♥☺♥
Tak
jak mówiłam. Rozdział nie jest długi, lecz poprzedni był już wczoraj!
:) Takie Wam pasują? : ) Takie będę dodawała, gdy wiem, że jakiś
rozdział będzie znajdował się długo w roboczych i nie mam kiedy go
napisać, po prostu dodam krótszy. ; ) DOBRANOC ☺♥ Wszelkie błędy
poprawię jutro!
------------------------------------------------------------------
-Mogę odebrać?-pytam zmieszana.
-Nie.
-Proszę, to może być coś ważnego.
-Dobra.-odsuwa
się ode mnie.-Ale spróbuj wygadać, że tutaj jestem, a
pożałujesz.-piorunuje mnie wzrokiem, na co ja kiwam posłusznie głową.
-Halo?-odbieram komórkę.
-------------------------------------------------------------------------------------
-Harry, przepraszam, ale..-nim się orientuje jego imię ucieka niespodziewanie z moich ust.
-Harry?-chłopak uśmiecha się złośliwie.-powiedz mu, ze ma do ciebie przyjechać, bo musicie pogadać.
Kręcę przerażona głową i nie chce, żeby się spotkali.
-Harry, muszę kończyć!-rozłączam się szybko, nie dając dojść mu do słowa.
-Dlaczego tego nie zrobiłaś?-mówi, zaciskając szczękę.
Nie odpowiadam, próbując przybliżyć się bardziej do blatu.
-Powiesz mu, że ma oddać mi tę pieprzoną kasę, jasne?!-wrzeszczy.
-Harry nie musi oddawać ci tych pieniędzy. Nawet z tobą nie przegrał. To zupełnie tak, jakbyś bał się stawić z nim jeszcze raz na wyścig, bo wiesz, że to on wygra.
Naprawdę żałuję swoich słów, ponieważ chłopak uderza mnie z całej siły w policzek, który od razu zaczyna mnie strasznie piec!
Chwyta mocno moją twarz i odwraca w swoją stronę.
-Jeżeli tego nie zrobisz, to naprawdę pożałujesz. Zniszczę ci życie, skarbie.
Zaciskam mocno usta, słysząc jego słowa.
Harry
Gdy podjeżdżam pod dom Olivii, dostrzegam Jake'a. Pierdolony śmieć!
-Co tu robisz?-mówię z pogardą.
-Byłem u twojej dziewczyny, stary.-uśmiecha się złośliwie.-Niezła jest, ale strasznie uparta.
Przyciskam go mocno do ściany.-Co od niej kurwa chciałeś?
-Nie zjawiłeś się na wyścigach. Moja kasa..-wyciąga dłoń, a ja śmieje się.
-Nie dostaniesz jej.-zaciskam pięści na jego koszulce i jeszcze mocniej przyciskam jego ciało do budynku.
-Poprosiłem Olivię, by z tobą pogadała. Myślę, że jak da ci dupy, to się zrozumiemy.
Zaciskam mocno pięść i uderzam Jake'a prosto w brzuch, on jęczy z bólu i upada na kolana, a z jego ust wylewa się krew.
Pochylam się nad nim i mocno zaciskam palce na jego podbródku, podnosząc i oglądając ten beznadziejny widok.
-Jeżeli jeszcze raz się kurwa do niej zbliżysz, to pożałujesz.
-Zrozumiałeś?
-Zrozumiałem-bełkocze i wyrywa swoja twarz z mojego uścisku, plując krwią.
-Cieszę się.-wstaje i idę do domu Olivii, wchodząc bez pukania. Gdy idę do kuchni, Olivia odwraca się, przestraszona.
-Wszystko w porządku, kochanie?-pytam, bardzo dobrze znając prawdę. Jestem ciekaw tylko, czy mi ją powie.
-Tak, jest okay. Po prostu.. po prostu się przestraszyłam. Dlaczego przyjechałeś?
-Gdy rozmawialiśmy przez telefon, brzmiałaś na przestraszoną, coś się stało?
-Nie, wszystko w porządku.-uśmiecha się delikatnie, a ja śmieję się, zdenerwowany.
-Dlaczego to przede mną ukrywasz?-podchodzę do niej i opieram się dłońmi o blat, nie pozwalając jej uciec.
-Co ukrywam?-szepcze.
-To, że był u ciebie Jake, ten pojebaniec, który chciał ode mnie kasę.
Olivia opuszcza wzrok, a ja zauważam coś fioletowego na jej policzku. Podnoszę jej podbródek i odwracam twarz dziewczyny, by móc lepiej się temu przyjrzeć.
-Czy on cię uderzył?-pytam z narastającym zdenerwowaniem.
Olivia nie odpowiada.
-Czy on cie kurwa uderzył?-pytam ostrzej, na co ona się wzdryga.
-Tak..-odpowiada cicho.
-Nie zamierzałaś mi tego powiedzieć, prawda?
Olivia
-Nie zamierzałaś mi tego powiedzieć, prawda?
Ton jego glosu sprawia, że mam ochotę zapaść się pod ziemię lub rozpłakać.
-Przecież wiem, że byłbyś wściekły.
-A teraz nie jestem?!-krzyczy przeraźliwie głośno, wiec zaciskam oczy.
