piątek, 15 sierpnia 2014
Rozdział 12 :))
-Olivia!
Staję na jednym ze schodków.
-Tak?
Widzę, jak Harry staje przede mną
-Zapomniałem Ci powiedzieć, że syn mojego sąsiada ma 18-stkę, i jeżeli nie chcesz słyszeć hałasów do 3 nad ranem, to będziesz zmuszona spać ze mną.
Uśmiecha się do mnie cwanie, po czym odchodzi.
Odchylam głowę do tyłu i jęczę z niezadowoleniem.
Jestem ciekawa, czy mówi prawdę.
----------------------------------------------------------------------------
Dobra. Co mam zrobić? Hmm..Spanie z Harrym? Ten chłopak jest...strasznie, no właśnie, straszny.
Trudno. Do odważnych świat należy. Noo..przynajmniej tak niektórzy mówią. Ale sądzę, że mówią to ludzie, którzy są w sytuacjach takich, jak moja. Brzmi to dziwnie, bo ja tylko nie mogę się zdecydować, czy spać z Harrym, czy sama. Oczywiście wybrałabym tę drugą opcję, gdyby tylko nie ta osiemnastka. Co do trudnych wyborów. Chodzi o to, że strasznie boję się, o zachowanie Harry'ego. A co jeżeli nagle zmieni swoje nastawienie względem mnie? Strasznie się o to obawiam. Ale już tyle przeszłam, że mogę zaryzykować tę jedną noc.
,,Błagam, bym się nie myliła...''
Wchodzę do pokoju Harry'ego. Tego dużego..chyba największego w tym jego wielkim domu.
Okaaay. Już zaczynam panikować. A co jeżeli...
-Ooo. Jak miło.-przerwał moje rozmyślania Harry, wchodząc do pokoju.
Przewróciłam oczami.
Nadal stałam na środku pokoju. Harry podszedł do szafki, sprawdzając coś bodajże w telefonie, a ja położyłam się do łóżka.
Zamknęłam oczy, próbując zasnąć.
-Halo?
Rozmawia przez telefon?
-Co jest Ryan?
-Co kurwa?!
Błagam, tylko nie to..
-On?
-Skąd on wie o Olivii?!
-Jak to nie masz pojęcia?! Skąd on kurwa o niej wie?!
Nie podoba mi się to.
Wstaję z łóżka, i chcę uciec do pokoju gościnnego, aby nie czuć na sobie złości Harry'ego.
-Zaczekaj, Ryan.-widzę ukradkiem, jak odkłada telefon na szafę.
-Olivia, kurwa!
Zanim zdążę chwycić za klamkę, Harry łapie mnie mocno w pasie i rzuca z powrotem na łóżko, ja wyrywam się, więc on siada na mnie okrakiem, i łapie za ręce, przygwożdżając je po bokach mojej głowy. Ja nadal szarpię się i wyrywam.
-Przestań, kurwa!-warczy na mnie Harry, i ze złości mocniej zacieśnia uścisk na moich już poczerwieniałych z bólu rąk.
Z przerażenia, automatycznie przestaję się szarpać.
-Posłuchaj, kurwa. Justin, szef niebezpiecznego gangu, jedzie po Ciebie, więc jeżeli nie chcesz kurwa trafić w jego łapy, to lepiej mnie słuchaj. Nie wiem, skąd ten pieprzony psychopata o Tobie wie, ale chce Cię porwać.
Wytrzeszczyłam oczy.
Nagle słyszę jakiś hałas, który rozbrzmiewa pod domem Harry'ego. A potem dźwięk telefonu Harry'ego, który informuje go, że właśnie dostał..wiadomość.
Harry otwiera szerzej oczy, i z popędem schodzi ze mnie, łapiąc za komórkę.
Harry
Łapię za komórkę, a na niej widzę wiadomość od... Justina. Kurwa!
,,Mam nadzieję, że moja księżniczka już na mnie grzecznie czeka, Styles.."
Ignoruję jego sms i wyłączam komórkę. Gdy chcę to zrobić, nagle przychodzi kolejna wiadomość.
,,Na serio, Styles. Chcę ją kurwa widzieć, gdy przyjadę. I nawet nie waż się z nią uciekać. Znajdę ją, i skończy się to kurwa tragicznie..ale dla niej.''
Kurwa! Patrzę na Olivię, która siedzi na łóżku. Podchodzę do niej, i łapię ją mocno za nadgarstek.
-Harry!
-Przestań!-warczę na nią, mocniej zaciskając dłoń na jej ciele, i przyciągając ją lekko do siebie.
