sobota, 14 lutego 2015

Walentynki!

Mam nadzieję, że macie jakiegoś fajnego chłopaka, który obdarzył Was dzisiaj czekoladkami (dietetycznymi, wiadomo, żeby za bardzo nie przytyć :d), dal wam róże, misia i wszystko co najlepsze!

A jeśli spędziłyście Walentynki same, to nic! Bo ja też :') Ale mam nadzieję, że dzień się Wam udał!

PS Trzymam kciuki za to, że na następny rok spędzimy Walentynki ze swoją drugą połówką :')

                                                 Oliwka :') <3

poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 23

Hej! Jeżeli czytacie to w sobotę, to znaczy, że udało mi się dodać dwa rozdziały na dzień! A jeżeli nie, to znaczy, że po prostu się nie wyrobiłam. : )
MIŁEGO CZYTANIA I KONIECZNIE DAJCIE ZNAĆ CO SĄDZICIE O ROZDZIALE! :)

PS Dzisiaj nie było prądu (sobota). :O dlatego nie pojawił się rozdział.

Huhuhu, no nieźle się porobiło 8|
Dobra, chce mi się już spać, więc spadam!
+Link do strony,  w której robiłam wiadomości SMS! TUTAJ :)
CAŁUUJĘ! 

---------------------------------------------------------

Gdy podjeżdżamy pod Centrum, wysiadamy, a Harry wraz z nami.
-Idź, Alex. Za moment przyjdę.-uśmiecham się do przyjaciółki.
-W porządku.-odwzajemnia to.
-Przyjadę po was o 16:30, w porządku?-pyta Harry, gdy zostajemy sami.
-Jasne.-potakuję.
-Okej. Uważajcie na siebie.-chce już odejść, ale go zatrzymuję.
-Co stało się w domu Alex?

------------------------------------------------------
Harry przygląda mi się przez chwilę.-To nie jest miejsce na rozmowę o tym. Jeżeli chcesz mogę opowiedzieć ci wszystko w domu.
 Przytakuję tylko głową.
-Do zobaczenia.-mówię.
-Cześć.-odpowiada i rozchodzimy się w swoich kierunkach.
Gdy wchodzę do Centrum od razu zauważam Alex, która stoi przed tablicą, na której rozmieszczone są sklepy.
-Za cholerę nie potrafię się w tym odnaleźć.-zauważa, gdy staję obok niej.
Śmieję się z jej uwagi i pomagam szukać sklepu.
-Do jakiego sklepu chcesz w ogóle iść?
-Pull&Bear.
-Okej. Mam!-mówię, gdy odnajduję sklep.
-Brawo.-śmieje się Alex.
-Co kupujesz?-pytam, gdy chodzimy po sklepie.
-Spodnie! Jeansy dokładniej-tłumaczy zwięźle.
-Okej. S?-pytam o rozmiar.
-Wcisnę się w XS.
-Chyba 10 lat temu.-śmieję się, a Alex mi wtóruje.
-Zdziwisz się.
-Tak?-pytam i unoszę brew.-To łap!-rzucam jej jeansy w rozmiarze XS.
-Patrz!-wchodzi do przebieralni.
-Olivia! Pomóż!-otwiera zasłonkę i dostrzegam jak zmaga się z zamkiem.
Śmieję się z niej i pomagam go zapiąć.
-I co? Udało mi się!
-Nie, Alex. Udało nam się!-mówię, przybijając sobie z dziewczyną piątkę.
-A teraz spróbuj się w tym przejść.-mówię ze śmiechem i patrzę jak przyjaciółka wykonuje pierwsze kroki w obcisłych spodniach.
-Wystarczy.-wchodzi do przebieralni, nie fatygując się, by zaciągnąć zasłonkę, w wyniku czego, każdy ma widok na nią w samych majtkach.
Ubiera na siebie pospiesznie swoje spodnie i wychodzimy ze sklepu.
-Idziemy do McDonalda.
-Z chęcią.
Ja kupuję sobie shake'a, a Alex hamburgera.
Spoglądam na zegarek i jest na nim godzina 16:24.
-Pospieszmy się. Harry na pewno za moment będzie.-zbieram po sobie i wyrzucam plastikowy kubek do śmieci.
-Racja.-Alex również po sobie sprząta.


***
-Jak się bawiłyście?-pyta Harry, gdy razem z Alex znajduje się już wewnątrz auta.
Wiem, że jest na nas wściekły, bo Alex wymyśliła sobie, by pójść do jeszcze jednego sklepu, ponieważ zostawiła w nim swoje zakupy. Ale okazało się, że to wcale nie był ten sklep i przez dobre 45 minut szukałyśmy odpowiedniego, w którym została zguba dziewczyny. 
-Było w porządku.-odpowiadam szczerze i uśmiecham się do niego lekko.
-Olivia wydała 120zł na buty.-skarży.
-Alex! Te buty są świetne!
Harry spogląda na mnie dziwnym wzrokiem.
-Co? Naprawdę mi się podobają!
-Nic, nic. Nie uważasz, że wydać tyle na buty to czyste szaleństwo? 
-Nie.-odpowiadam zdecydowanie.
-Kobiety..jesteście dziwne.
-Słucham?-odwracam się w jego stronę.-A kto potrzebował mojej pomocy niezliczoną ilość razy, by coś znaleźć?-wypominam mu, nie pozwalając o tym zapomnieć.
-To jest dziwne. To, by nie pamiętać, gdzie się coś położyło.
-Nie przesadzajmy. Zazwyczaj pamiętam.
-Okej.-śmieję się z jego próby ocalenia własnego tyłka.
-Drogi Jezu. W życiu nie wydałbym tyle na buty.
-Cicho.-śmieję się.
-Okej, okej. Ale nadal uważam, że to dziwne.
-Okej.-odpowiadam rozbawiona.

