-Olivia.-mina Bradleya staje się poważna.
-O co chodzi?
-Co masz na policzku?-pyta, a Justin wzrok z telewizora przenosi na mnie.
-To nic takiego.-odpowiadam i uśmiecham się.
-Olivia..?-dopytuje.
-Bradley, nie martw się, nic się nie stało, okay? Możemy już obejrzeć film?-pytam spokojnie.
-Ok.-odpowiada.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie mam pojęcia, dlaczego tak się przejął. Niby zasinienie jest jest dość widoczne, no ale..
Justin włącza film i otula mnie ramieniem, a ja usadawiam się wygodniej na kanapie.
[...]
Po 45 minutach oglądania, poczułam, że robię się naprawdę zmęczona i powieki zaczynają mi opadać. Jak to możliwe? Przecież przespałam dzisiaj cały dzień!
-Mała?-Justin szturcha moim ramieniem.
-Tak?-szepce i unoszę głowę próbując na niego spojrzeć, ale moje oczy dosłownie same się zamykają!
Justin śmieje się.-Chłopaki, my się zbieramy, bo mała zasypia.
-Spoko.-odpowiadają rozbawieni.
Chłopak bierze mnie na ręce i zanosi do pokoju, kładąc na łóżko i zajmując miejsce obok mnie.
-Przespałaś dzisiaj cały dzień, Kochanie.-śmieje się i głaska mnie po policzku.
Uśmiecham się lekko, a Justin pociera swoim nosem o mój i całuje delikatnie w usta.
-Wiesz, że jesteś dla mnie ważna?-pyta leżąc twarzą bardzo blisko mojej i wpatrując mi się w oczy, jednoczenie zakładając mi pasmo włosów za ucho.
Co?..
-Tak nie powinno być, Justin. Bardzo dobrze o tym wiesz.
-Wiem, ale teraz jesteś moja, mała.-dziwnie się czuję, słysząc te słowa.
Przewracam się na plecy i zastanawiam nad jego słowami.
Ma racje. Teraz jestem z nim.. A co dalej?
-Chyba mnie zmieniasz-szepcze Justin.
-Słucham?-zaciekawiona odwracam twarz w jego stronę.
-Chyba mnie zmieniasz, Olivia. Nie zauważyłaś? Przez Ciebie jestem taki... czuły.-złącza brwi, i udaje jakby to było coś obrzydliwego.
Śmieję się.
-Jesteś straszna.-kładzie głowę na mojej piersi.
Oj..
Nie wiem dlaczego, ale po prostu nie mogę się powstrzymać i zatapiam dłoń w jego włosach.
-To chyba nic strasznego, Justin.-droczę się z nim na temat tego, co powiedział wcześniej.
-Mała, jestem w mafii. Bezuczuciowy sukinsyn. Tak postrzegają mnie inni, i wolę by tak pozostało.-zamykam moją małą dłoń w swojej i splata nasze palce.
Co to ma oznaczać?..
-Jak miło..-mruczy, gdy bawię się jego włosami.
Uśmiecham się pod nosem.
Teraz jest przyjemnie. Nikt z nas nic nie mówi, i tak po prostu leżymy, a ja z czasem zasypiam.
[...]
Gdy się budzę, Justina nie ma obok mnie. Wychodzę z łóżka i kieruję się w stronę łazienki, załatwiając swoje potrzeby. Świetnie! Od prawie dwóch dni chodzę w koszuli Justina..
Gdy wychodzę, dostrzegam.. Pete'a. Co on tutaj robi?!
-Oo. Witaj, Kochanie. Długo się nie widzieliśmy, prawda?-uśmiecha się figlarnie i zmierza w moją stronę.
-Dlaczego okłamałeś Justina?-pytam niepewnie, cofając się.
-Posłuchaj skarbie, wszyscy wierzą mi.. Nie Tobie.-uśmiecha się złośliwie- kto uwierzyłby takiej nieśmiałej dziewczynce, jak Ty?
Uderzam plecami o ścianę, a Pete chichocze.
