niedziela, 5 października 2014
rozdział 14 ;)
Wsiadam do samochodu, a Bradley patrzy się na moje nagie nogi z podniesionymi brwiami, później wzrok przenosząc na mnie.
Macham ramionami, i uśmiecham się do niego, po czym on zaczyna się śmiać.
Myślę, że zostaniemy bardzo dobrymi przyjaciółmi..
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
James, o ile dobrze zapamiętałam jego imię, odwraca się w moja stronę i znowu chichocze.. Ja przewracam oczami.
-Bradley?-Justin podnosi pytająco brwi.
-wygraliśmy wyścig -wzdycha-a James postanowił to oblać-śmieje się chłopak.
Opieram głowę o szybę, i rozmyślam. Ciekawe, co robi teraz mama.. i..Harry.
Telefon! Wyjmuję go z kieszeni, ale w ostatnim momencie rezygnuję i chowam go z powrotem.
Gdy dojeżdżamy chcę wyjść, ale Justin mnie zatrzymuje.
-Olivia. Oddaj telefon, mała...
-Ale..
-No już, oddawaj..-wyciąga rękę i porusza palcami, na znak, żebym oddała mu urządzenie.
Wzdycham i oddaję mu komórkę..
Czym prędzej wychodzę z auta, i wypatruję wzrokiem domu Justina. Całe szczęście zauważam Brada, który wchodzi do jakiegoś mieszkania, więc podążam za nim.
Wchodzę do domu, a Bradley zauważa mnie, i wskazuje palcem, aby do niego podeszła.
Wraz z nim siadam na kanapie, a on zaczyna rozmowę.
-Olivia, zdążyłem już rozgryźć, jaka jesteś. Jeżeli będziesz miała jakiś problem, to śmiało ze mną o nim porozmawiaj, okay?-uśmiecha się.
Waham się, i nie odpowiadam.
Bradley chwyta mój podbródek i podnosi go.
-Olivia..-uśmiecha się pocieszająco.
-Okay..-uśmiecham się do niego.
[...]
Justin wręcz wygania Bradleya z pokoju, siadając obok mnie i kładąc swa dużą dłoń na moim nagim udzie.
Odruchowo odsuwam je.
-Przestań.
Justin śmieje się.
-Czyżbyś się mnie bała?
Odwracam wzrok, ale jednoczenie staram się nie pokazywać mu, ze się go boje.
-Przestań udawać, że jesteś odważna, bo wszyscy bardzo dobrze wiemy, ze taka nie jesteś, skarbie.
W środku gotowało się we mnie. Jak on mógł mówić o mnie takie rzeczy, skoro w ogóle mnie nie zna?!
-W ogóle mnie nie znasz. Nie wiesz o mnie nic, więc proszę Cię, nie odzywaj się więcej.-mówię spokojnie i wstaję, chcąc udać się do Bradleya.
Justin ciasno łapie mnie za przedramię.
-Posłuchaj, mała.-patrzy na mnie wrogo-Nie jestem Harrym, i uwierz mi, jeżeli jeszcze raz się tak odezwiesz, to nie skończy się to dla Ciebie dobrze. Myślę, że się rozumiemy?
Na jego twarzy pojawia się ten złośliwy uśmiech, co zawsze.
Wyrywam się mu i uciekam w stronę korytarza, gdzie napotykam Bradleya i rzucam się mu w ramiona.
-Czy to właśnie ten moment, w którym chcesz ze mną porozmawiać?-zatapia nos w moich włosach i chichocze.
-Może..-wzdycham, ponieważ sama nie jestem tego pewna.
-Chodź.-odsuwa się i łapie mnie za dłoń, prowadząc do jego pokoju.
Siadam na łóżku, a Brad obok mnie.
-O co chodzi?
-Hmm... O Justina.
-Tak myślałem.-spuszcza głowę, jakby się nad czymś zastanawiał-posłuchaj-podnosi ją-Lepiej Ci radzę, byś nigdy się mu nie sprzeciwiała, ani nie pyskowała.
Ciężko to widzę.
-Justin jest naprawdę bardzo wybuchowy, i potrafi zrobić aferę z byle czego.
Wzdycham.
-Dlaczego to zrobił?
Chłopak podnosi brwi, w niezrozumieniu.
-Ach..-trzeźwieje-Były małe sprzeczki pomiędzy Harrym, a nim.
-Ale.. Co ja mam do tego?
-Znając Justina, zrobił to po to, by rozzłościć Harry'ego. I nie ukrywajmy, na pewno też mu się spodobałaś.
Nie ukrywajmy?
Czerwienię się i odwracam głowę, próbując to zakryć.
[...]
Bradley
Po naszej rozmowie Olivia zasnęła w moim pokoju. Szczerze? Uważam, że Justin to skończony idiota i egoista. Ale nie mogę nic z tym zrobić, bo jednak jest szefem gangu. Zresztą kumplujemy się, i nie chcę robić zamieszania. Patrząc tak na Olivię, nie mogłem oprzeć się, by nie pogładzić ją po policzku.
Olivia otwiera swoje zaspane oczy i patrzy na mnie.
-Nie śpisz?-pytam, trzymając dłoń na jej policzku.
Macha przecząco głową i uśmiecha się lekko.-nie mogę zasnąć.. Położysz się obok mnie? -pyta nieśmiało.
Patrzę się prosto w jej oczy- Jasne.-odpowiadam, po czym całuję ją w czoło.
Olivia
Dlaczego poczułam się z tym dziwnie?..
Zamykam oczy, i próbuję zasnąć, lecz czuję, jak Bradley ciasno oplata mnie ramionami.
Gdy powoli zaczynam zasypiać, słyszę głośny trzask drzwi.
-Bradley...-zaczyna..Justin.-Co kurwa?
O nie.
Rozzłoszczony podchodzi do łóżka, a ja w ostatniej chwili wstaję, i powstrzymuję go od tego.
-Nie, proszę! To moja wina, chciałam tylko z nim porozmawiać...-tłumaczę pospiesznie.
Justin zaciska szczękę, a następnie z siłą chwyta mnie za nadgarstek.
-Bieber!-odzywa się zdenerwowany Bradley.
-Z Tobą pogadam sobie później, stary.-Justin wskazuje palcem na Brada, po czym ciągnie mnie energicznie za sobą.
-Puść!-wrzeszczę, niemal bezgłośnie, gdy znajdujemy się na korytarzu.
Justin tylko mocniej zaciska uścisk.
Kurczę, bardzo boli.
Mężczyzna wpycha mnie do wnętrza pokoju, w którym panuje mrok. Słyszę, jak Justin podchodzi do mnie, po czym łapie mnie za nadgarstki i zaciska je w swojej pięści z moimi plecami.
Chwyta mnie za podbródek i podnosi go lekko, spoglądając prosto w moje oczy.
-Czy Ciebie naprawdę nie można nigdzie zostawić samej?-pyta rozzłoszczony.
-Bradley będzie miał przez Ciebie problemy, kotku-uśmiecha się złośliwie.
-Co chcesz zrobić?-pytam i próbuję się mu wyrwać, ale kończy się to tym, że zostaję jeszcze mocniej przyciśnięta do jego ciała.
-Myślę, że to nie Twój interes, mała.
-Nienawidzę Cię.-przerywam, łkając-Jesteś ostatnią osobą, którą chciałabym kiedykolwiek spotkać..
Płaczę, przypominając sobie, jakie było moje życie, zanim zdążyło wydarzyć się to wszystko.
-Czuję to samo, skarbie.-śmieje się.
Odpycham go od siebie z całej siły, która mi jeszcze została, i chcę wyjść z pokoju, ale Justin uniemożliwia mi to, oplatając swoje ramiona wokoło mojej talii.
-Gdzie się wybierasz?
-Zostajesz tutaj, skarbie.-chichocze.
-Puszczaj!
-Nie zamierzam.-uśmiecha się figlarnie.
Popycha mnie lekko na łóżko, ale ja wstaję z zamiarem wyminięcia go, lecz on znowu chwyta mnie w pasie, i po raz kolejny rzuca na łóżko.
-Siedź na tym pieprzonym łóżku, albo potraktuję Cię inaczej..-zaciska szczękę.
Krzyżuję ręce na piersiach i wzdycham, postanawiając zostać w pokoju.
-Grzeczna dziewczynka.-uśmiecha się cwanie.
Justin wyszedł z pokoju, czy on naprawdę myśli, że ja zostanę w tym pomieszczeniu? Nie mam zamiaru tutaj siedzieć, i czekać w strachu.
Muszę coś mu udowodnić, a jednocześnie samej sobie. Wolę żałować czegoś, co zrobiłam, niż czegoś, czego nie zrobiłam, i zastanawiać się przez resztę czasu, co by było, gdyby.
Podchodzę do drzwi i naciskam bezszelestnie na klamkę. No tak.. to jasne. Zamknął je.
Wsuwka! Wyjmuję jedną z moich włosów, i wkładam w zamek. Dzięki, Bogu... udało się.
Gdy znajduję się już na środku korytarza, dostrzegam cień, panikuję i uciekam w pierwsze lepsze pomieszczenie.
Zamykam za sobą drzwi i opieram o nie głowę, cichutko dysząc.
Odwracam się i napotykam Jamesa, który chwilę temu musiał wyjść spod prysznica. Całe szczęście ma na sobie ręcznik!
-Boże! Przepraszam Cię!-pospiesznie zakrywam dłonią oczy.
-Nie ma sprawy, mała..-śmieje się James.
-Jak Ty się tutaj znalazłaś, co?-pyta rozbawiony.
-Ja..Um..Pomyliłam pomieszczenia.
-Tak..Jasne..-chichocze.-To dlatego jesteś taka zmęczona?
Wzdycham z bezradności.
James wymija mnie, i podchodzi do drzwi po czym otwiera je, a mnie łapie za nadgarstek, ciągnąc za sobą.
-Co robisz?-pytam oszołomiona.
-Idę pokazać Justinowi, kogo znalazłem.-śmieje się.
-Co?
Moje ciało momentalnie staje się spięte, a ja stoję, jak wryta.
James podchodzi do mnie, i przerzuca mnie przez swoje ramię.
-Patrz, kogo tutaj mam.-stawia mnie na podłogę i popycha w stronę Justina.
-Kurwa-klnie pod nosem Justin.
Łapie mocno mój nadgarstek i ciągnie za sobą z powrotem do pokoju.
-Kazałem Ci tutaj zostać!
-Mówiłem, że, gdy nie zostaniesz, to będziemy rozmawiali inaczej.-uśmiecha się figlarnie, podchodząc do mnie.
Przewracam oczami, po czym cofam się.
Justin popycha mnie na podłogę, a ja ląduję na niej pupą. Au!
-Oszalałeś?
Justin śmieje się. Widzę, jak sięga po jakiś sznur i podchodzi do mnie.
-Co chcesz zrobić?-odsuwam się.-Justin, proszę nie!
-Spokojnie..-śmieje się.
Związuje mi ręce, a sznur przywiązuje do łóżka.
Chce przykleić mi taśmę klejącą na usta, ale ja odsuwam głowę.
Justin chwyta mój podbródek i przekręca moją głowę, przyklejając mi taśmę na usta.
Patrzę na niego smutnym, i jednocześnie zdziwionym wzrokiem.
-Ojej..-wydął dolną wargę, udając skruszonego.-Prawie poczułem wyrzuty sumienia. Proszę nie rób tak nigdy więcej, skarbie.-uśmiecha się złośliwie, po czym wstaje i wychodzi z pokoju.
Opadam plecami o łóżko. To nie jest normalne.
[...]
Głośny huk przebudza mnie. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam..
-Czyżby moja kruszynka zasnęła?- Justin po raz kolejny wydyma dolną wargę..
Przewracam oczami.
Klęka przy mnie, i chwytając za odstający kraniec taśmy, patrzy się prosto w moje oczy z dziwną...troską, odkleja mi ją powoli i delikatnie.
Justin kładzie dłoń na moim policzku, cały czas patrząc w moje oczy.
-Justin?
-Ciii..-kładzie wskazujący palec na swoich ustach.
Przybliża głowę do mojej, a ja dopiero teraz czuję od niego alkohol.
Odsuwam swoją twarz.
-Justin.. Jesteś pijany. Przestań, jutro będziesz tego żałował.
-Daj spokój, mała. Wypiłem tylko jedno piwo.-mówi, nie przestając zmniejszać odległości, która dzieli nasze twarze.
Moje serce bije z coraz większą szybkością, gdy czuje usta Justina, stykające się z moimi. Pocałunek jest delikatny, a ja kładę swoje nadal związane dłonie, na torsie Justina, i próbuję go odepchnąć, ale napiera na mnie.
Jedna łza spływa po moim policzku.
Justin odsuwa się ode mnie.
-Nie płacz.-gładzi mój policzek, kciukiem ścierając łzę.-Cholernie nie lubię, gdy to robisz, mała.
-To przestań taki być.-łkam.-Dobrze wiesz, że płaczę właśnie przez Ciebie.
Patrzymy się w swoje oczy, a Justin robi coś czego całkowicie się po nim nie spodziewałam. Powoli przybliża swoją twarz do mojej, całując mnie lekko w policzek.
Przez chwilę patrzy się na mnie, a następnie odwiązuje mi supły.
Masuję obolałe miejsca. Justin wstaje i ściąga spodnie.
-Co robisz?-patrzę na niego z boku.
-Kładę się, i Tobie też bym radził.
Wstaję i podążam w stronę drzwi.
-Nie sądzę.-odzywa się Justin.
Spoglądam na niego, a on macha kluczami.
Znowu zamknął drzwi.
-Wskakuj, mała.-klepie miejsce obok siebie.
Krzyżuję ręce.
-Nie pójdę spać w ubraniach.
-Weź sobie coś z mojej szafy.
Wyciągam pierwszą lepszą koszulkę.
-Odwrócisz się?
Gdy Justin nie robi tego, ja krzyżuję ręce.
Mężczyzna wreszcie zamyka oczy, a ja odwracam się do niego plecami, zdejmując bluzkę.
Słyszę, jak Justin wstaje z łóżka i podchodzi do mnie. Czuję jego oddech na swoim ramieniu.
-Justin...
On tylko poprawia ramiączko mojego biustonosza i całuje w ramię.
-Justin, nie..- odsuwam się od niego i ubieram jego koszulkę. Dlaczego pachnie tak bardzo.. nim?
Podchodzę do łóżka i kładę się na nim. Po chwili czuję, jak łóżka lekko ugina się za moimi plecami, i jak Justin oplata mnie ramionami, a dłoń wkłada pod bluzkę, gładząc mój brzuch.
-Juustin..-przewracam oczami.
-Dobranoc, kruszynko.-całuje mnie w szyję.
-Dobranoc.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Nie zgadniecie co :O Zapisałam wersję roboczą, wchodzę na bloggera, a tu ni ma rozdziału ;( Więc musiałam pisać połowę (trochę więcej) od początku :( Ale rozdział jest, mam nadzieję, że się cieszycie! :)) PS Proszę komentujcie poprzedni!! :((
Ja zmykam spaać :))) Miłej nocyy :*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Boże tak mi się zajefajnie go czytało ! Też tak miałam :/ Ale mi usunęli 3 rozdziały :c
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że za niedługo zobaczę nn !!
Pozdrawiam i weeny
Ciemność :*
Dziekuje! :* pisze wlasnie nn :) PS juz sie przestraszylam, ze nie zobacze Twojego komentarza :O Dzieki, dzieki, dzieki wielkie! <3
UsuńMiała byś nie zobaczyć MOJEGO KOM POD NN !?!? Ty przypadkiem nie masz temperatury ??
UsuńHahaha <3 <3
Usuń