Gdy odstawiamy Alex obok jej domu kiwam jej na pożegnanie i jedziemy w stronę mojego mieszkania.
-Twoja mama jest w domu?-pyta Harry ze wzrokiem wbitym w ulicę.
-Nie było jej, gdy przyjechałam. Zostawiła mi kartkę, ale nie poinformowała kiedy wróci.-odpowiadam.
-Zostanę dzisiaj u Ciebie.-mówi i mocniej zaciska palce na kierownicy.
-Po co?-wpatruję się w niego.
-Masz coś przeciwko?-jego słowa są dziwnie chłodne i gdy wpatruje się we mnie, dostrzegam jak opuszcza ze zirytowaniem brwi.
-Nie to miałam na myśli, Harry..-próbuję uratować sytuację.-Po prostu nie widzę potrzeby.
Nie chcę, żeby zostawał u mnie na noc, ponieważ na pewno będzie rozgrzebywał to, że nie powiedziałam mu o Jake'u. Swoją drogą, dziwne jest to, że Alex nie zauważyła siniaka, który nadal widnieje na moim policzku, przyciągając niemałą uwagę.
Ku mojemu zdziwieniu Harry zwinnie odpina mój pas i przyciąga moje ciało do siebie.
- Zostanę, ponieważ chcę. Zresztą, nie masz być w domu sama.-szepcze i wpatruje się w moje oczy.
-Rozumiem.-mój głos drży i chcę żeby w spokoju odwiózł mnie do domu!
-To dobrze.-odpowiada i pozwala mi z powrotem usiąść swobodnie na siedzeniu.

Wracamy do mojego domu i pierwsze rzeczą, którą robię jest wzięcie z lodówki zimnej wody! Koniecznie muszę się napić.

       


Uśmiecham się do ekranu. Był udany!

                         


Czytam wiadomość i śmieję się z jej odpowiedzi. Niech nawet nie myśli, że jej je oddam!

Nie zwracajcie uwagi na godzinę! :x



Kończę pisanie z Alex i odkładam telefon na bok, zauważając ukradkiem, jak Harry wchodzi do domu. Nie mam szczególnej ochoty rozmawiać z nim teraz o całej sytuacji, która zaszła w domu mojej przyjaciółki, więc po prostu idę wziąć prysznic.
Myję swoje ciało oraz włosy i wychodzę spod prysznica, zakrywając ciało ręcznikiem.
-Mógłbyś przestać wchodzić mi do łazienki?!-krzyczę, gdy Harry po raz kolejny nieproszony pcha się do łazienki, gdy ja jestem wpółnaga.
Harry spogląda na mój ręcznik, który tak naprawdę nie zakrywa zbyt wiele i uśmiecha się zadziornie.-Mógłbym.
-Ale nie w tym rzecz. Mam dość dużo czasu na to, by pooglądać sobie Twoje ciało.
Moje policzki oblewają się czerwienią, gdy słyszę te słowa. Harry mógłby się nieraz opanować z tymi jego fantazjami! 
-Chodzi o to, co stało się w mieszkaniu Alex.-poważnieje i wpatruje się we mnie.
Bierze głębszy wdech i zaczyna.-Jamie to mój brat.-ucieka wzrokiem we wszystkie zakątki łazienki i bardzo dobrze widzę, że nie czuje się komfortowo z tym tematem.-Byłem na niego cholernie wkurwiony, gdy zobaczyłem jak całuje Alex. W stosunku do dziewczyn zachowuje się jak ostatni sukinsyn. Nie żebym był lepszy.-przyznaje.-Ale on jest popieprzony! Gdy miałem 12 lat, on kończył 15. Wraz z naszym ojcem zostawił mnie i matkę. Musieliśmy ze wszystkim radzić sobie sami. Prawda jest taka, że tata nawet nie interesował się tym, jak się trzymamy, miał to głęboko w dupie. Najważniejszy był tylko jego tyłek. Nie rozumiałem tak naprawdę dlaczego nas zostawił. Rodzice zawsze się kłócili, ale wracali do siebie. Myślałem, że tym razem będzie tak samo. Moja mama zawsze odpowiadała mi, że tata mnie kocha i chciałby dla mnie jak najlepiej. Oczywiście jej wierzyłem, więc on był bez winy. Za każdym kurwa razem, w moje urodziny, myślałem, że wróci!-jego rysy twarzy stają się wyraźniejsze, gdy ze złości zaciska mocno szczękę.
Cała jego historia nie robiłaby na mnie takiego wrażenia, ponieważ niektórzy radzą sobie z problemami gorzej, a niektórzy lepiej, lecz smutek w głosie Harry świadczy o tym, że należy do tej drugiej grupy. Lecz jest w nim coś jeszcze.. złość, tak jakby miał za złe swojemu tacie za to, że ich opuścił. Złość i smutek to dwie rzeczy, które wiążą się ze sobą najczęściej.
Opuszczam wzrok i wpatruję się w swoje stopy, nie wiedząc co powiedzieć.
-Przykro mi..-wyduszam z siebie i jest to chyba najbardziej żałosna rzecz, jaką mogłam kiedykolwiek powiedzieć. Opowiada mi całą swoją historię, a ja obdarzam go tylko takimi słowami.
-Nie, cofnij. Przepraszam cię. Po prostu nie wiem co powiedzieć..
-Ja..wiem, że musiało być to dla was ciężkie, w tak młodym wieku zostałeś bez ojca, to jest naprawdę smutne i jestem pod wrażeniem, że tak dobrze sobie z tym radzisz, Harry. Naprawdę nie wiem co powiedzieć, byś poczuł się lepiej.
Opuszczam wzrok, gdy Harry wpatruje się we mnie, przez co czuję się naprawdę zawstydzona.
-Kochasz mnie?-pyta, a moje serce przestaje bić i coś ściska mnie w żołądku.
Ujmuje mój podbródek i podnosi go, by móc spojrzeć mi w oczy i wyczytać z nich prawdę.
-Czujesz do mnie coś więcej?

sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 22

Rozdział znowu króciutki, ale jeżeli zdążę to dodam jeszcze jeden dzisiaj wieczorem. ; ) Mam nadzieję, że spodobał się wam ten rozdział:) W ogóle to zero komentarzy :O Dlaczemu? :c Poprawiamy jedynki z matematyki? :D Okeej. Trzymajcie się, dzióbaski. <3
--------------------------------------------------------------------------

-Nie rób mu krzywdy.
-Nie rób mu krzywdy?-powtarza.
-Harry.. dobrze wiesz, że takie coś..
-Niczego nie załatwia?-dokańcza za mnie.
-Niczego nie załatwia.-powtarzam.
-Załatwia bardzo dużo, skarbie. Odwiedzę go sobie i pogadam z nim, a wtedy przyznasz mi rację.-jego ochrypły głos szepcze do mojego ucha.
-Nie rób tego.
-Dlaczego nie miałbym?
-Harry..-próbuję go od siebie odepchnąć.-Wszystko pogarszasz.-gdy wiem, że wcale nie panuję nad sytuacją i Harry zrobi, co będzie chciał, zaczynam panikować i łzy szczypią mnie pod powiekami.
-Spokojnie, skarbie.-całuje mnie w bok głowy-Wszystko będzie w porządku, wiesz? Wystarczy, że więcej nie będziesz ukrywała przede mną czegoś takiego. Chcę cię po prostu chronić.
---------------------------------------------------------------------------------------