-Kumpluję się z Justinem od lat, i potrafię to wykorzystać. Kto wie, może i to ja będę tym, który za jakiś czas przejmie tę mafię po Justinie, i to ja będę szefem. A wtedy już się nie wywiniesz.-łapie mój podbródek i podnosi go, lustrując mnie spojrzeniem. Patrzę na niego, a jego twarz wyraża dziwną złość. Dlaczego?
Odwracam głowę, wyswobadzając ją z jego dłoni.
-Nie byłabym tego taka pewna..-patrzę na niego.
Śmieje się i przybliża się do mnie jeszcze bardziej.
-Czego nie byłabyś pewna, skarbie?-uśmiecha się zadziornie.
-Tego, że to Ty przejmiesz tę mafię. W ogóle do niej należysz?-podnoszę brwi, i zadziwia mnie moja odwaga.
-Nie, Kochanie. Należę do innej mafii. Równie niebezpiecznej.-uśmiecha się.
-Więc co robisz tutaj?
-Wraz z Justinem handlujemy..-przerywa.-..dziewczynami.-podnoszę brwi i zamieram. Justin mi o tym mówił.. ale przez to, że teraz mówi mi to Pete, reaguję dziwną paniką. Chwila! Co z Alex?!
Pete sięga do tylnej kieszeni, a ja zaczynam się obawiać o to, co tak histerycznie próbował w niej schować.
-Co zrobiliście Alex?-pytam niepewnie, obserwując bacznie jego ruchy. Mężczyzna wyciąga z kieszeni.. nóż, i przygląda się mu z dziwnym zaciekawieniem, co daje mi do zrozumienia, że Pete jest naprawdę nieobliczalny..
Uśmiecha się dziwnie i jedną ręką odsłania mój brzuch, przykładając do niego nóż. Nawet nie zauważyłam, kiedy odpiął mi koszulę!
-Alex umila czas pewnemu miłemu Panu, skarbie.-uśmiecha się figlarnie i zbliża się do mnie, a ja zaczynam panikować, czując na sobie zimny, ostry nóż.
Umila czas?!
Nie odzywam się ani słowem i odwracam twarz.
Chwyta moją twarz w swoje dłonie.-Myślę, że pod tą niewinnością kryje się dziewczyna, której również mogłoby się to spodobać, nie sądzisz?-uśmiecha się figlarnie, a mnie przechodzą dreszcze.
Znowu wyrywam się z jego dotyku i odwracam twarz.-Nie. Myślę, że nie.-szepce.
Pete śmieje się.
-Nie mogę uwierzyć, że Justin Cię jeszcze nie pieprzył.-uśmiecha się dziwnie, po czym przyciąga mnie do siebie, a ja zamieram, czując lekkie szczypanie na brzuchu, co oznacza, że nóż wbił mi się w niego tworząc niby nieszkodliwą ranę.-Jesteś dziewicą, skarbie?-uśmiecha się figlarnie.
Co?! Rozszerzam lekko oczy. Jak mógł zadać tak osobiste pytanie?!
-Myślę, że to moja sprawa.-odwracam twarz. Przecież nie powiem mu, że zostałam już zgwałcona!
-Uznam to za ,,tak''.-śmieje się.
Znowu ujmuje moją twarz w swoje zimne dłonie.-Cieszę się, że będę pierwszy, kochanie.-uśmiecha się, a mnie przechodzą dreszcze.
Pete zaczyna całować moje usta, a ja kładę swoje dłonie na jego torsie i próbuję go odepchnąć, ale moje starania na nic się nie zdają.
-Przestań..-udaje mi się otworzyć usta, gdy Pete odrywa się od nich przenosi się na szyję.
-Daj spokój, mała.-patrzy na mnie ze..złością? Dlaczego?- Jesteś już dużą dziewczynką, powinnaś przeżyć swój pierwszy raz.-mruży groźnie oczy.
-Mam 16 lat!-burzę się.
-Wystarczająco..
Co?!
Znowu wpija się w moje usta i kładzie dłoń, na tyle mojej głowy, przyciskając do siebie.
Znowu próbuję go od siebie odepchnąć, ale na marne.
Niespodziewanie drzwi otwierają się, a Pete odskakuje ode mnie zdezorientowany.
Dostrzegam w nich Bradleya, i po prostu mam ochotę wskoczyć mu w ramiona.