Patrzę jej prosto w oczy.
-Pieprzony Bieber właśnie napisał mi, że chce Cie widzieć, gdy przyjedzie. Więc z łaski swej przestań grymasić, i bądź grzeczną dziewczynką do chuja.
Olivia nie odzywa się, a ja ciągnę ją w stronę drzwi wyjściowych.
-Wsiadaj do samochodu, i schyl się. Nikt nie ma Cię widzieć, jasne?
Olivia macha potakująco głową, a ja daję jej kluczyki od auta.
Olivia
Wchodzę do samochodu i schylam się tak, by nikt mnie nie dostrzegł w jego wnętrzu. Jestem totalnie zbita z tropu. O co chodzi? Nie znam żadnego Justin'a, i poznać nie chcę. Błagam, tak strasznie się boję.. Łzy zaczynają zbierać się w moich oczach. Ja chcę zostać tutaj. Z paniki zaczynam się modlić. Nie chcę go spotkać. Proszę.. Tak bardzo się boję. Nagle Harry wchodzi do samochodu.
-Siadaj.-mówi.
Ja wstaję, i siadam na siedzeniu.
-Trzymaj komórkę. Gdy coś się stanie masz pisać lub dzwonić. Jasne?!
Patrzę na niego pustym wzrokiem.
-Jasne..
Harry podaje mi komórkę. MOJĄ. Nie mam pojęcia skąd ją ma, ale nie pytam.
-Harry, kto to Justin?
Jestem smutna, przybita, i wszystko co najgorsze w takich chwilach.
-Mówiłem.
Mówi cicho, zachrypniętym głosem, lecz słyszę w nim gniew.
Od ponad 30 minut jedziemy samochodem Harry'ego.
Przeraża mnie fakt, że gdyby nie to, że wyjechaliśmy, to już dawno temu wylądowałabym w ramionach tego..Justin'a. To mnie przeraża najbardziej. Jedna łza spływa mi po policzku.
I pomyśleć, że to wszystko przez jedną, głupią imprezę.
Widzę ukradkiem, jak Harry spogląda na mnie.
-Justin jest przywódcą gangu. Jednego z potworniejszego gangu w Anglii. Gdy jakaś kobieta trafi w ich łapy, traktują ją, jak swoją własność. Kurwa! Oni ją wtedy nawet oznaczają!
Otwieram szerzej oczy, które mieszają się ze smutkiem. Błagam, nie chcę do nich trafić.
-Poza tym, Justin jest dość wybuchowy.-wow, ma coś podobnego do Harry'ego..-Stał się taki, jak inni twierdzą, przez to, że miał złego ojca. Ale to nie był jego biologiczny ojciec. Był to facet jego mamy. Na początku wszystko było dobrze, ale potem on zaczął ją bić. Justin nie mógł nic poradzić. Wtedy zaczął chodzić na siłownię, pić i palić. Jednego wieczoru pobił tego faceta na śmierć. Potem jego mama zaczęła się go bać.
O nie. Błagam..boję się, boję się, boję się, boję się, boję się. Nie chcę, tak strasznie nie chcę go widzieć.
Na dodatek mój idealny nastrój podkreślił deszcz, który zaczął padać.
-Świetnie, po prostu kurwa świetnie.- dramatyzuje Harry.
-Gdzie masz zamiar jechać?
Pytam Harry'ego, nadal wpatrując się w szybę i patrząc, jak krople deszczu tworzą na niej zaciętą walkę.
-Nie mam pojęcia.. Kurwa!-krzyczy Harry.
-Mam.-mówi Harry, po piętnastu minutach jazdy.-Tam-wskazuje palcem, na stary i przerażający budynek.-Tam się schowasz i nie będziesz wychodziła, póki po Ciebie nie przyjadę.
-Tak, albo póki nie przyjedzie po mnie Justin.-mówię ze łzami w oczach.-nie chcę tam być sama, i nie wiedzieć co się stanie.
-A kto ma to kurwa wiedzieć?! Justin nie zna tej części miasta.
-Słyszałam, że jest strasznie bogaty. Ma pełno ochroniarzy, i ludzi do pomocy. Harry, oni na pewno mnie znajdą.
-A gdzie mam Cię zawieźć, co? Może do lasu?!-jest wkurzony.
-Słuchaj.-ociera twarz dłońmi-nie mamy wyjścia. Też się boję, i do kurwy nędzy nie wiem co robić, okay?!
-Ty?-macham głową, która zaczyna mnie już boleć od płaczu.
Harry patrzy na mnie, i zaciska szczękę, mocniej ściskając dłonie na kierownicy.
-Jesteśmy.-mówi-wysiadaj.
-Nie chcę tam iść.
Harry wysiada z samochodu, odwraca się i opiera się pięściami o siedzenie samochodu.
-Posłuchaj kurwa, nie chcę, żeby ten pieprzony psychopata Cię znalazł. Ty chyba też nie chcesz trafić w jego ręce, mam rację?
-Tak..
-Więc wysiadaj.
Wychodzę z niechęcią z samochodu, kierując się w stronę bardzo starego, jak mogę wywnioskować budynku. Przełykam gulę w gardle, ale dzielnie kieruję się prosto za Harrym. Wchodzimy do budynku, pustego budynku. Tupot naszych stóp rozbrzmiewa echem. Zmierzamy na pierwsze piętro. Ścian, na których była rozdarta farba, nie powstydziłby się żaden aktor horrorów. Ale ja nim nie jestem, więc to mnie tylko jeszcze bardziej przeraża.
Wchodzimy do jednego z pomieszczeń , i wtedy orientuję się, że był to psychiatryk. Ciarki przechodzą po moim ciele. Widzę plamy krwi na ścianach i jednym łóżku, na którym rozłożona jest już pożółkła pościel.
-Harry? Czy to był psychiatryk?
-Tak.
-Nie chcę siedzieć w tym pomieszczeniu.
Jedna łza spływa mi po poliku.
-Olivia-wzdycha-połowa pomieszczeń tutaj tak wygląda.
Harry patrzy na mnie i przyciąga mnie do siebie, tuląc.
-Dasz radę.-przerywa--Jesteś dzielną dziewczynką.-całuje mnie w skroń.
-Nieprawda.-kręcę głową-Strasznie się boję, Harry.
-Wiem to. Ja też się boję i nie chcę Cię zostawiać.
-Więc dlaczego ze mną nie zostaniesz?-łkam.
Harry odsuwa się i łapie delikatnie mój podbródek, podnosząc go i patrząc mi prosto w oczy.
-Bo gdybym ja tu został, to oznaczałoby to, że się poddałem.
Całuje mnie w czoło.
-Uważaj na siebie. Obiecuję, że zrobię wszystko, by po Ciebie wrócić.
Oddala się ode mnie z zamiarem wyjścia.
-Harry!
Odwraca się.
-A co z Tobą?
-Pojadę do domu i poczekam tam na nich.
-Co chcesz zrobić?-pytam cicho.
-Będę się bił.
-Nie.-wpadam w jego ramiona-błagam Cię, nie rób tego.
-A co mam zrobić, Olivia?-milknie-Nie musisz się o mnie bać. Jestem dużym chłopcem, dam sobie radę.
Przytula mnie mocniej, po czym po raz kolejny całuje w czoło.
-Obiecaj mi, że sobie poradzisz. Cokolwiek się stanie, Olivia.
Spojrzał mi prosto w oczy.
-Obiecuję.
Harry pocałował mnie lekko w usta, po czym odszedł.
Może i dobrze, że nic więcej nie mówił. Wtedy załamałbym się jeszcze bardziej.
I płaczę. Znowu.
Usiadłam w kącie przy drzwiach wejściowych, bym nie rzucała się w oczy, gdy ktoś będzie mnie szukał. Tak strasznie się boję...
*kilka godzin później*
Siedzę tu, godziny mijają, a Harry po mnie nie wrócił. Kolejna łza, łza, która razem ze mną ma nadzieję, że ktoś mi pomoże, wyciągnie z opresji. Ale prawda taka, że w tym momencie jestem sama. Sama jak palec.
-Kurwa!-słyszę głośny krzyk, i podskakuję z przerażenia. Ten głos z pewnością nie należy do Harry'ego..
Może to ten..Justin? Błagam, proszę, błagam, proszę. Tak strasznie się boję. Jeny, chyba to będzie moja regułka. Jestem tak strasznie przerażona...
Trzask, bardzo głośny trzask. Znowu się wzdrygam.
-Ja pierdolę. Czy naprawdę nie potraficie być cicho?!
-Sory, stary.
-Bradley, jesteś pewny, że ona tutaj jest?
O nie..Tylko nie płacz, tylko nie płacz.
-Tak. Szukałem dość długo, i myślę, że się to opłaciło, bo sprzęt wykrył, że Olivia tutaj jest.
Co rooobić? Wychodzę cicho z pomieszczenia. Wydaje mi się, że są na dole. Jest druga strona medalu, bo nie mam pola ucieczki. Idę wzdłuż korytarza, dziwne jest to, że na nim spotykam szafę, a na niej stojący wazon. Idę i nagle słyszę skrzypnięcie schodów. Odwracam się tak gwałtownie, że zrzucam szklany wazon na podłogę. Rozbija się, tworząc niewyobrażalnie głośny dźwięk. Odłamki szkła skaczą jeszcze przez chwilę na podłodze, a potem zapada głucha cisza.
-nie..-szepcę, a z moich oczu płyną łzy.
Biegnę na koniec korytarza, rozglądając się na boki, i szybko wbiegam do pomieszczenia.
-Skarbie, wyjdź. Obiecuję, że będę delikatny.-mówi Justin, i słyszę ciche śmiechy.
Łzy, łzy, łzy i może jeszcze trochę..łez.
-No dalej..-odzywa się ,,zachęcająco'' Justin.
-Przeszukajcie inne pomieszczenia, a ja idę do tamtego.
Błagaam. Mam nadzieję, że Justin nie mówił o pomieszczeniu, w którym się znajduję...
O nie.. Wchodzi tu. Całe szczęście, że jest tutaj ciemno, ale doskonale widzę, jego mięśnie, przez słońce, które ledwo co widać w oknie. Odnoszę wrażenie, że jest jeszcze straszniejszy, niż w telewizji. Tak, w wiadomościach jest o nim głośno...
Podczas, gdy Justin rozgląda się po pokoju, w poszukiwaniu mnie, ja wstaję i cicho próbuję wyjść z pokoju. Gdy jestem już za progiem drzwi, Justin odwraca się i mnie dostrzega.
Wstrzymuję powietrze, i delikatnie ze strachu rozszerzam oczy.
Justin skanuje mnie wzrokiem od stóp do głów, i patrząc mi się prosto w oczy uśmiecha się cwanie.
-Kogo my tu mamy?
Odwracam się i uciekam. Biegnę ile sił w nogach, ale przy końcu korytarza, Justin łapie mnie za biodra i pcha na ścianę. Uderzam o nią, i zsuwam się po niej na sam dół, łapiąc się za brzuch.
Justin klęka przy mnie i podaje mi rękę.
-Jestem Justin.
Patrzę na niego smutnym wzrokiem i odwracam głowę, na co on tylko śmieje się.
Justin wstaje, a ja obserwuję każdy jego krok, odwraca się, a ja przez chwilę na niego patrzę, po czym znowu odwracam głowę.
Justin prycha, i znowu klęka przy mnie.
-Twój kochany Harry chyba mnie nie posłuchał. Mówiłem, ze nie ma Cię nigdzie nie wywozić.-przerywa.-poza tym, nie wiem jak Harry mógł wywieźć tak delikatną osóbkę, w takie miejsce.-odkrywa moją skroń, która zakryta była moimi włosami, i całuje mnie w nią.
- A teraz.. będziesz moja.-szepcze mi prosto do ucha.
Pojedyncza łza spływa po moim policzku, a ja pospiesznie ja ścieram.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
No więc mamy rozdział 12, misie :3 <3
Hej! Mam nadzieję, że się on Wam spodobał :)
Justin się w nim pojawił, i tak jak wspominałam w poprzednim POŚCIE (tym ;d), ja Justina nie słucham, ale uwielbiam fanfiction o nich : ) Mam nadzieję, że się Wam spodobaa!
PS Dodaję ten rozdział, chociaż jeszcze nie ma 11 komentarzy pod tamtym rozdziałem ( :( ). Ale dodaję go, ponieważ zasłużyliście! :) Długo czekaliście, więc teraz macie kolejny! :)
ROZDZIAŁ POPRZEDNI: ROZDZIAŁ 11 :)
WAŻNA WIADOMOŚĆ!:NOWE FANFICTION (?)
-----
11
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wow ? Tak wielkie WOW
OdpowiedzUsuńNie mogę się rozpisać , przepraszam , do następnego :*
nie przepraszaj! Dziękuję, i koocham! <3 :) Do następnego! Mam nadzieję, jak najszybciej, ponieważ rozdział 13 jest już praaawie gotowy! :) :*
UsuńSwietne! Czekam na kolejny rozdzial! <3 i justin.. omg! <3
OdpowiedzUsuńJa chce , nie ja pragnę nowego rozdziału !
OdpowiedzUsuńPlose :>