Wychodzi z łazienki i zostawia mnie w niej samą. Ubieram się i wychodzę, ale w swojej sypialni wcale nie zastaję Harry'ego.
Podchodzę do komody, słysząc dźwięk dzwoniącego telefonu.
-Olivia? Jest 13:35! Miałyśmy się spotkać.-słyszę głos Alex.
-Wybacz! Spotkamy się dzisiaj! Masz podwózkę?
-Tak, a Ty?
-Jest u mnie Harry, ale przed chwilą zaszła między nami nieprzyjemna sytuacja, mogłabyś po mnie przyjechać?
Czuję się głupio, prosząc ją o to.
-Jasne, że tak!
-Dzięki, buziaki, cześć.
-Papa.
Odkładam telefon i zaczynam rozczesywać włosy, później związując je w kitkę.
-Gdzie idziesz?-Harry odwraca się w moją stronę i przygląda mi się, gdy stawiam pierwsze kroki w kuchni.
-Spotykam się dzisiaj z Alex.
-Gdzie?-jest nieugięty i sprawia wrażenie, jakbym nie miała prawa nigdzie wychodzić.
-Jedziemy do centrum handlowego.
-Z kim?-unosi brew i czeka na moją odpowiedź.
-Harry, nie zginę.. 
-Chcę wiedzieć z kim jedziecie.-jego ton zmienia się na ostrzejszy, gdy nie uzyskuje ode mnie odpowiedzi.
-Nawet nie wiem.
Harry odpycha się od blatu i chwyta kluczyki od auta.
-Podwiozę was.
-Nie, dziękuję.-przerywam mu.-Poradzimy sobie.
-Podwiozę was.-powtarza i spogląda na mnie wzrokiem, który tak naprawdę nie przyjmuje sprzeciwu.
-W porządku. Ale pamiętaj, że jedziemy z Alex, proszę, zachowuj się normalnie.-błagam go, by nie robił afer.
-Ty też o tym pamiętaj.-dogryza.
Ubieram kurtkę, wyrzucając w głowy jego bezsensowną uwagę.
-Zadzwonię do Alex.-informuję go, gdy wychodzimy z domu.
 Widzę tylko, jak Harry obdarza mnie małym skinieniem głowy. Odchodzę trochę na bok, by móc w spokoju pogadać z przyjaciółką.
-Cześć, Alex. Posłuchaj, plany się nieco pozmieniały. Wpadniemy po ciebie z Harrym, w porządku? Trzymaj się, hej.-zostawiam pocztę głosową, gdy dziewczyna nie odbiera.
Wchodzę do samochodu, w którym już czeka na mnie Harry. O nic nie pyta i chyba wziął sobie na poważnie to co do niego mówiłam.
Gdy dojeżdżamy do domu Alex, wysiadam i zmierzam w jego kierunku, a Harry niczym upierdliwy rodzic idzie za mną. Pukam, po czym wchodzę do środka, a to co zastaję jest naprawdę dziwne, a zarazem krępujące.
-Przepraszam, Alex.
Gdy obydwoje to słyszą odklejają się od siebie, a Alex spogląda na mnie zażenowanym wzrokiem.
Otwieram usta by coś powiedzieć, ale Harry przerywa mi niespodziewanie.
-Jamie?-słyszę jego ochrypły głos za swoimi plecami.. i chyba jest wściekły.
Odwracam głowę w jego stronę i dostrzegam mroźne spojrzenie, które wbija w Jamiego.
-Harry.-kładę dłoń na jego torsie.-Może wracajmy?
-Nie.-spogląda na mnie.-Weź Alex i wracaj do samochodu.
-Ale..
-Idź.-przerywa mi, a jego ostry ton sprawia, że mam na plecach nieprzyjemne dreszcze.
-Nie rób nic głupiego.-szepczę.
 Podchodzę do Alex i chwytam jej nadgarstek w swoją dłoń, ciągnąc za sobą. Ona nawet nie protestuje, zapewne dlatego, że nie chce zostawać w pomieszczeniu, w którym aktualnie znajduje się Harry.
-Wiesz co on chce zrobić?-pyta Alex.
-Zostawiłam ci pocztę głosową, bo nie odbierałaś.-nie reaguję na jej pytanie.
-Przepraszam, ja...-jąka się i nie potrafi odpowiedzieć.
-Rozumiem.-przerywam jej.
Harry wychodzi z domu Alex i zmierza w stronę samochodu.
-Nie bój się, okej?-odwracam się w stronę tylnych siedzeń, by na nią spojrzeć.
-Postaram się.-potakuje głową i uśmiecha się leciutko.
Chwilę później Harry siedzi na siedzeniu obok mnie i kładzie dłonie na kierownicy. Jego palce mocno ją ściskają, a mięśnie Harry'ego są spięte.
-Harry?
Spogląda na mnie i bierze głęboki wdech, próbując się uspokoić.
-Do jakiego centrum chcecie jechać?-pyta.
-Nie wiem. Myślałam o Royal Centre, co ty na to, Alex?-spoglądam na nią. 
-Jasne.-potakuje głową.
-Okej.-odpowiada Harry.

Gdy podjeżdżamy pod Centrum, wysiadamy, a Harry wraz z nami.
-Idź, Alex. Za moment przyjdę.-uśmiecham się do przyjaciółki.
-W porządku.-odwzajemnia to.
-Przyjadę po was o 16:30, w porządku?-pyta Harry, gdy zostajemy sami.
-Jasne.-potakuję.
-Okej. Uważajcie na siebie.-chce już odejść, ale go zatrzymuję.
-Co stało się w domu Alex?


wtorek, 3 lutego 2015

Rozdzial 21

♥☺♥
Tak jak mówiłam. Rozdział nie jest długi, lecz poprzedni był już wczoraj! :) Takie Wam pasują? : ) Takie będę dodawała, gdy wiem, że jakiś rozdział będzie znajdował się długo w roboczych i nie mam kiedy go napisać, po prostu dodam krótszy. ; ) DOBRANOC ☺♥ Wszelkie błędy poprawię jutro!
------------------------------------------------------------------

-Mogę odebrać?-pytam zmieszana.
-Nie.
-Proszę, to może być coś ważnego.
-Dobra.-odsuwa się ode mnie.-Ale spróbuj wygadać, że tutaj jestem, a pożałujesz.-piorunuje mnie wzrokiem, na co ja kiwam posłusznie głową.
-Halo?-odbieram komórkę.
-------------------------------------------------------------------------------------

-Harry, przepraszam, ale..-nim się orientuje jego imię ucieka niespodziewanie z moich ust.
-Harry?-chłopak uśmiecha się złośliwie.-powiedz mu, ze ma do ciebie przyjechać, bo musicie pogadać.
  Kręcę przerażona głową i nie chce, żeby się spotkali.
-Harry, muszę kończyć!-rozłączam się szybko, nie dając dojść mu do słowa.
-Dlaczego tego nie zrobiłaś?-mówi, zaciskając szczękę.
Nie odpowiadam, próbując przybliżyć się bardziej do blatu.
-Powiesz mu, że ma oddać mi tę pieprzoną kasę, jasne?!-wrzeszczy.
-Harry nie musi oddawać ci tych pieniędzy. Nawet z tobą nie przegrał. To zupełnie tak, jakbyś bał się stawić z nim jeszcze raz na wyścig, bo wiesz, że to on wygra.
Naprawdę żałuję swoich słów, ponieważ chłopak uderza mnie z całej siły w policzek, który od razu zaczyna mnie strasznie piec!
Chwyta mocno moją twarz i odwraca w swoją stronę.
-Jeżeli tego nie zrobisz, to naprawdę pożałujesz. Zniszczę ci życie, skarbie.
Zaciskam mocno usta, słysząc jego słowa.