-Pete..-patrzy na niego zły.-Co Ty kurwa odpierdalasz?!- Brad patrzy się na mnie, a następnie wściekły przenosi wzrok na Pete'a.
Ocieram łzy.
-Ta mała suka się do mnie dobierała!-otwieram usta w szoku. Jak może?!-Najlepiej będzie, jeżeli Justin sprzeda ją do burdelu, bo widocznie lubi się puszczać.-patrzy na mnie z udawaną odrazą.
Przechodzą mnie dreszcze.-Słucham?! Chciałeś mnie zgwałcić!-łkam.
-Masz bujną wyobraźnię, skarbie.-uśmiecha się sztucznie.
Niczym małe dziecko uciekam z płaczem do łazienki i zamykam się w niej. Siadam na kafelkach i podciągam kolana do brody.
-Olivia!-krzyczy Bradley, dobijając się do drzwi.-Otwórz.
-Zostaw mnie samą!-łkam żałośnie.
-Olivia..-wzdycha.-Otwórz drzwi.-mówi spokojniej, ale ja ani drgnę.
-Nie zachowuj się jak dziecko, Olivia.
Odchylam głowę i opieram ją o białą ścianę. Po chwili decyduję się jednak otworzyć. Przekręcam kluczyk i otwieram je, widząc przed nimi zatroskanego Brada. Podchodzi do mnie pospiesznie, ściera moje łzy i przyciska do swojego ciała, a ja wybucham płaczem.
-Co tam się właściwie stało, Olivia?-pyta po chwili i odsuwa się lekko ode mnie.
Podnoszę zapłakaną twarz i spoglądam na chłopaka.
-On chciał mnie zgwałcić.-mówię, gdy mój oddech się uspokaja.
-Kurwa..-szepce i przyciska mnie do swojego ciała.
Przez ramię Brada dostrzegam Justina, który wchodzi do pokoju. Niezłe wyczucie czasu!
Mruży dziwnie oczy i łączy brwi.-Co się dzieje, Stary?-zwraca się do Brada.
-Chyba musisz bardziej pilnować Olivii, bracie.-oddala się ode mnie.
Justin podchodzi do mnie i chwyta moją twarz w swoje dłonie, a ja zamykam oczy i czuję, jak moje mięśnie się spinają. Jak Pete mógł to zrobić?!
-Co się stało, Skarbie?
Nie odpowiadam i kręcę głową, dając mu do zrozumienia, że nie chcę mu tego tłumaczyć. Po prostu się w niego wtulam i zauważam Brada, który spogląda na mnie niepewnie. Podnoszę kąciki ust, dając mu do zrozumienia, że wszystko jest w porządku. Odwzajemnia ten gest i wychodzi z pokoju.
-Wszystko dobrze, mała?-pyta Justin.
Potakuję głową.
-Powiesz mi chociaż co się stało?
-Nie chcę..
Justin wzdycha.
-Chciałbym wiedzieć co się dzieje, Kochanie.-podnosi mój podbródek.
-Po prostu..Ja..-zaczynam się plątać.. Kurczę!-Pete przyszedł tutaj bo...-zacinam się.
-Olivia.-Spogląda na mnie spod byka.-Ile razy mówiłem Ci, że jeżeli się Ciebie o coś pytam, to masz mówić prawdę, tak?
Jest wkurzony.
-Pete chciał mnie zgwałcić.-mówię cicho. Justin usłyszał to na pewno, bo zmrużył dziwnie oczy.
-Co kurwa?
Odwracam głowę.
-Widzisz.-spoglądam na niego.-Nie wierzysz mi, prawda?
Justin nie odpowiada, tylko przeciera twarz dłońmi i wychodzi z pokoju. Kolejne łzy spływają po moich policzkach, podchodzę do łóżka i siadam na jego krańcu.
Dlaczego mi nie wierzy? Dlaczego każe mi mówić prawdę, a potem nagle wątpi w moje słowa?! To chore.
Odwracam głowę i widzę Justina, który opiera się o framugę drzwi z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
Podchodzi do mnie, klęka i kładzie swoją dłoń na moim policzku, intensywnie się we mnie wpatrując.
-Przepraszam Cię, Kochanie.
Łączę brwi.
-Brad powiedział mi wszystko.
Spuszczam wzrok.
-Pete to sukinsyn.-zaciska szczękę.-Powinienem był Ci uwierzyć.
Nie odpowiadam. Justin wpatruje się we mnie, wypalając mi tym dziurę w ciele.
Ta... Powinien był.
-Justin?-mówię, gdy coś sobie uświadamiam.
-Tak, mała?
-Co z Alex?-pytam niepewnie, bo nie wiem, jak zareaguje.
-Alex zachowała się bardzo niegrzecznie, skarbie.-widzę dziwny błysk w jego oku.
Zaczynam panikować w obawie o moją przyjaciółkę.
-Justin.-czuję, jak łza spływa mi po policzku.-Co jej zrobiliście?-łkam.
-To na co zasłużyła.-ściera ją, a ja odwracam twarz, brzydząc się jego dotyku.
-Co ona takiego zrobiła, by tutaj trafić?!-burzę się i patrzę na Justina, lecz obraz rozmazuje się przez łzy, które cisną mi się do oczu.
-Nie unoś głosu, Olivia!-Jak zawsze..-Zrobiła coś, czego nie powinna była. Proste!-Jest wkurzony i to, że ona cierpi nie wywiera na nim żadnego wzruszenia. Co za człowiek!
-Więc jeżeli nie chcesz skończyć, tak jak ona, to radzę Ci nieraz trzymać język za zębami, skarbie.-patrzę na niego, a on jest nieźle wkurzony i zamierzam się już nie odzywać, tylko opuszczam głowę.
-Zależy mi na Tobie, ale...-unosi mój podbródek-Jeżeli zrobisz coś nieodpowiedniego, to nie zawaham się. Zapamiętaj to, Kochanie.-lustruje moje oczy spojrzeniem.
Po jego słowach przechodzą mnie dreszcze.
Justin wstaje energicznie i wychodzi z pokoju, a ja zostaję w nim sama.
Bardzo boję się o Alex. A co jeśli to ja wpakowałam ją w to całe błoto, z którego nie można się wydostać? Bardzo bym tego nie chciała..
Zamykam oczy, oddychając głęboko i próbując odsunąć od siebie wszystkie negatywne myśli, i zamienić je na te pozytywne. Przecież jest szansa, że się stąd wydostanę, prawda? Przecież Harry obiecał mi, obiecał, że mnie uratuje.. A mimo to siedzę tutaj te pieprzone 2 tygodnie!
Nagle wybucham płaczem i zaczynam się trząść. Wchodzę pod pierzynę i zakrywam się nią po same uszy, jakby miała chronić mnie przed całym złem tego świata. Nagle coś sobie uświadamiam! Przecież mam telefon! Boże! Miałam go cały czas w spodniach! Wygrzebuję się z łóżka i idę do łazienki. Na jednej z szafek zauważam moje zguby. Podchodzę, biorę je w dłonie i przyciskam do klatki piersiowej, dziękując Bogu. Wyciągam z tylnej kieszeni telefon komórkowy i co się okazuje?! Jest zalany! Szlak by to! Zdejmuję obudowę, z której wypływa woda i ochlapuje nią całą podłogę. Choleraaa! Co teraz?! Biorę pierwszy lepszy ręcznik, który podsunie mi się pod dłoń, i wycieram nim małą kałużę wody.
-Olivia!-krzyczy Justin.
Cholera!
Wstaję, wieszam ręcznik i pospiesznie chowam telefon z powrotem do tylnej kieszeni.
Gdy wracam do sypialni, zauważam Justin, który kurczowo trzyma Alex za ramię. Posiniaczone.. ramię. Ma rozciętą wargę i zasinienie na czole.
Otwieram usta ze zdziwienia i chcę do niej podejść, ale Justin jest szybszy i zanim wykonuję krok, on już chwyta mnie w talii i odsuwa jeszcze dalej od mojej przyjaciółki.
Przygniata mnie do ściany.-Wiesz co, Kochanie?-uśmiecha się ironicznie.-Śmieszna sytuacja.-śmieje się, a ja złączam brwi, ponieważ Justin zachowuje się o niebo dziwnie..
Nic specjalnego.
-Alex znalazła się tutaj, ponieważ pewien koleś postanowił nam ją sprzedać. Tak po prostu.
-Nie rozumiem..-szepce.
-Nie rozumiesz?!-opiera się nagle dłońmi po bokach mojej głowy, a ja zaciskam usta i wzdrygam się.
Przybliża swoją twarz bardzo blisko mojej.-Twoja przyjaciółka-zerka w jej stronę.-jest dziwką.
-Nie.-macham przecząco głową.-Nie wierzę Ci.-szepce ledwo dosłyszalnie.
Justin podnosi brwi.
-Cóż, to bardzo źle, skarbie. Ponieważ wszystkie dziewczyny, które trafiają do nas, pracowały jako striptizerki, i pokazywały to i owo niektórym facetom.
Odwraca się w stronę Alex-Nie przyznasz się swojej przyjaciółce, że lubisz się puszczać?
-Justin.-szepce i łapię go za ramię.
-Nie wpierdalaj się, Olivia.-spogląda na mnie spod byka, a ja od razu milknę.
Nigdy na mnie nie przeklął, więc to daje mi do zrozumienia, że teraz jest naprawdę zdenerwowany.
-Nie przyznasz się, że robiłaś to za pieniądze?-powoli do niej podchodzi.
Patrzę w oczy Alex, a one wyrażają niepokój, strach.. smutek.
-Przepraszam..-udaje mi się wyczytać z jej warg.
Zamykam oczy i czuję, jak pierwsze fale łez spływają po moich policzkach. To jest chore.. On jest chory.
Chwyta dziewczynę brutalnie za podbródek i podnosi go.
-Miej chociaż odwagę się przyznać!-wrzeszczy na nią, a ja nawet nie próbuję jej pomóc. Dlaczego?
Dlaczego brakuje mi odwagi ochronić przyjaciółkę, na której tak mi zależy? Przecież jest jedyną tak bliską mi osobą tutaj!
Nic nie robię, stojąc jak ten słup. Czuję tylko łzy spływające mi po policzkach.
-Ona przez Ciebie cierpi!-odwraca jej podbródek w moją stronę, by na mnie spojrzała.
Nie, Justin. Cierpię przez Ciebie.
-Zostaw ją!-nareszcie reaguję i podbiegam do Justina, ignorując to, że moje nogi są, jak z waty. Kładę dłonie na jego plecach, by odpuścił.
-Wierzę Ci, tylko proszę zostaw ją!-łkam.
Justin odwraca się w moją stronę i podnosi mój podbródek.
Spogląda mi głęboko w oczy.-Jesteś taka nieposłuszna.-ścisza głos, wpatrując się we mnie.-Mam nieraz ochotę przywalić Ci w tę Twoją twarzyczkę, byś zrozumiała wreszcie, kto tu rządzi.-przybliża się do mnie, a ja zamieram.-Nie jestem słodkim chłopcem, skarbie. Nie będę głaskał Cię po głowie, gdy Ty wyskoczysz mi z jakimś numerem. Tu panują pewne zasady. Jeżeli Ty będziesz wreszcie posłuszna, to ja będę dla Ciebie milszy. Nie pyskuj i nie sprzeciwiaj się, jasne?-podnosi brwi.
-Jasne..-spuszczam wzrok.
Między nami panuje dziwna cisza i czuję się z nią krępująco. Gdy telefon Justina zaczyna dzwonić i chłopak wychodzi z pokoju, dziękuję w duchu.
Podchodzę do Alex.
-Wszystko w porządku?-unoszę lekko kąciki ust, ale zapewne wychodzi z tego jakiś grymas.
-Tak.-wpatruje się we mnie.-Słuchaj. Przepraszam, że...-nie daję jej skończyć.
-Alex..daj spokój. To nie jest ważne. Jeżeli robiłaś to, bo musiałaś, nie mam do tego nic, okay? Nie martw się tym teraz, serio.-jedna łza spływa mi po policzku.
Alex przytula mnie mocno, po czym uśmiecha się do mnie lekko.
Jej uśmiech znika, gdy kładzie dłoń na moim policzku i odwraca moją głowę, dotykając mojego siniaka.
-Jak Ty to znosisz?-mówi ze smutkiem w głosie, nawet nie pytając, kto to zrobił. Cóż, na pewno nietrudno jest się tego domyśleć..
-Jakoś daję radę.-znowu próbuję się uśmiechnąć, pocierając lekko jej ramię.
-Możemy się stąd wyrwać, Olivia.
Rozszerzam oczy.
-Alex! Nie!-macham energicznie głową.-Nie, nie ma mowy! Nie wiesz, do czego zdolny jest Justin. To są gangsterzy, zrozum.-łkam.-Nie narażajmy się, i błagam nie proś o to nigdy.-zamykam oczy, wzdychając.
-W porządku, Olivia.-teraz to ona pociera przyjacielsko moje ramię.
-Chodź.-mówię do niej i chwytam jej nadgarstek, sadzając ją na łóżku. Wyciągam z szafki maść.
-Na początku będzie piekło.-upominam ją.
Dziewczyna potakuje.
-Ale wiesz, że nie musisz, prawda?-unosi brwi.
-Ale chcę.-unoszę lekko kąciki ust.
Wsmarowuję delikatnie maść w jej czoło i widzę, jak na twarzy dziewczyny pojawia się grymas. Chichoczę cichutko pod nosem. Jak dobrze jest mieć ją przy sobie!
Resztki maści wycieram odruchowo o moje udo, na którym chwilę później pojawia się zaczerwienienie.
-Kurczę.-marudzę pod nosem.
Alex zaczyna się śmiać, a ja patrzę na jej rozbawioną minę spod ukosa.
-Tak Cię to bawi, hmm?-uśmiecham się przyjacielsko.
Odwracam głowę w stronę drzwi, gdy słyszę, jak trzaskają. Widzę Justina, który zmierza w naszym kierunku. Najpierw spogląda na maść, która leży obok mnie, a potem na mnie, następnie wzrok przenosząc na Alex.
-Przepraszam za przerwanie Wam zabawy dziewczynki, ale muszę zabrać Alex.-mówi ironicznie.
-Po co?-szepce.
-Mamy klienta..-mówi to tak po prostu.
Chwyta mocno dziewczynę za nadgarstek i ciągnie ją za sobą, a ja odruchowo wstaję i kieruję się w ich stronę.
-Justin!
Odwraca się energicznie w moją stronę i widzę, jak złość buzuje w nim i przybliża swoją twarz niebezpiecznie blisko mojej.
-,,Nie sprzeciwiaj się''-powiedział to tak, jakby chciał przypomnieć mi to, o czym rozmawialiśmy kilkadziesiąt minut temu.
Widzę, jak Justin zaciska szczękę, więc nie odzywam się więcej i siadam na krańcu łóżka spuszczając głowę.
-Słusznie.-odzywa się.
Po chwili czuję, jak moja ręka staje się mokra przez łzy, które na nią kapią. Korzystając z okazji, że Justin wyszedł udaję się do łazienki, znowu wyjmując ze spodni telefon, oglądając go. Cudownie!
Jeżeli Justin go znajdzie, na pewno pożałuję..
Wchodzę do kabiny i biorę orzeźwiający prysznic. Opieram dłonie o kafelki i próbuję się uspokoić. Zdecydowanie za dużo jak na jeden dzień..
----------------------------------------------------------------------
Heej, miśki! <3 Więc kolejny rozdział jest! Mam nadzieję, że się podoba! Czekam na komentarze! (MOTYWUJEMY! :) )
KOCHAM WAS! <3
----
11
Awww ja ciebie też xD
OdpowiedzUsuńNo i nadal się nie doczekała Harry'ego :c Smutno mi :(
No ale mamy przed sobą tyyyyyle rozdziałów !!
To weeny :* I do nn
Ciemność :*
No widzisz! :) Nie mamy ,,tyyyyyle'' rozdziałów ;/ Mamy TYYYYYYYYYYYYYYYYLE <3 :D A rozdział się spodobał? :) Mam nadzieję, że tak! :O No to dziękuję i paaa <3 :)) Chciałam dodać Harry'ego do tego rozdziału, ale nastąpiły komplikacje xd No to dzięki, dzięki <3
Usuń