieniłam i inteligentnie użyłam końca koca, jako mojego muru zasłaniającego moje zaróżowione policzki.
Gdy stwierdziłam, że zaczyna mi robić się wręcz gorąco, odkryłam się, zasłaniając tylko ramiona, chwyciłam lewy koniec koca lewą ręką, a prawy prawą i wtuliłam się w Harry'ego jego również opatulając ciepłym kocem. Czułam, że moje oczy zaczynają mnie szczypać, wiec zamknęłam je na chwilę lecz ta chwila okazała się o niebo dłuższa, ponieważ zasnęłam. 
                     
Harry

uścisk [t.i] stał się lżejszy, gdy zorientowałem się, że zasnęła. Uśmiechnąłem się i postanowiłem, że wyłączę telewizor i również pójdę spać. Położyłem [t.i] na sofie, a po chwili sam ułożyłem się obok niej, objąłem ją ramieniem i przysunąłem bliżej siebie. Nos zatopiłem w jej włosach i po chwili zorientowałem się, że zasnąłem.
Obudziły mnie dziwne dźwięki, z których nic nie potrafiłem wyczytać. Aż w końcu zorientowałem się, że jest to tłuczone szkło, muzyka i głośne krzyki jakiejś młodzieży, która próbuje ją przekrzyczeć.
-------------------------------------------------------------------------------------
Powróciłam! Na wstępie przepraszam Was za brak rozdziału, mimo tego, że było te 30 komentarzy. 

PRZEPRASZAM, ORAZ DZIĘKUJĘ, MISIE! <3


WAŻNE!!!!! :)
Czy mógłby ktoś z Was, stworzyć trailer do naszego The Scream? Byłabym bardzo wdzięczna, gdyby ktoś znalazł na to czas, proszę. :) Jest to dla mnie bardzo ważne, ponieważ mam w planach dłuższe pisanie tegoż fanfiction! :) Mam nadzieję, że moja wena mnie nie zawiedzie + Mam nadzieję, że Wy również tego nie zrobicie. :) Pamiętajcie, Kocham Was! <3 Papa. :)


Buziaczki <3



+ Przepraszam, że nie za bardzo długi rozdział, lecz mam pomysł na kolejny! :D
I...pamiętajcie o trailerze, dzięki. :) 
------------------------------------
30


Szablon by S1K