Harry
Gdy podjeżdżam pod dom Olivii, dostrzegam Jake'a. Pierdolony śmieć!
-Co tu robisz?-mówię z pogardą.
-Byłem u twojej dziewczyny, stary.-uśmiecha się złośliwie.-Niezła jest, ale strasznie uparta.
Przyciskam go mocno do ściany.-Co od niej kurwa chciałeś?
-Nie zjawiłeś się na wyścigach. Moja kasa..-wyciąga dłoń, a ja śmieje się.
-Nie dostaniesz jej.-zaciskam pięści na jego koszulce i jeszcze mocniej przyciskam jego ciało do budynku.
-Poprosiłem Olivię, by z tobą pogadała. Myślę, że jak da ci dupy, to się zrozumiemy.
Zaciskam mocno pięść i uderzam Jake'a prosto w brzuch, on jęczy z bólu i upada na kolana, a z jego ust wylewa się krew.
Pochylam się nad nim i mocno zaciskam palce na jego podbródku, podnosząc i oglądając ten beznadziejny widok.
-Jeżeli jeszcze raz się kurwa do niej zbliżysz, to pożałujesz.
-Zrozumiałeś?
-Zrozumiałem-bełkocze i wyrywa swoja twarz z mojego uścisku, plując krwią.
-Cieszę się.-wstaje i idę do domu Olivii, wchodząc bez pukania. Gdy idę do kuchni, Olivia odwraca się, przestraszona.
-Wszystko w porządku, kochanie?-pytam, bardzo dobrze znając prawdę. Jestem ciekaw tylko, czy mi ją powie.
-Tak, jest okay. Po prostu.. po prostu się przestraszyłam. Dlaczego przyjechałeś?
-Gdy rozmawialiśmy przez telefon, brzmiałaś na przestraszoną, coś się stało?
-Nie, wszystko w porządku.-uśmiecha się delikatnie, a ja śmieję się, zdenerwowany.
-Dlaczego to przede mną ukrywasz?-podchodzę do niej i opieram się dłońmi o blat, nie pozwalając jej uciec.
-Co ukrywam?-szepcze.
-To, że był u ciebie Jake, ten pojebaniec, który chciał ode mnie kasę.
Olivia opuszcza wzrok, a ja zauważam coś fioletowego na jej policzku. Podnoszę jej podbródek i odwracam twarz dziewczyny, by móc lepiej się temu przyjrzeć.
-Czy on cię uderzył?-pytam z narastającym zdenerwowaniem.
Olivia nie odpowiada.
-Czy on cie kurwa uderzył?-pytam ostrzej, na co ona się wzdryga.
-Tak..-odpowiada cicho.
-Nie zamierzałaś mi tego powiedzieć, prawda?