-Wolałaś cały czas trzymać to przede mną w tajemnicy?! To, że cię uderzył?! Nie miał prawa cie kurwa dotykać!
-Harry..-błagam go, by przestał.
-Próbuję cię chronić, wiesz?! Za każdym razem kurwa!
Gdy nie przestaje krzyczeć, sama nie wiem co robić i pod wpływem przerażenia uderzam go mocno z otwartej dłoni w policzek.
Harry odrzuca głowę w bok, a gdy odwraca ja z powrotem w moja stronę, dostrzegam jak z jego wargi płynie stróżka krwi.
Spogląda na mnie mroźnym wzrokiem i podnosi dłoń, a ja zamykam oczy, z myślą, że również chce mnie uderzyć, lecz on zaciska mocno palce na moim podbródku i przyciska twardo swoje wargi do moich. Odpycham go od siebie, ponieważ metaliczny posmak krwi na moich wargach naprawdę mnie przeraża, lecz Harry wsuwa mocno swój język w moje usta i przyciska mnie do siebie.
Gdy oddala się ode mnie, spoglądam na niego przerażona i wymijam go. Gdy wchodzę do łazienki spoglądam na swoje odbicie w lustrze i dostrzegam na swoich wargach krew, zaczynam przeraźliwie obmywać je wodą. Krew zaschła na moich ustach, wiec, gdy widzę na nich czerwona barwę, jedyne co przychodzi mi do głowy to wziąć kąpiel.
Podczas, gdy ja próbuję się bardzo dokładnie umyć, Harry wchodzi do łazienki.
-Harry!-zakrywam ciało dłońmi.
-Nie przesadzaj.-przewraca oczami.
Spogląda na mnie przelotnie.-Możesz się umyć, nie będę patrzył.
Wiedząc, że raczej nie zamierza wyjść, kontynuuje kąpiel. Wychylam głowę za kabinę i szukam ręcznika, który chwilę później podaje mi Harry.
-Dzięki.
Zakrywam się nim dokładnie, a Harry opiera się dłońmi o mebel i obserwuje swoje odbicie.
-Czego chciał od ciebie Jake?
-Powiedział, że mam porozmawiać z tobą o jakichś pieniądzach.
Harry spogląda na mnie.
-Co mu powiedziałaś?
-Raczej nie miałam ochoty się z nim wtedy kłócić.
-Wiedziałem.-śmieje się sarkastycznie.
-Co?-szepcze.
-Nigdy nie umiesz nikomu odpyskować, zupełnie tak, jakby każdy mógł zaplanować za ciebie resztę twojego życia. Pewnie byś się zgodziła, co?-podchodzi do mnie.
-O co ci znowu chodzi?-mocniej ściskam w dłoni ręcznik.
-Przestań taka być, do cholery!-jego zimny ton głosu sprawia, że na moim ciele pojawiają się ciarki.
-Gdy jeszcze raz cię odwiedzi, to powiedz mu, że swoje sprawy ma zgłaszać do mnie.-mówi spokojniej, wpatrując się we mnie.
-Powinnaś była powiedzieć mi o tym, że cię uderzył.-drąży temat.
-Harry..-wzdycham przeciągle.-Było, minęło.
-Kurwa..Ty chyba sobie ze mnie żartujesz. On cię uderzył, Olivia! Nie miał kurwa prawa tego robić!
-Przepraszam.
Harry śmieje się nerwowo.-Co?
-Przepraszam.
-Przepraszasz mnie?-unosi brew.-On uderzył ciebie! Jestem po prostu wkurwiony, że nawet nie chciałaś mi o tym powiedzieć! Powinnaś była to zrobić! Jak mam cię chronić, gdy znacznie mi to utrudniasz? Kurwa..
Chcę wyjść spod prysznica, ale Harry oplata mnie w talii i pomaga to zrobić, stawiając na zimnych kafelkach i ciągle przyciskając mnie do swojego ciała.
-Tylko błagam, nie rozmawiaj z nim o tym.-unikam jego wzroku.
-Jaką rozmowę masz na myśli?-unosi brew, uśmiechając się, a ja podnoszę na niego swój wzrok, słysząc to pytanie.
-Nie rób mu krzywdy.
-Nie rób mu krzywdy?-powtarza.
-Harry.. dobrze wiesz, że takie coś..
-Niczego nie załatwia?-dokańcza za mnie.
-Niczego nie załatwia.-powtarzam.
-Załatwia bardzo dużo, skarbie. Odwiedzę go sobie i pogadam z nim, a wtedy przyznasz mi rację.-jego ochrypły głos szepcze do mojego ucha.
-Nie rób tego.
-Dlaczego nie miałbym?
-Harry..-próbuję go od siebie odepchnąć.-Wszystko pogarszasz.-gdy wiem, że wcale nie panuję nad sytuacją i Harry zrobi, co będzie chciał, zaczynam panikować i łzy szczypią mnie pod powiekami.
-Spokojnie, skarbie.-całuje mnie w bok głowy-Wszystko będzie w porządku, wiesz? Wystarczy, że więcej nie będziesz ukrywała przede mną czegoś takiego. Chcę cię po prostu chronić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz