wtorek, 14 października 2014

Rozdział 15

     Słyszę, jak Justin wstaje z łóżka i podchodzi do mnie. Czuję jego oddech na swoim ramieniu.
                                                                   -Justin...
                  On tylko poprawia ramiączko mojego biustonosza i całuje w ramię.
-Justin, nie..- odsuwam się od niego i ubieram jego koszulkę. Dlaczego pachnie tak bardzo.. nim?
Podchodzę do łóżka i kładę się na nim. Po chwili czuję, jak łóżka lekko ugina się za moimi  plecami, i jak Justin oplata mnie ramionami, a dłoń wkłada pod bluzkę, gładząc mój brzuch.
                                           -Juustin..-przewracam oczami.
                                   -Dobranoc, kruszynko.-całuje mnie w szyję.
                                                                -Dobranoc.
    ---------------------------------------------------------------------------------------
                                                                       Olivia
  Otwieram leniwie oczy, czuję się naprawdę zmęczona... A na dodatek Justin napiera na mnie całym ciałem.
-Justin-szepce i potrząsam lekko jego ramieniem.
-Justin-powtarzam głośniej, gdy chłopak nie reaguje.
 Nadal nic.
Cudem wyswobadzam się z jego uścisku.
-Zostań, Kochanie.-nagle oplata mnie ramionami, gdy chcę wyjść z łóżka.
 Boże.. To krępujące.
-Justin..-marudzę.
-Cii..-chowa twarz w zagłębieniu mojej szyi, przyciskając mnie do swojego ciała.
 Jezuuu..
-Ładnie pachniesz, skarbie.-czerwienię się.
 Naprawdę chciałabym wrócić do domu. A jeżeli to niemożliwe, to chociażby do Harry'ego...
-Nie wstydź się, maleńka.-śmieje się Justin.
 Czy naprawdę ta cała sytuacja go bawi? Jestem przyciśnięta do ciała obcego mi faceta, i to nie jest komfortowe..
 Justin wkłada dłoń pod moją bluzkę i delikatnie gładzi plecy. Ja tylko mocniej się w niego wtulam, by nie musieć na niego patrzeć.
 Kompletnie go nie rozumiem. Nieraz jest delikatny, a za moment potrafi zdenerwować się o byle co..
-Justin..-odzywam się niepewnie, i kładę dłonie na jego torsie. Nagle moje serce zaczyna wybijać nieregularne rytmy..
-Cii..-zdejmuje moją dłoń z jego torsu i kładzie ją na jego szyi.
Całuje moją szyję, a ja w tym momencie czuję, że nic nie mogę z tym zrobić.
 Moje serce bije bardzo szybko i w tym momencie modlę się o to, by ktoś przerwał Justinowi, bo nie chcę żeby to zaszło za daleko. Zresztą nie wiem do czego zdolny jest Justin, i nie chcę tego wiedzieć...
 Tak strasznie chciałabym, by ktoś teraz wszedł do pokoju i..
-Bieber, jesteś nam potrzebny.-słyszę nagle czyiś głos.. Dzięki Bogu..
 Justin odrywa się ode mnie i spogląda najpierw na mnie, a potem na tego kogoś. Nie zamierzam się ruszać.
-Serio stary, akurat w tym momencie?-podnosi brwi.
Chyba raczej całe szczęście, że w tym momencie...
-Sory stary, to pilne.
-Za pół godziny.-odpowiada pewnie Justin.
 Decyduję się odwrócić głowę, i napotykam wzrokiem Jamesa..
 Szepce niesłyszalnie, by mi pomógł, a ten spogląda na mnie niepewnie, by potem znowu spojrzeć na Justina.
-Stary, to cholernie ważne..
 Justin nie odpowiada, tylko łapie mnie za podbródek i odwraca moją twarz w swoją stronę.
-Zaraz przyjdę.-odpowiada, nadal wpatrując się we mnie.
 Czyżby zauważył, że szeptałam coś do Jamesa?
 Gdy drzwi zamykają się, przełykam ślinę. Dlaczego on sobie poszedł?!
-Niestety, ale muszę się zbierać, maleńka.-pociera swoim nosem, o mój i totalnie mnie tym zaskakuje.
 Opiera się przedramionami po bokach mojej głowy, spanikowana podnoszę się na łokciach, ale Justin przybliża swoją twarz do mojej, zamieram.
-Teraz muszę wyjść, a Ty bądź grzeczna, skarbie.
  Wpija się nagle w moje usta, i językiem gładzi moją dolną wargę, cicho mrucząc, po chwili całuje mnie delikatnie.
 Jestem na tyle spanikowana, że nie mam pojęcia co robić.
 Mężczyzna odsuwa się ode mnie i uśmiecha się szeroko, po czym puszcza do mnie oczko i wychodzi z pokoju.
 Boże!
Opadam na łóżko głośno wzdychając.
Justin jest na tyle nieobliczalny, że musiałabym się naprawdę postarać, by go rozgryźć..
Chwilami miły chłopak, który podbiłby serca miliony dziewczyn, a chwilami agresywny facet, który budzi strach nie tylko we mnie.. Z tego co opowiadał mi Harry, Justin jest z mafii. Agresywny, wybuchowy.. Chwila! A co z oznaczeniem mnie?! O nie, nie, nie, nie!
 A jeżeli to o tym teraz rozmawiają?! Nie chcę tego!
 Pojedyncza łza spływa po moim policzku. Zamykam oczy, próbując się rozluźnić, a po chwili zasypiam.
                                                             [...]
Czuję, jak ktoś głaska mnie po policzku, nie otwieram oczu, jestem strasznie zmęczona.
 -Kochanie..-słyszę nad sobą głos Justina, więc otwieram powoli powieki.
 -Hej..-zaczyna.
 Wzdycham ciężko.-Hej.
 -O co chodzi? Hej, mała? Zawiesiłaś się.-patrzy na mnie zdziwiony.
 -Umm.. Nieważne.
 -Powiedz mi.-nalega.
 -Nie, Justin. To naprawdę nic takiego.
 -Olivia.-spogląda na mnie dziwnym spojrzeniem.
 Spuszczam głowę.
 -Nie chcę być oznaczana..
 Justin podnosi mój podbródek, i widzę, jak złącza brwi.
 -Oznaczana?
 -Tak, oznaczana..
 -Kto Ci to powiedział, maleńka?
 -Och.. Niech zgadnę, Harry?
  Nie odpowiadam.
 -Olivia..
 -Tak.
 -Skarbie, nie masz się czego obawiać. Tutaj oznaczamy tylko dziewczyny, które sprzedajemy do burdelu..
 Rozszerzam oczy.
 -To jest okropne, Justin.
 Przekręca oczami.
-Może i dla Ciebie tak, Kochanie. Ale dla nas to biznes, a dziewczynom, które sprzedajemy nie dzieje się zbytnio krzywda.
 -Jak możesz tak mówić?
 -Taka prawda, okay?! Te dziewczyny to dziwki, Olivia!
 Odwracam głowę czując, jak łzy niespodziewanie napływają do moich powiek.
 -Przepraszam, mała.
 Chwyta moją twarz w swoje dłonie i spogląda mi prosto w oczy.
 -Nie będziesz ani oznaczana, ani sprzedawana do burdelu. Nie stanie Ci się krzywda, dobrze?
 -Boisz się?
 Po co o to pyta?..
Spuszczam wzrok, i czuje, jak Justin podnosi moja twarz, nadal trzymając ja w swoich dłoniach.
 -Olivia..Boisz się?
Łzy spływają mi po policzkach, a Justin ściera je kciukami.
 -Tak..-przecież i tak musiałabym mu odpowiedzieć..
 -Przestraszyłaś się przeze mnie?
 Macham potakująco głową.
 -Och, Kochanie.
 -Nie zrobię Ci krzywdy.-opiera swoje czoło o moje, patrząc mi prosto w oczy. Rzeczywiście, trochę się uspokoił.
Wzdycham ciężko i zamykam powieki.
-Jesteś głodna?-gładzi mnie po policzku.
-Tak.
Justin wstaje i podaje mi dłoń, a ja splatam nasze palce.
Schodzimy w stronę kuchni, z której zauważam chłopaków, siedzących w salonie.
-Hej, mała.-odzywa się James.
-Hej.-uśmiecham się.
Odwracam głowę w stronę Justina, ale kieruje ja znowu w kierunku chłopców, zainteresowana tym, co słyszę.
-Zadzwoń do Pete'a, i spytaj się, co z Alex, Stary.-James zwraca się do Bradleya.
-Nie ma problemu.
Alex? Pete? Błagam, bym nie znała tych osób!
-Hej, Olivia..-Justin zwraca moja uwagę.
-Tak?-patrzę na niego.
-Pytałem, na co masz ochotę.-podnosi brew.
-Umm..przepraszam.
-Nad czym myślisz?
-Nieważne.
-Olivia...-podnosi mój podbródek.
-Justin, nieważne, okay?
-Jak tam sobie chcesz..
-To na co masz ochotę?
-Nie wiem, płatki?
-Okay.
-To ile za nią chcą?-pyta James.
-250.-odpowiada Bradley.
-Tylko tyle?-prycha chłopak.-Jest aż taka brzydka?
-Tego nie wiem, stary. Ale możemy sprzedać ją za 4 razy więcej.-uśmiecha się figlarnie Brad.
Boże! Nawet on taki jest? No tak.. w końcu jest w mafii, czego ja się spodziewałam?...
-No cóż. Bieber będzie pewnie zadowolony.-śmieje się James.
Bradley prycha-On ma Olivię. Znasz go, w życiu z niej nie zrezygnuje.
-No tak-uśmiecha się pod nosem.-Nasza mała Olivia.
-Proszę.-słyszę, jak Justin stawia obok mnie miseczkę.
-Dzięki.-odpowiadam cicho.
-Wszystko w porządku, Kochanie?
-Tak, jasne.-uśmiecham się lekko.
Justin wpatruje się chwile we mnie, a potem informuje mnie, że zaraz wróci i wychodzi z kuchni.
Zabieram się za jedzenie płatek, gdy czuję, że mój żołądek zaraz eksploduje.
Odstawiam pusta miseczkę do zmywarki, siadam na krześle i wsłuchuję się w rozmowę chłopaków.
-Mamy pewna dziewczynę na oku, Stary.-zwraca się James do Justina-jest trochę przestraszona, ale sprzedają ja za niska cenę.-uśmiecha się figlarnie.
Justin podnosi brwi-Jakoś nie mam ochoty na kupno lasek.-spogląda w moje stronę-Chodź do mnie, skarbie-wyciąga dłoń w moja stronę, a ja zaczynam  panikować i nie ruszam się z miejsca-Śmiało, kochanie.-uśmiecha się do mnie uroczo. Wstaje niepewnie i zmierzam w stronę Justina. Siadam obok niego, a oczy wszystkich skierowane są na mnie, odwracam wzrok. Justin otula mnie ramieniem i czuje się z tym dziwnie, a jeszcze bardziej, gdy całuję mnie w skroń.
-Stary, jest mały problem.
Justin przeciera twarz dłońmi.-o co chodzi, James?
-Ta dziewczyna już tutaj jedzie..
-Kurwa! Dlaczego robicie coś bez mojej zgody?!-klnie Justin, a ja aż podskakuje.-Przepraszam, kotku.
Widzę, jak odpala papierosa. Proszę, tylko nie to..
-Chcesz?-pyta, podsuwając mi pod nos to świństwo.
-Nie...-odsuwam głowę.
Śmieje się, a ja widzę, jak reszta chłopaków również zaczyna palić.
-Daj spokój, chce, żebyś się rozluźniła, mała.-puszcza do mnie oczko, i kladzie moje nogi na swoich kolanach. Nie mam teraz nawet jak uciec, cudownie!
-Ale ja nie chce..
Justin zaciąga się głęboko, po czym wpija się w moje usta i wpuszcza w nie dym.
Zasłaniam je, bo o mało co, bym się nie udusiła!
-Widzisz, to przyjemne.-uśmiecha się figlarnie.
-Nie Justin, to wcale nie jest przyjemne!
-Nawet się nie zaciągnęłaś, Kochanie.-odnoszę wrażenie, ze Justin jest jakiś inny po tych papierosach.
-I nie mam zamiaru.
  Chłopak zaciąga się i wypuszcza dym prosto na mnie. Zamykam oczy.
-Juustin...-odwracam głowę-proszę Cię, przestań.
-To spróbuj-wyciąga do mnie dłoń z papierosem.
-Ale ja nie chcę!
Wyszukuje wzrokiem ratunku, ale wszyscy są już tak zjarani, że prawie zasypiają!
Po raz kolejny wpuszcza w moje usta to ohydztwo!
-Odpręż się.-szepcze mi do ucha.
  Przybliża się twarzą coraz bliżej mojej, a ja zamieram, i nie mam pojęcia, co robić! Justin całuje mnie, co dziwne, delikatnie. Ale mimo to, czuję, że to nieodpowiednie, przecież on mnie porwał! Kładę swoje dłonie na jego torsie, i próbuję go od siebie odepchnąć. Nagle słyszę, jak ktoś energicznie otwiera drzwi, Justin zdezorientowany odsuwa się ode mnie i zauważam, jak ktoś wpycha do mieszkania dziewczynę, której twarz jest cała we krwi. Boże!
  Zasłaniam usta dłonią, i korzystam z sytuacji, że Justin jest całkowicie zdezorientowany i podbiegam do tej dziewczyny. Klękam obok niej i podnoszę jej podbródek i to co zauważam totalnie mnie zaskakuje. Jezu!
-Alex..-zamieram. Jak ona się tutaj znalazła?! Niespodziewanie łzy napływają do moich oczu, gdy widzę, jak bardzo poharatana jest..
-Wstawaj, suko!-krzyczy na nią olbrzym.
-Przestań!-odpycham, go, a przynajmniej próbuję, gdy widzę, jak szarpie Alex.
-Olivia!-podbiega Justin i chwyta mnie w pasie, odciągając od dziewczyny.
-Puść mnie!-krzyczę na niego.
Czuje, jak Justin zanosi mnie do pokoju.
-Proszę, puść mnie.-szlocham, nie mając już siły krzyczeć.
Stawia mnie na podłodze, a ja odwracam się w stronę drzwi, i próbuję uciec, ale Justin chwyta mnie w pasie i uniemożliwia to.
-Spokojnie.
Szarpie się.
-Olivia uspokój się!-wrzeszczy na mnie zły, a ja zaprzestaje jakichkolwiek ruchów, i z bezsilności pozwalam mu przycisnąć moje ciało do jego.
Gdy słyszę stłumiony krzyk Alex, zaciskam pięść na koszuli Justina, i szlocham, nie mając już nawet siły się ruszyć.
-Spokojnie.-głaska mnie po głowie.
  Ujmuje moja twarz w swoje dłonie, i spogląda mi prosto w oczy.
Zamykam je, bo zaczynają mnie szczypać.-Olivia, popatrz na mnie..-otwieram powoli powieki-skąd znasz te dziewczynę, Kochanie?
-To moja przyjaciółka, Justin.
Nie odpowiada, tylko głaska moje policzki kciukami, i ściera z nich łzy.-Nie płacz.-przyciska mnie do siebie.
Zamykam powieki, i zaczynam chwiać się na własnych nogach.-chcesz iść spać?-pyta. Skąd ta nagła troska?
-Tak..
-Justin..obiecaj mi, ze nie zrobicie jej krzywdy.
-Skarbie, nie wiem czy...
-Justin.. Błagam Cię-znowu zaczynam płakać.
Przytula mnie.
-idź spać, dobrze? Zaraz wrócę, kochanie-podnosi moja głowę i delikatnie całuje w usta.
Wychodzi z pokoju, a ja kładę się do łóżka i zamykam oczy, próbując zasnąć. Nie mam pojęcia, co o tym myśleć.. Jak Alex tutaj trafiła?
-Olivia-Justin wchodzi do pokoju.
-O co chodzi?-szepce i wstaje do pozycji siedzącej.
-Zgadnij, co powiedział mi Pete.-siada na krańcu łóżka.
-Co takiego?-łączę brwi.
-że Alex znalazła się tutaj z tego powodu, ponieważ zakapowałaś jej na nas, a biedna, zamiast zgłosić sprawę policji, wmieszała się w te sprawę i wzięła wszystko w swoje ręce.-wydyma dolną wargę udając skruszonego.
-Serio, skarbie?-mówi ironicznie- Chciałaś nas zgłosić na policję? Miałbym przez Ciebie kłopoty, malutka.
-Ale ja nic jej nie mówiłam! Ani jej, ani policji. Przecież ja nawet nie wiedziałam o Twoim istnieniu!-co to wszystko ma znaczyć, do cholery?!
-Lepiej powiedz prawdę, Olivia.-patrzy na mnie zły-Czy powiedziałaś o nas policji?
-Przecież tłumaczę Ci, że nie!
-Nie unoś na mnie głosu, Olivia!
 Pff.
-To zrozum mnie wreszcie..-mówię spokojnie.
-Mam nie wierzyć Pete'owi?! Kumplujemy się od lat, kurwa!
-Zmyślił to, bo mnie nie lubi!-znowu zaczynam krzyczeć.
 Odrzucam głowę w bok, a po chwili czuję, jak policzek zaczyna mnie piec. Dlaczego mnie uderzył?..
-Mówiłem coś o unoszeniu głosu, Olivia.-Jak on mógł?.. Chwyta mój podbródek i odwraca w swoją stronę.-Czy powiedziałaś o nas policji?-pyta powoli, jakby mówił to do głupiej.
-Nie..
 Widzę, jak zaciska szczękę. Wychodzi z pokoju i trzaska drzwiami. Co to miało być?!
Opadam na łóżko i zamykam oczy, z nadzieją, że zasnę.
 Słyszę, jak drzwi się otwierają, i jestem niemal pewna, że to Justin. Spinam mięśnie, bo kilka minut temu naprawdę mnie przeraził. Kładzie się obok mnie i oplata ramionami.

                                                                [...]
 Ktoś głaska mnie po policzku, a ja otwieram powieki i zauważam Justina. Robię błąd odwracając głowę, ponieważ dostrzega zasinienie, które powstało na moim policzku, po uderzeniu Justina, które na pewno nie było delikatne.
 Przejeżdża po nim kciukiem-Skąd to masz?-serio?..
-Nieważne, Justin.
-Olivia, powiedz.
-Serio chcesz wiedzieć?-podnoszę się.
-Tak.
-To przez Ciebie, okay?
 Justin patrzy na mnie zdziwiony.
-Nie wiem, czy wczoraj coś wypiłeś, ale uderzyłeś mnie, bo...
-Bo?-pyta.
 Nie wiem, czy mam mu to mówić, ponieważ znowu może sobie coś ubzdurać.
-Olivia, bo?-dopytuje.
-Pete powiedział Ci, że powiedziałam o Was Alex, dlatego ona się tutaj znalazła.-spuszczam głowę.-Ale to nieprawda!-dokańczam pospiesznie.
 Justin złącza brwi.
-Przepraszam, nie chciałem Cię skrzywdzić, skarbie..- Dotyka dłonią mojego policzka. A ja odwracam głowę.
-Olivia, nie chciałem, dobrze?
Potakuję i spuszczam głowę.
-Posmaruję to maścią, okay?
Potakuję.
 Widzę, jak Justin podchodzi do szafki i wyjmuje z niej maść.
 Gdy dotyka nią mojego policzka, czuję, jakby on płonął. Odruchowo odsuwam go.
-Olivia.-wzdycha Justin.
-To pali..-marudzę.
-Wiem to, ale zaraz przestanie.
 Nie odwracam głowy.
-Olivia..
 Wzdycham i daję mu posmarować policzek. Na początku pali, jak diabli, ale później czuję przyjemny chłód.
-Lepiej?
 Nie mam pojęcia, skąd u niego to nagłe zainteresowanie..
-Tak.
 Widzę, jak Justin uśmiecha się.
-To dobrze.
-Idziesz obejrzeć z nami film?-pyta, odkładając maść.
-Film?-łączę brwi.
-Tak, film, Olivia.-śmieje się.
 Naprawdę nie wiem, co go tak rozbawiło..
-Umm..Jasne.-odpowiadam niepewnie.
 Błagam, oby nie było tam Pete'a.
-Nie martw się, Pete sobie pojechał.
 Podnoszę brwi ze zdziwienia. Skąd wiedział, o co mi chodziło?
-Skarbie, nawet głupi zauważyłby na tej Twojej ślicznej buźce przerażenie.-wydyma dolną wargę, śmiejąc się.
 Przewracam oczami.
-No chodź.-wyciąga do mnie dłoń.
 Sięgam po nią, a Justin splata nasze palce, i idziemy w stronę salonu. Zauważam chłopaków, którzy siedzą na sofach.
-Hej, mała.-zwraca się do mnie James, a ja uśmiecham się do niego.
-Jak tam z nią?-szepce do Justina.
 Nie, oczywiście, że tego nie słyszałam..
 Ale skąd u nich wszystkich ta nagła troska?..
-Alex to jej przyjaciółka, stary. Uwierzyłbyś?
-Co oglądamy?-staram się przerwać ich rozmowę.
-Horror.-przechyla się w moją stronę Bradley, i puszcza oczko.
 Rozszerzam lekko oczy.-Nie możemy po prostu obejrzeć jakiejś komedii?-pytam z nadzieją.
-Boisz się, skarbie?-odwraca się do mnie Justin i uśmiecha.
-Nie o to chodzi, ja po prostu.
-Boisz się.
-Nie, tylko..
-Boisz się.
-Justin!-żartobliwie szturcham go w ramię.
-To horror?-pyta.
 Patrzę na niego i wzdycham.-Niech Wam będzie.
Widzę rozbawione miny chłopaków.
-Olivia.-mina Bradleya staje się poważna.
-O co chodzi?
-Co masz na policzku?-pyta, a Justin wzrok z telewizora przenosi na mnie.
-To nic takiego.-odpowiadam i uśmiecham się.
-Olivia..?-dopytuje.
-Bradley, nie martw się, nic się nie stało, okay? Możemy już obejrzeć film?-pytam spokojnie.
-Ok.-odpowiada.

 
--------------------------------------------------------------------------
 Heej! :) Niemiła wiadomość :( Jestem strasznie chora. No... może nie strasznie, bo są o wiele gorsze rzeczy, obok których moja choroba to pikuś ;) Rzeecz w tym, że mam chory żołądek (tak podejrzewam) bo chce mi się wymiotować, i boli mnie brzuch. Także... resztkami sił dałam radę napisać dla Was ten rozdział. Miłego czytania! :)

 PS Zapomniałam dodać w poprzednim rozdziale (o czym przypomniała mi kochana Ciemność :)) ), że w zakładce ,,bohaterowie'' pojawiło się kilka nowych postaci! :) :) 
 Jeszcze raz miłego czytania, Moi Drodzy! :* <3 Kocham! :)

                                               ----
                                                11


2 komentarze:

  1. A no wiesz nie ma za co :*
    Tak mi się ten rozdział podoba że masakra !! Takie na początku " rzygam tańczą " ale to sprawia że jest sens tego rozdziału
    Ogłaszam wszem i wobec że cię po prostu kocham za ten blog !!!!
    Mam nadzieję że wyzdrowiejesz jak najszybciej i dodasz mi tu nn
    To do nn
    Ciemność :*
    PS: Najdłuższy komentarz od kond czytam blogi !
    Twoja Ciemność

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej <3 <3 Dziękuję Ci za ten komentarz, naprawdę! :) Mam nadzieję, że do zdrowia wrócę bardzo szybko, ale nawet teraz podczas choroby próbuję nieraz zajrzeć na bloggera i coś tam napisać :) :) Dziękuję jeszcze raz za te miłe słowa, i do następnego! :) KOCHAM! <3

      Usuń

Szablon by S1K