 Olivia
 -Nie zamierzałaś mi tego powiedzieć, prawda?
Ton jego glosu sprawia, że mam ochotę zapaść się pod ziemię lub rozpłakać.
-Przecież wiem, że byłbyś wściekły.
-A teraz nie jestem?!-krzyczy przeraźliwie głośno, wiec zaciskam oczy.
-Wolałaś cały czas trzymać to przede mną w tajemnicy?! To, że cię uderzył?! Nie miał prawa cie kurwa dotykać!
-Harry..-błagam go, by przestał.
-Próbuję cię chronić, wiesz?! Za każdym razem kurwa!
Gdy nie przestaje krzyczeć, sama nie wiem co robić i pod wpływem przerażenia uderzam go mocno z otwartej dłoni w policzek.
Harry  odrzuca głowę w bok, a gdy odwraca ja z powrotem w moja stronę, dostrzegam jak z jego wargi płynie stróżka krwi.
  Spogląda na mnie mroźnym wzrokiem i podnosi dłoń, a ja zamykam oczy, z myślą, że również chce mnie uderzyć, lecz on zaciska mocno palce na moim podbródku i przyciska twardo swoje wargi do moich. Odpycham go od siebie, ponieważ metaliczny posmak krwi na moich wargach naprawdę mnie przeraża, lecz Harry wsuwa mocno swój język w moje usta i przyciska mnie do siebie. 
Gdy oddala się ode mnie, spoglądam na niego przerażona i wymijam go. Gdy wchodzę do łazienki spoglądam na swoje odbicie w lustrze i dostrzegam na swoich wargach krew, zaczynam przeraźliwie obmywać je wodą. Krew zaschła na moich ustach, wiec, gdy widzę na nich czerwona barwę, jedyne co przychodzi mi do głowy to wziąć kąpiel.
Podczas, gdy ja próbuję się bardzo dokładnie umyć, Harry wchodzi do łazienki.
-Harry!-zakrywam ciało dłońmi.
-Nie przesadzaj.-przewraca oczami.
  Spogląda na mnie przelotnie.-Możesz się umyć, nie będę patrzył.
Wiedząc, że raczej nie zamierza wyjść, kontynuuje kąpiel. Wychylam głowę za kabinę i szukam ręcznika, który chwilę później podaje mi Harry.
-Dzięki.
Zakrywam się nim dokładnie, a Harry opiera się dłońmi o mebel i obserwuje swoje odbicie.
-Czego chciał od ciebie Jake?
-Powiedział, że mam porozmawiać z tobą o jakichś pieniądzach.
Harry spogląda na mnie.
-Co mu powiedziałaś?
-Raczej nie miałam ochoty się z nim wtedy kłócić.
-Wiedziałem.-śmieje się sarkastycznie.
-Co?-szepcze.
-Nigdy nie umiesz nikomu odpyskować, zupełnie tak, jakby każdy mógł zaplanować za ciebie resztę twojego życia. Pewnie byś się zgodziła, co?-podchodzi do mnie.
-O co ci znowu chodzi?-mocniej ściskam w dłoni ręcznik.
-Przestań taka być, do cholery!-jego zimny ton głosu sprawia, że na moim ciele pojawiają się ciarki.
-Gdy jeszcze raz cię odwiedzi, to powiedz mu, że swoje sprawy ma zgłaszać do mnie.-mówi spokojniej, wpatrując się we mnie.
-Powinnaś była powiedzieć mi o tym, że cię uderzył.-drąży temat.
-Harry..-wzdycham przeciągle.-Było, minęło.
-Kurwa..Ty chyba sobie ze mnie żartujesz. On cię uderzył, Olivia! Nie miał kurwa prawa tego robić!
-Przepraszam.
Harry śmieje się nerwowo.-Co?
-Przepraszam.
-Przepraszasz mnie?-unosi brew.-On uderzył ciebie! Jestem po prostu wkurwiony, że nawet nie chciałaś mi o tym powiedzieć! Powinnaś była to zrobić! Jak mam cię chronić, gdy znacznie mi to utrudniasz? Kurwa..
Chcę wyjść spod prysznica, ale Harry oplata mnie w talii i pomaga to zrobić, stawiając na zimnych kafelkach i ciągle przyciskając mnie do swojego ciała.
-Tylko błagam, nie rozmawiaj z nim o tym.-unikam jego wzroku.
-Jaką rozmowę masz na myśli?-unosi brew, uśmiechając się, a ja podnoszę na niego swój wzrok, słysząc to pytanie.
-Nie rób mu krzywdy.
-Nie rób mu krzywdy?-powtarza.
-Harry.. dobrze wiesz, że takie coś..
-Niczego nie załatwia?-dokańcza za mnie.
-Niczego nie załatwia.-powtarzam.
-Załatwia bardzo dużo, skarbie. Odwiedzę go sobie i pogadam z nim, a wtedy przyznasz mi rację.-jego ochrypły głos szepcze do mojego ucha.
-Nie rób tego.
-Dlaczego nie miałbym?
-Harry..-próbuję go od siebie odepchnąć.-Wszystko pogarszasz.-gdy wiem, że wcale nie panuję nad sytuacją i Harry zrobi, co będzie chciał, zaczynam panikować i łzy szczypią mnie pod powiekami.
-Spokojnie, skarbie.-całuje mnie w bok głowy-Wszystko będzie w porządku, wiesz? Wystarczy, że więcej nie będziesz ukrywała przede mną czegoś takiego. Chcę cię po prostu chronić.



poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 20

Spoglądam na niego, ale gdy dostrzegam, że cały czas się we mnie wpatruje, odwracam wzrok. Wczoraj naprawdę przeraziłam się, że Harry posunie się do czegoś gorszego.
-Spójrz na mnie.-podnosi swoją dłoń i przenosi ją na mój podbródek, odwracając moją twarz w swoją stronę.
  Nie mogę nic na to poradzić i wzdrygam się, gdy pochyla głowę i przyciska mnie delikatnie do siebie.
-Nie skrzywdzę Cię.-gładzi mnie delikatnie po policzku, wpatrując się we mnie.
-Zaufaj mi, w porządku?-kiwam głową, a Harry przyciska swoje ciepłe wargi do moje czoła. .
-To ostatnia rzecz jaką chciałbym zrobić.

                                                                                                        ***
  Gdy siedzimy razem w kuchni, panuje pomiędzy nami dziwna cisza, ale do mojej głowy na szczęście wpada pewna myśl, która pozwala mi ją przerwać.
-Harry, wiesz, że muszę wracać do domu, prawda?-zwracam się do niego.
-Pamiętasz o czym kiedyś rozmawialiśmy? Sądzę, że powinnaś wytłumaczyć sobie parę rzeczy z Twoją mamą.-opiera się przedramionami o blat i obserwuje mnie.
Kręcę tylko głową, przypominam sobie o tym co kiedyś mi powiedział i mam nadzieję, że moja mama będzie miała na to jakieś sensowne wytłumaczenie.
 W kuchni rozbrzmiewa dźwięk dzwoniącego telefonu, więc Harry podchodzi i odbiera go.
-Będę musiał odwieźć Cię do domu prędzej. Dzwonili z siłowni, muszę tam być za godzinę.
-Och.. w porządku.
-Chciałaś zostać dłużej?-uśmiecha się szeroko.
-Nie.. po prostu.. po prostu wszystko ok.-uśmiecham się i wstaję pospiesznie.
 Harry przyciska mnie do blatu i sadza na nim.
-Wiesz, jeżeli masz ochotę, mogę zadzwonić do nich i powiedzieć, że jestem zajęty. Dla Ciebie wszystko, piękna.
 Uśmiecha się zadziornie, a ja teraz chyba nabrałam ochoty na to, by wrócić do domu.
-Nie..Nie trzeba. Spotkam się z przyjaciółkami, jest ok.
-Dobra. Jak chcesz.-mówi, ale nadal jest rozbawiony.

                                                                                                      ***
-Harry...-marudzę.-Błagam, zatrzymajmy się gdzieś, jestem głodna.
-Olivia.. Zaraz będziemy na miejscu.
-Rozsadza mi żołądek!-burzę się, wiercąc na siedzeniu.
-No dobrze już, dobrze.
-Na co tak w ogóle masz ochotę, hm?-chodzi za mną po sklepie.
-Sama nie wiem, ale chce mi się też pić.
-O matko..-przekręca oczami i opiera się o ścianę.-Tylko błagam Cię, nie chcę spędzić w tym sklepie reszty dnia, okay?-pyta, gestykulując.-Więc wybierz sobie coś i jedziemy.
-Dobrze, dobrze.-podaję mu butelkę wody i uśmiecham się, rozbawiona.
 Harry poszedł gdzieś, a ja stoję nad wszystkimi batonikami i słodyczami, zastanawiając się, co wybrać.
-Wzięłaś coś?-szepcze mi do ucha, na co ja się wzdrygam.
-Nie rób tak..-mówię, gdy staje obok mnie.
-Przepraszam..-udaje skruszonego.
 Przekręcam oczami i wracam wzrokiem na słodycze.
-Chyba wybiorę żelki.
-Nie lubię ich.-komentuje Harry.
-Ale to ja jestem głodna!
-Tym to się chyba nie najesz.-mówi, obracając w swojej dłoni paczkę, która przy niej wydaje się malutka.
-Co z tego? Weźmy dwie paczki.-uśmiecham się.
 Obserwuje mnie, nie odpowiadając.
-Oj no! Nie bądź taki!-burmuszę się.
-Nie krzycz, jesteśmy w sklepie.-marszczy czoło, zwracając mi uwagę.
-Proszę..
-Dobra.
-Dzięki.-uśmiecham się szeroko, po czym sięgam po jeszcze jedną paczkę żelek.

-Wiesz co?-pytam Harry'ego, wkładając sobie do buzi żelka.
-Hm?
-Alex się Ciebie boi.
-Ty też.
 Jestem zdziwiona jego odpowiedzią.
-Wcale nie! Ja nie mam problemu ze zbliżeniem się do Ciebie.-odpowiadam urażona i wpycham sobie do ust kolejnego żelka.
-Przecież jej nie zjem, niech nie przesadza.-obserwuje dokładnie drogę.
-Harry! Bądź poważny!-krzyczę, rozsypując żelki.
-Olivia..błagam Cię, nie w samochodzie.-zerka na porozrzucane słodycze.
-Sorki..-próbuję je pozbierać, na co Harry wywraca oczami.
-Staraj się być dla niej miły, ok?
-Nawet nie miałem szansy nie być.-odpowiada.
-Harry! Spraw, żeby przestała się Ciebie bać!
-Wróżką nie jestem, z Tobą mi się to jeszcze nie udało.
Prycham na jego niedojrzałą odpowiedź i siadam prosto, patrząc na drogę.
-To nie ona widziała Cię pod wpływem alkoholu..
 Harry spogląda na mnie.
-Nie będę Ci się z tego tłumaczył. Mówiłem już, że nie musisz się mnie bać.
-Chodzi mi po prostu o to, że masz zachowywać się normalnie względem niej.
-Obiecuję.
 Jestem zdziwiona jego uległością, ale chyba zdał sobie sprawę z tego, że nie odpuszczę.
-Dziękuję.-daję mu buziaka w policzek.

-No, wyskakuj. Jesteśmy na miejscu.
-Ok.
-Zadzwonię do Ciebie później, sprawdzić czy wszystko w porządku, okay?
-Ok.-uśmiecham się.
 Wychodzę z auta, ale Harry zatrzymuje mnie.
-Halo?-woła mnie.
 Odwracam się w jego stronę.
-Nie pożegnałaś się ze mną.-mówi.-Wiem, że może nie jestem zbytnio romantyczny, ale jednak cenię sobie małe gesty.
 Uśmiecham się szeroko i kręcę głową. Staję na palcach i wtulam się w jego szyję.
 Chcę odejść, ale on znowu mnie zatrzymuje.
-To było miłe, ale jednak bardziej liczyłem na całusa.
Przekręcam oczami. Harry chwyta mnie w talii i przyciska swoje wargi do moich.
-To było lepsze.
 Śmieję się z jego uwagi.
-Widzimy się jutro, piękna.
-Pa.-uśmiecham się do niego i kiwam, widząc jak przechodzi na drugą stronę ulicy, wspinając się do auta.

                                                                                                        ***
  -Cześć, Alex. Masz ochotę się dzisiaj spotkać?
-Olivia, kochana! Jak długo nie spędzałyśmy czasu tylko razem! Oczywiście, że tak! To co? Na zakupy?
-Na zakupy.-śmieję się.
-Dobra, przychodzę do Ciebie o 13:00,ok?
-Jasne.
-Fajnie! Do zobaczenia!
-Paa.
Rozłączam się i kładę telefon na blacie, dostrzegając obok kartkę z wytłumaczeniem, dlaczego mama jest nieobecna w domu, no cóż, to nawet dobrze. Będę mogła to przemyśleć i ustalić sobie to, co będę chciała jej powiedzieć.
Gdy ktoś puka do drzwi, staram się jak najszybciej do nich podejść i otwieram je.
-Tak?-przekrzywiam głowę w bok, dostrzegając twarz, której nigdy jeszcze nie widziałam.
-Hej.-chłopak uśmiecha się, lustrując mnie spojrzeniem.
-Mogę Ci w czymś pomóc?-pytam zmieszana jego obecnością. Chłopak wydaje mi się bardzo pewny siebie, co jeszcze bardziej zagęszcza atmosferę pomiędzy nami.
-Tak się składa, że tak.-uśmiecha się figlarnie.-Jesteś dziewczyną Harry'ego?
-Ja..nie..znaczy tak.-próbuję jakoś się wymigać, ponieważ wiem, że chłopak nie ma dobrych zamiarów. Mam nadzieję, że jeżeli dowie się, iż jestem dziewczyną Harry'ego, to odpuści, lecz jest całkiem inaczej.
-To ułatwia sprawę.
Napiera otwartą dłonią na drzwi, sprawiając, że ja nie mam wystarczająco siły, by je zamknąć, więc muszę odsunąć się o znaczną odległość, by nie zostać przez nie uderzona.
-Harry ostatnio strasznie namieszał. Chciałem pogadać z nim twarzą w twarz, ale skoro pojawiłaś się ty, to sądzę, że ta sprawa wyjaśni się szybciej, niż się tego spodziewałem.-przybliża się do mnie, a ja odsuwam się od niego jak najdalej mogę, aż w końcu dotykam plecami ścianę.
-Nie bój się, skarbie.-śmieje się.-Jeżeli uważnie mnie posłuchasz, to skończy się to bez większych zadrapań.
Przybliża się do mnie jeszcze bardziej, przyciskając swoje ciało do mojego i opierając dłonie po obu stronach mojej głowy.
-Twój chłopak miał stawić się na wyścigach, by się ze mną ścigać, a po przegraniu oddać mi kasę. Nie zrobił tego. A wiesz co kurwa zrobił?-śmieje się sarkastycznie.-Po wszystkim zadzwonił do mnie i powiedział, że kończy z tym gównem.
  Cieszę się, że Harry z tym skończył.
-Co ja mam z tym wspólnego?-bełkoczę.
-Wiesz, skarbie..Wydaje mi się, że Harry cię posłucha. Jesteś jego słabym punktem.-jego niebieskie tęczówki skanowały głęboko mój wzrok, nieco mnie pesząc.
-Powiesz mu ładnie, by oddał mi kasę, a wtedy mu odpuszczę.
-Dlaczego po prostu sam tego z nim nie załatwisz?
-Bo ty kochanie zrobisz to lepiej. Ciebie posłucha.
Kładę dłonie na jego klatce piersiowej i odpycham go od siebie, bezskutecznie.
Otwiera usta, by coś powiedzieć, ale przerywa, gdy słyszy dźwięk telefonu. Wpatruje się we mnie, nie reagując na niego.
-Mogę odebrać?-pytam zmieszana.
-Nie.
-Proszę, to może być coś ważnego.
-Dobra.-odsuwa się ode mnie.-Ale spróbuj wygadać, że tutaj jestem, a pożałujesz.-piorunuje mnie wzrokiem, na co ja kiwam posłusznie głową.
-Halo?-odbieram komórkę.

--------------------------------------------------------------------------------
Umm..standardowo PRZEPRASZAM!
 Wydaje mi się czasami, że The Scream jest nudne, nieciekawe i strasznie przewidywalne.. Mam czasami takie ,,załamki'', że z dnia na dzień sądzę, iż jest to głupie. :c
 No w każdym razie. Wolicie krótkie i częściej, czy długie i raz na jakiś czas? Bo teraz mam gości, 31 miałam urodziny i jakoś nigdy nie mam czasu, a rozdział jest w roboczych już od bardzo, bardzo dawna! Dzisiaj dopracowywałam tylko końcówkę. ; ) No więc wolicie, gdy mam rozdział napisany (krótki) i mam go dodać, czy napisać dłuższyy? :))
DOBRANOC! ☺☻♥♥

         

niedziela, 25 stycznia 2015

Fear :)

http://fear-ff.blogspot.com/

Mam nadzieję, że chociaż trochę usprawiedliwi to moją nieobecność. :c
Szablon by S1K